Google

Uwaga na fałszywego Barda! Mam nadzieję, że Google nie odpuści oszustom

Patryk Koncewicz
Uwaga na fałszywego Barda! Mam nadzieję, że Google nie odpuści oszustom
Reklama

Obietnicą najnowszej wersji chatbota i szeregiem niespodzianek chcieli skusić potencjalne ofiary do wdepnięcia w pułapkę szkodliwego oprogramowania.

Z takimi zagrożeniami w sieci niestety musieliśmy się liczyć. Gwałtowne wejście chatbotów i szeroko rozumianej sztucznej inteligencji do mainstreamu spowodowało, że nawet nauczyciele w szkołach, którzy z jakiegoś powodu z technologią zazwyczaj są na bakier, musieli nauczyć się, czym jest ChatGPT. Narzędzie od OpenAI szybko stało się rozpoznawalne, bo jeszcze kilka miesięcy temu pojawiało się w co drugiej publikacji w mediach. Tym śladami podążyli inni giganci branży tech, między innymi Google ze swoim Bardem. Chatbot nie przebił się jednak do kultury masowej tak mocno, więc osoby, które szukają alternatywy dla GPT i nie czują się pewnie na tym gruncie, mogą nabrać się na fałszywe wersje oprogramowania. Na to liczyła grupa oszustów, sugerująca między innymi, że Bard to płatne narzędzie.

Reklama

Nie tylko straty finansowe – takie oszustwa zniechęcają do korzystania z dobroci technologii

Żerowanie na ludzkiej niewiedzy to jedna z najobrzydliwszych stron internetu. Oszustwa typu „na BLIKa”, „na doradcę od kryptowalut”, czy chociażby ta, na fałszywego Barda są podłe nie tylko dlatego, że narażają internautów na straty finansowe, ale także zrażają do korzystania z dobroci sieci osoby starsze, które nacięły się na oszustów.

Źródło: Depositphotos

W przypadku scamu Google, które już niebawem wyjaśni się w sądzie, znów mamy do czynienia z tym samym mechanizmem. Roztoczyć atmosferę bezpieczeństwa i skłonić nieświadomą ofiarę do pobrania złośliwego oprogramowania. Sprawcy z pełną premedytacją wykorzystywali znaki handlowe Google i promowali swoje sztuczki w mediach społecznościowych. W jaki sposób?

Fałszywym Bardem chcieli wkraść dane logowania

Metoda była dość prosta, ale jakże skuteczna. Przede wszystkim oszuści chcieli przekonać swoje ofiary, że Bard jest aplikacją płatną – choć w rzeczywistości zupełnie za darmo można z niej korzystać pod tym adresem. Kłamali także, że oferują jedyną najnowszą wersję chatbota, którą można pobrać z oferowanego przez nich linku. Podawali nawet kod instalacyjny i zachęcali rzekomymi „niespodziankami”.

Zdaję sobie sprawę z tego, że na powyższym zrzucie nie wygląda to przekonująco dla osoby, która w internecie nie jest od wczoraj. Sęk w tym, że nawet tak wyraźne oszustwa mają swoich odbiorców. Dlatego też Google chce pociągnąć oszustów do odpowiedzialności i przemielić w sądzie. Firma wysłała już dziesiątki żądań usunięcia profili w mediach społecznościowych, ale poprzestanie na takich działaniach zapewne zakończyłoby się kolejnymi fałszywymi profilami, powstającymi jak grzyby po deszczu.

Trzech nieujawnionych sprawców ma więc problem po pierwsze z powodu nakłaniania ofiar do pobrania złośliwego oprogramowania, a po drugie przez nieuprawnione wykorzystywanie znaków handlowych Google. W pozwie możemy przeczytać także, że oszuści w szczególności wykorzystywali promowane posty na Facebooku, by dotrzeć do jak największej liczby osób.

„Oskarżeni nie są w żaden sposób powiązani z Google, choć tak udają. Wykorzystywali znaki towarowe Google, w tym Google, Google AI i Bard, aby zwabić niczego niepodejrzewające ofiary do pobrania szkodliwego oprogramowania na ich komputery” – fragment pozwu

Nie wiadomo jeszcze, jakie konsekwencje karne im za to grożą, ale Google już zapowiedziało, że będzie chciało doprowadzić między innymi do całkowitego zakazu rejestrowania domen na terenie USA.

Reklama

Stock image from Depositphotos

Źródło
Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama