Toczące się batalie sądowe rzucają nieco światła na warunki finansowe i specjalne umowy, na które mogą częściowo liczyć najwięksi twórcy aplikacji. Gigant robi jednak wszystko, byśmy nie poznali szczegółów...
Dla Google są równi i równiejsi. Gigant robi wszystko by nie zdradzić szczegółów
Google potwierdziło coś, o czym pokątnie mówiło się od jakiegoś czasu. Chodzi o specjalną, dedykowaną dużej firmie, umowę związaną z opłatami w sklepie Google Play. A raczej "Google Tax", jak od lat określa się te opłaty w obrębie ich platformie, analogicznie do niesławnego "Apple Tax". Po tym kiedy wiemy już, że niektórzy mogą liczyć na specjalne traktowanie pojawiło się pytanie: kto jeszcze ma takie szczęście? Czy wszystkich kilkadziesiąt firm które są członkami programu "User Choice Billing" także mogą liczyć na ulgi?
Polecamy na Geekweek: Smartfon zamiast alkomatu. Wystarczy, że coś... powiesz
Google potwierdza, ale też... nie chce mówić zbyt wiele
Pytanie jest, ale z odpowiedzią łatwo nie będzie. Rzecznik Google, Dan Jackson, nie odważył się bowiem na nie otwarcie odpowiedzieć. Potwierdził on jednak, że "standardowa opłata serwisowa, którą deweloper płaci, jest obniżona o 4 procent" w przypadku programu User Choice Billing. Aby już nie zagłębiać się dalej w temat — redakcję The Verge odesłał do rozmowy z przedstawicielami Bumble. W ostatnim kwartale ubiegłego roku CFO firmy, Anu Subramanian, twierdzi że firma nie miała żadnej specjalnej stawki:
Tak, jeśli chodzi o User Choice Billing, to nie spodziewamy się, że wpłynie to na marże. Jak wiecie, wciąż będziemy płacić łącznie 15 procent, które płacimy dzisiaj za korzystanie z Google Play. Skład tej opłaty będzie po prostu inny. Z perspektywy marży nie spodziewamy się, że to wpłynie w ogóle.
Czytaj dalej poniżej
Inny skład, czyli...?
Podczas potyczek sądowych na światło dzienne wychodzą całkiem ciekawe informacje. Dokumenty sugerują, że "inny skład" oznacza, że deweloperzy wciąż płacą tyle samo: 15 lub 30 procent. Czyli standardową marżę, która obowiązuje w obrębie platformy. 4 procent oszczędności od Google zaś muszą wykładać na swoje własne rozliczenia.
Co ciekawe, z rozmów z inwestorami Bumble w trzecim kwartale tego roku wynika, że obecnie firma płaci... więcej niż wcześniej. I wspomina tam właśnie kwestie opłat sklepowych w Google:
Koszty przychodu w stosunku do przychodu wyniosły 29 procent w porównaniu do 27 procent w okresie roku wcześniejszego, głównie z powodu wyższych opłat za sklep aplikacji wynikających z przestrzegania przepisów Google Play.
Mimo to prezes Bumble wyraził pozytywną opinię na temat programu User Choice Billing. Wspominał o niej na wcześniejszej rozmowie z inwestorami. Można więc spokojnie założyć, że firma ma jakieś dodatkowe udogodnienia związane z przystąpieniem do programu. I niekoniecznie są one związane z marżą. Jakie? Tutaj można jedynie gdybać. Ale nie jest wykluczone, że chodzi o pakiet dodatkowych funkcji — jak jednodniowe subskrypcje. To funkcja która nie jest dostępna dla każdego twórcy publikującego w Sklepie Play.
Szczegóły umów z innymi dużymi graczami wciąż pozostają nieznane
Takie "specjalne umowy" budzą ogrom emocji. Nie od dziś wiadomo, że takie Epic Games ma specjalne stawki na platformach konsolowych. Coś, czego nie udało mu się ugrać ani na Androidzie, ani na iOS — stąd wielki przewrót który zapoczątkowali 3 lata temu. I można jedynie domniemywać, że najwięksi gracze mają też specjalne stawki u Google i Apple. Którzy? Jakie? Nie wiadomo. Na tę chwilę jednak wciąż nie znamy szczegółów umowy ze Spotify, choć wiemy już, że mają oni tam coś ekstra. Ale Google robi wszystko, byśmy nie poznali... w obawie, że inne firmy także będą chciały specjalnych warunków.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu