Zapytajcie przeciętnego użytkownika komputera z czym kojarzy mu się muzyka na YouTubie. Odpowie, że z możliwością darmowego odsłuchiwania utworów i oglądania teledysków. YouTube jednak od lat wspiera artystów i właśnie zrobił w tym kierunku kolejny krok, kupując bardzo ciekawy startup BandPage. Co z tego wyniknie?
Fajnie, że YouTube jeszcze mocniej wesprze muzyków. Właśnie wydał 8 milionów dolarów na BandPage
Bandpage powstał w 2010 roku w San Francisco jako startup pomagający muzykom w tworzeniu spersonalizowanych stron na Facebooka. Dzięki niemu artyści mogli wrzucać do serwisu utwory, materiały wideo, zdjęcia oraz wysyłać fanom swojej strony rozpiski koncertowe (fajna sprawa, sam z tego mechanizmu korzystałem). Pod koniec 2010 roku Billboard nazwał BandPage jednym z to najlepszych startupów - a kilka dni temu projektem zainteresował się YouTube, kupując go za 8 milionów dolarów. To oczywiście nie są pierwsze wielkie pieniądze włożone w to przedsięwzięcie. Niezłą kasę udało się już pozyskać rok po starcie - około 18,3 miliona dolarów.
BandPage nie skupiał się jednak wyłącznie na Facebooku, stając się swoistym „hubem” dla artystów. Hubem, dzięki któremu w jednym miejscu mogą oni zarządzać swoimi profilami również na Twitterze, Rhapsody, Shazamie, Spotify, SoundCloudize, Deezerze i innych serwisach społecznościowych. O popularności usługi trudno dyskutować, korzysta z niej około pół miliona artystów. I to nie tylko niszowych, nieznanych - BandPage chwali się współpracą z Alicią Keys, Beyonce, Brucem Springsteenem, Justinem Timberlakem, Maroon5, P!nk, Rihanną czy Shakirą. Imponująca grupa - nie moja muzyka, ale pod względem popularności to czołowe nazwy.
Po co YouTubowi BandPage?
By rozwinąć swoje działania dotyczące promocji artystów. Choć stroną, a w zasadzie stronami, które bardziej na tej współpracy skorzystają będą bez wątpienia BandPage i sami muzycy. Widzowi/słuchaczowi nie robi różnicy to, czy ogląda oficjalny materiał na YouTubie, czy fanowską (żeby nie napisać nielegalną) wrzutę. Duże plecy w postaci YT, to duże możliwości promocji artystów związanych z BandPage - wcześniej to startup musiał zabiegać o wystawianie teledysków czy utworów w odpowiednich miejscach, teraz YouTube sam będzie mógł decydować, których artystów pokazać światu - zapewne po odpowiednich kalkulacjach. No bo nie oszukujmy się, w tym biznesie chodzi przede wszystkim o pieniądze i promocja konkretnych zespołów, wykonawców czy utworów ma przynieść zarobek każdej ze stron.
Trzeba też pamiętać o tym, że YouTube to nie tylko miejsce do promocji muzyki, ale również platforma, na której można śmiało wydawać muzykę. I nie zdziwiłbym się, gdyby firma zdecydowała się na zachęcanie artystów do tworzenia utworów tylko na YouTube’a. W końcu robi Wam różnicę, czy słuchacie jakiegoś singla w Deezerze, Spotify, Tidalu czy na YouTubie? Jeśli tylko można osiągnąć podobną jakość dźwięku (a z tym niestety już tak kolorowo nie jest), dla mnie nie ma to większego znaczenia.
BandPage nie zamierza się jednak zmieniać i wciąż jako swój główny cel wskazuje tworzenie otwartej sieci cyfrowych usług oraz inteligentnych narzędzi pomagających w promocji i zarządzaniu zespołami - przy jednoczesnej promocji i dawaniu nowych możliwości spieniężenia muzycznego talentu. I bardzo dobrze
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu