Felietony

Jaka jest zaleta nowego wyglądu Facebooka? Taka, że teraz praktycznie z niego nie korzystam

Krzysztof Rojek
Jaka jest zaleta nowego wyglądu Facebooka? Taka, że teraz praktycznie z niego nie korzystam
Reklama

Czy zmiana, która nie wnosi ze sobą nic dobrego może finalnie pozytywnie wpłynąć na nasze życie? Jak widać na przykładzie Facebooka - jak najbardziej. Choć nie tak, jakby sobie tego autorzy tej zmiany życzyli.

Ludzie jako ogół nie przepadają za zmianami. Nawet te najlepsze często spotykają się ze mentalnym oporem, ponieważ w większości mamy tendencje do lubienia tego, do czego już przywykliśmy. Znajduje to potwierdzenie na wielu płaszczyznach. Najlepiej sprzedają się te gry, które nie są uważane za "rewolucyjne", albumy muzyczne na których zespół zmienia styl najczęściej są odrzucane przez dotychczasowych fanów, a wszyscy wiemy, jaką porażką zakończyło się wprowadzenie "New Coke" w 1985. Wiedząc o tej ułomności ludzkiej natury staram się podchodzić do wszelkich zmian możliwie jak najbardziej neutralnie, bez wcześniejszego uprzedzenia. Są jednak pewne rzeczy,  które nawet dla mnie kończą się tym, że zastanawiam się, co też autor miał na myśli. I tak właśnie jest w przypadku nowego wyglądu portalu Facebook.

Reklama

Zobacz też: Nowy Facebook od września. Jak wrócić do starej, klasycznej wersji?


Nowy interfejs Facebooka ustanawia rekord w zmarnowanej przestrzeni na cal kwadratowy

Mam mgliste pojęcie, co designerzy Facebooka chcieli osiągnąć. Pomimo tego, że starałem się znaleźć informacje o celach, jakie przyświecały projektantom, jedyne, na co trafiłem, to chęć "dostosowania wyglądu Facebooka do tego, jak użytkownicy korzystają z sieci obecnie". Nawiązania do aplikacji mobilnej są tu obecne na każdym kroku, a patrząc, że już ponad połowa ruchu sieciowego to smartfony i tablety, być może Facebook nie chciał, by ktoś kto używał wyłącznie aplikacji, po wejściu po raz pierwszy na desktopową wersję serwisu czuł się zagubiony. Wyszło to tak sobie, ponieważ w mojej opinii z portalu, który dobrze użytkował dostępną na monitorze komputera przestrzeń, Facebook zyskał wygląd aplikacji mobilnej, która z jakichś powodów źle się wyskalowała. Dostosowując wielkość głównego feedu do moich preferencji po prawej i lewej jego stronie jest tyle miejsca, że spokojnie zmieściłyby się tam jeszcze dwie takie kolumny.

Najważniejsze dla mnie przyciski, czyli notyfikacje i messenger wywędrowały gdzieś pod krawędź, będąc efektywnie poza obszarem, na który patrzę, więc nawet jeżeli mam odpaloną stronę, to często nie zauważam, że przyszło powiadomienie. Tak samo nie mogę zrozumieć, co stało się z samym czatem. Na małym ekranie komórki koncepcja "bąbelków" i wyświetlania tylko jednej rozmowy na raz ma 100 proc. sensu. Na dużym monitorze natomiast aż prosi się o pozostawienie możliwości komunikacyjnego multitaskingu, którego w nowej wersji Facebooka nie ma. Pomimo usilnych prób polubienia, nowy projekt strony cały czas pozostawał dla mnie nieintuicyjny i niewygodny w użyciu. I choć bardzo go nie lubię, to prawdopodobnie już nigdy nie wrócę do jego poprzedniej wersji.


Facebook w nowej odsłonie pozwala zachować cyfrową higienę

Można się śmiać i mówić, że przecież to wszystko #problemypierwszegoświata. A wiecie co jest prawdziwym problemem pierwszego świata? To, ile czasu wszyscy marnujemy na bezproduktywne przeglądanie mediów społecznościowych. Muszę się przyznać, że sam należę do osób, które dosyć łatwo się rozpraszają i pomimo szczerych chęci poprawy, do tej pory nie miałem na tyle silnej woli, by coś z tym zrobić. Jak się okazało, rozwiązaniem problemu był nowy wygląd Facebooka. Dzięki temu, że odbierał mi on dużą część przyjemności korzystania z serwisu, zauważyłem, że nie tylko wchodzę tam obecnie dużo rzadziej, ale też - spędzam tam o wiele mniej czasu. Do utrzymania kontaktu ze znajomymi używam aplikacji Messenger ze sklepu Microsoft, i w tej roli sprawuje się ona dużo lepiej niż to, co jest zaimplementowane w przeglądarkowej wersji Facebooka.

I szczerze? Dopiero to uświadomiło mi, ile czasu w ciągu dnia mam na inne zajęcia i jak mocno wzrosła moja produktywność, kiedy nie mam pokusy biernego przeglądania newsfeedu. Oczywiście - są też minusy. Jako, że nie oglądam telewizji ani też nie odwiedzam polskich portali newsowych z głównego nurtu, to o wielu rzeczach dowiaduję się tylko dlatego, że opowie mi o nich ktoś ze znajomych. Patrząc jednak na to, jak minimalny póki co miało to wpływ na moje codzienne życie, nie uznaje tego za jakąś wielką wadę.

Reklama


Możliwość zachowania cyfrowej higieny jest powodem, dla którego nie wróciłem i prawdopodobnie nie wrócę do wcześniejszej wersji serwisu. Zapewne nie to chcieli osiągnąć designerzy, projektując nowy wygląd strony, ale jak mówi stare przysłowie - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama