O Facebooku ostatnio głośno, jeżeli chodzi o dystrybucję treści. Platforma, która do pewnego czasu stanowiła dla wydawców bardzo atrakcyjną drogę dotarcia do konsumenta - jako lider - zaczyna sobie bardzo śmiało poczynać na polu uszczęśliwiania użytkowników na siłę. I tak, Facebook wytacza wojnę blokerom reklam, ci nic sobie z tego nie robią, a następnie serwis Zuckerberga ogłasza kolejne zmiany w algorytmie. O co chodzi? Teraz otrzymamy więcej treści, które nas interesują.
A przynajmniej tak twierdzi Facebook
Notka z newsroom'u Facebooka obwieszcza wszem i wobec, że otrzymamy więcej informacji w naszym newsfeedzie, które mogą nas zainteresować. O co chodzi? Najwyżej, w naszym strumieniu znajdą się rzeczy, które - cały czas według Facebooka - będą dla nas najlepsze, najbardziej przydatne. Prosty przykład - jeżeli interesują Was nowe technologie, a Facebook zdoła to wychwycić, to otrzymacie najwyżej aktualności właśnie na temat nowych technologii. Co za tym idzie, otrzymacie od razu informacje z fanpage'a Antyweba. Oczywiście, są również tacy użytkownicy tego medium, którzy Antyweba tylko lubią, ale niekoniecznie są zainteresowani technologiami w takim stopniu, jak maniacy. Oni otrzymają zupełnie inne propozycje na samej górze - pasujące do ich profilu zainteresowań.
Facebook chwali się ponadto, że to, co zobaczą zależy również od ankiet wypełnianych przez użytkowników w ramach programu Feed Quality. Algorytm pójdzie jednak jeszcze dalej i określi ściślej temat informacji. Jeżeli okaże się, że interesuje nas Google, a nie Microsoft - te drugie informacje, nawet z Antyweba będą podawane rzadziej. Dodatkowo, będą one oceniane na zasadzie "przydatne" i "nieprzydatne". Mało tego - algorytm będzie oceniać publikacje w skali od 1 do 5 (nieprzydatne - bardzo przydatne), a także będzie badać to, czy generują one szerokie dyskusje. Rzecz jasna, im bardziej rozbudowane rozmowy pod postem, tym lepiej dla samej informacji.
Czyli - jeszcze bardziej trzeba będzie dbać o zaangażowanie fanów na Facebooku. Większe szczegóły działania algorytmu po zmianach są jednak dla wydawców niejasne - trzeba będzie to medium "potestować", celem zbadania, jakie czynniki mogą mieć wpływ na zasięgi (bo to o nie rozbije się temat). Bardzo ciekawy jest ostatni akapit z newsroom'u, który mówi o tym, że "pewne strony zanotują wzrosty, a inne spadki". Odrobinę kuriozum - niejednoznaczność w tej sprawie wskazuje na to, że algorytm może działać niezrozumiale, czasami zakopując w odmętach Internetu informacje fajne, przydatne, a gloryfikując te pokraczne.
Czy skorzystają na tym konsumenci treści? Zobaczymy. Najbliższe tygodnie dadzą nam odpowiedź na to, czy coś się zmieniło, a jeżeli tak - co dokładnie. Uznaniowość platformy w dostarczaniu informacji jest niestety dobrze znana. Michał Sadowski chociażby na swoim przykładzie podał informację o tym, że Facebook ucina zasięgi filmom wrzucanym bezpośrednio z YouTube. Sprawę załatwiło zamaskowanie linku w bit.ly - wtedy zasięgi znacznie wzrosły i stanowi to jednoznaczny dowód na to, że algorytm - mimo, że jakieś zasady ma, to przede wszystkim działa na korzyść Facebooka, który w wideo czuje się coraz lepiej.
Facebookowi nie wyszło blokowanie ad-blokerów
Facebook obwieścił ostatnio, że wypowiada wojnę ad-blokerom. Co na to twórcy takich rozwiązań? Przełamali technologię stojącą za odpornymi na ich działanie reklamami. Okazuje się, że to rozwiązanie ma pewne wady - może przede wszystkim wycinać zwyczajne posty ze strumienia. Pomimo tych niedogodności, dla Facebooka to i tak solidny policzek - rozwiązanie miało być odporne nie tylko "teraz", ale i "w przyszłości". Wojna się nie kończy i raczej nie będzie jej końca, Facebook może za tydzień obwieścić, że ponownie dokopał ad-blokerom, po czym ci i tak znajdą sposób na nowy, zabezpieczony format reklam.
Społecznościowy gigant nie spocznie w walce z blokerami. Cały czas, reklamy stanowią lwią część jego przychodów, toteż w obliczu cały czas rosnącego odsetka osób korzystających z takich rozwiązań, musi z nimi walczyć. Pytanie, czy jest to wojna "do wygrania", czy też będzie miała charakter walki "na wyniszczenie". W tym drugim przypadku ostatecznie trzeba będzie dojść do jakiegokolwiek kompromisu - ciekawe tylko, czy z korzyścią dla Internautów, czy też wydawców i podmiotów wyświetlających reklamy.
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu