Facebook pozwala rosyjskiej propagandzie na wszystko. Nie usuwa jej posów i nie oznacza ich narzędziem fact checkingowym. Przez to kłamstw o masakrze w Buczy jest w tym serwisie więcej niż prawdy.
O social mediach napisano już tyle, że z pewnością starczyłoby na zapełnienie pokaźnej biblioteki. Z jednej strony łatwo zamknąć oczy i traktować je jako miejsce które pozwala ludziom na kontakt ze sobą i wymianę informacji. Z drugiej jednak fakt, wszechobecność i popularność Facebooka czy Twittera sprawia, że ich polityka dotycząca tego, co można a czego nie można wrzucać na ich portale staje się globalnym filtrem informacyjnym. Jeżeli Facebook uzna, że jakaś informacja nie jest zgodna z światopoglądem twórców, duża część ludzi nigdy jej nie otrzyma. W czasie pokoju takie działania są już wystarczająco niebezpieczne, co było raz za razem udowadniane. Jednak kiedy w grę wchodzi ludzkie życie, kiedy na szali jest pomoc dla ludności cywilnej i presja społeczna aby globalni liderzy stanęli przeciwko współpracy z podmiotami rosyjskimi, social media zawodzą na całej linii.
Facebook stoi rosyjską dezinformacją. Jest jej tam więcej niż prawdy
Nic tak dobitnie nie pokazuje okrucieństwa Rosjan, jak obrazki z masakry cywilów w Buczy. To, co Rosja robi na Ukrainie to bezpodstawne ludobójstwo i termin zbrodni wojennej jest tu zdecydowanym niedopowiedzeniem. Wiadomo jednak było, że rosyjska propaganda będzie starała się temu zaprzeczyć, siać dezinformację i kwestionować nawet najbardziej oczywiste fakty. Był to więc dosyć prosty test dla moderacji social mediów i ich narzędzi fact checkingowych.
Jak się jednak okazuje - test ten został oblany z kretesem. Tydzień po tym traumatycznym wydarzeniu Agencja ISD przebadała posty dotyczące masakry na portalu Facebook. Z ich badań wyszło, że ponad 50 proc. postów było albo materiałami o pro-kremlowskiej narracji (w tym pochodzącymi od profili związanych z Rosyjskim rządem) bądź też - były to posty podważające wiarygodność zdjęć i materiałów filmowych z miejsca tragedii bądź też - kwestionujące narrację wokół masakry. Innymi słowy - fake newsów i propagandy odnośnie tej zbrodni wojennej jest na Facebooku więcej niż prawdy.
Jest to informacja tak fatalna, że ciężko mi powiedzieć, jakie konsekwencje z tego mogą być najgorsze. Przede wszystkim - pokazuje to, że po latach pandemii, gdzie fake newsy o koronawirusie stanowiły duże zagrożenie, całą moderację Facebooka można wyrzucić do kosza, bo albo nie umie ona wykryć propagandy i kłamstwa nawet jeżeli te wyskoczyłyby z krzaków tuż przed nią, albo też - nie chce tego zrobić. Nie wiem co gorsze i w jaki sposób stawia to przyszłość portalu.
Kolejną kwestią jest to, jakie są konsekwencje takich działań. Przede wszystkim - brak moderacji wystawia ludzi na działanie propagandy. I o ile oczywiście każdy powinien myśleć samodzielnie i sam weryfikować fakty, to nie oszukujmy się, że ruchy takie jak płaska ziemia i autystyczne szczepionki nie wzięły się znikąd. Podważanie ludobójstwa w Buczy może sprawić, że ludzie faktycznie zaczną wątpić w bestialstwo Rosjan i w konsekwencji - osłabnie oddolne poparcie dla ukraińskiej obrony. A pamiętajmy, że to dobroć zwykłych ludzi, którzy przyjmują uchodźców do domów, którzy wysyłają potrzebującym rzeczy i pieniądze i którzy pracują w wolontariacie na rzecz Ukrainy stanowią jeden z kluczowych elementów pomocy humanitarnej dla tego pogrążonego w koszmarze wojny kraju.
Facebook bardzo często ukrywa swoje działania za regulaminem i standardami społeczności. Chciałbym więc zapytać - czy to właśnie są standardy o których mówi. Czy standardem społeczności Facebooka jest nie oznaczanie kłujących w oczy kłamstw za pomocą narzędzia fact checkingowego. Czy standardem Facebooka jest nie usuwanie materiałów będących jawną, sponsorowaną przez Rosję propagandą? I ja wiem, że na działania Facebooka trzeba patrzeć z perspektywy tego, że chce on chronić tylko swoje interesy. Tak było w przypadku Trumpa, gdzie jakiekolwiek działania zostały podjęte dopiero, gdy przestał być on zagrożeniem. Jakie interesy ma jednak Facebook w przypadku Federacji - nie mam pojęcia. I tak został z niej usunięty i jestem przekonany, że była to wygodna wymówka, by ograniczyć dostęp ludzi do informacji ze zgniłego zachodu.
Facebook pozwalający na propagandę rosyjską to Facebook pokazujący Rosji, że bardzo chciałby tam wrócić i że w tym celu pozwoli tamtejszemu rządowi na bardzo wiele. Moim zdaniem - dużo za wiele.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu