Sztuczna Inteligencja

Chińska odpowiedź na ChatGPT to totalna porażka. Ernie Bot wywrócił się na starcie

Kacper Cembrowski
Chińska odpowiedź na ChatGPT to totalna porażka. Ernie Bot wywrócił się na starcie
Reklama

Jak zapowiadali, tak zrobili — Chiny przygotowały swoją odpowiedź na chatbota OpenAI, ChatGPT. Poznajcie Ernie Bota.

ChatGPT nie jest mile widziany w Chinach. Od razu planowano własną wersję chatbota

Jak informowaliśmy w lutym, organy regulacyjne z Państwa Środka przekazały krajowym gigantom technologicznym, żeby nikt nie wpadł na pomysł dawania dostępu do ChatGPT. Chiny nie chcą, aby obywatele kraju mieli dostęp do narzędzia opartego na sztucznej inteligencji — a powód takiego obrotu spraw jest niezwykle prosty i klarowny. Chodzi o to, że SI może w „niecenzuralny” sposób odpowiadać na niewygodne i drażliwe pytania dotyczące sytuacji politycznej kraju.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Chińskie organy regulacyjne powiedziały największym gigantom technologicznym w swoim kraju, czyli Tencent i Ant Group (spółce pod Alibabą, czyli jednej z największych stron przeznaczonych do robienia zakupów online), aby całkowicie ograniczyły dostęp do opracowanego w Stanach Zjednoczonych ChatGPT. Ponadto już wtedy zlecono pracę nad własną wersją chatbota — i cóż, długo nie musieliśmy czekać. Ernie Bot, czyli chiński ChatGPT od firmy Baidu, oficjalnie zadebiutował.

Ernie Bot już działa... a przynajmniej tak się wydaje

Jak możemy dowiedzieć się u źródła, nazwa Ernie jest skrótem od „Enhanced Representation through Knowledge Integration". Ernie faktycznie jest odpowiednikiem ChatGPT, a lista jego umiejętności, którą chwali się Państwo Środka, składa się między innymi z rozwiązywania podstawowych zagadnień matematycznych, pisania wierszy czy tworzenia obrazów i filmów.

Źródło: Depositphotos

Chiny planują już nawet swoją wersję Binga — zapowiedziano, że Baidu chce zsynchronizować Ernie ze swoją wyszukiwarką, która cieszy się ogromną popularnością w Chinach. Ernie Bot ogólnie ma być zintegrowany z różnymi aplikacjami, więc zakłada się, że z czasem „chiński ChatGPT” może trafić do chmury, samochodów czy sprzętu AGD. Ernie nie jest jeszcze ogólnie dostępny dla wszystkich — na ten moment mogą z niego korzystać szczęśliwcy, którzy otrzymali wczesne kody dające dostęp do chatbota, a zainteresowane firmy mogą z niego korzystać poprzez platformę Baidu działającą w chmurze.

Ernie na papierze wygląda lepiej niż ChatGPT — ile w tym prawdy?

Patrząc na same funkcje, Ernie prezentuje się lepiej niż propozycja OpenAI. ChatGPT faktycznie napisze wiersz, podstawowe zadania matematyczne rozwiąże (ale wyłącznie, kiedy polecenie napiszemy tekstowo — zdjęcia nie zinterpretuje), ale z tworzeniem grafik czy wideo nie jest w stanie dać sobie rady. Do tego potrzebne są inne, zewnętrzne narzędzia. W teorii więc Ernie zjada konkurencję, a właściwie to swój pierwowzór, lecz w praktyce... cóż.

Źródło: Depositphotos

Wrażenia z prezentacji są dość mieszane. Całe pokazanie możliwości Erniego opierało się bowiem na wcześniej nagranym wideo, a nic nie pokazywało tego, jak całość działa w praktyce, „na żywo". Podczas pokazania Erniego można było więc obejrzeć łącznie pięć krótkich wideo, a na nich chatbot odpowiedział na pytania na temat chińskiej powieści fantastycznonaukowej, autorstwa chińskiego pisarza Liu Cixina, zatytułowanej „Problem trzech ciał”. Następnie mogliśmy zobaczyć, jak Ernie rozwiązuje zadania matematyczne i tworzy plakat na podstawie poleceń tekstowych.

Baidu samo nie wierzy w możliwości chatbota

Warto zaznaczyć, ze Baidu, które za Erniego jest odpowiedzialne, średnio wierzy w jego możliwości. CEO firmy, Robin Li, oficjalnie powiedział, że nie mogą uznać swojego produktu za doskonały, a pokazują go teraz wyłącznie ze względu na zapotrzebowanie rynku. Jest to więc projekt, który nie nadaje się jeszcze do użytku — i jego twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Źródło: Depositphotos

Brutalnie zareagowała również giełda, gdyż podczas przemowy Li, akcje Baidu spadły o 10 procent, co przełożyło się na spadek ceny rynkowej firmy o ponad 3 miliardy dolarów amerykańskich. Najwyraźniej puste obietnice i pokazywanie wcześniej przygotowanych materiałów wideo nikogo nie nabrały.

Reklama

Źródło: Reuters

Stock Image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama