Google

Dlaczego Epic Games pozywa Google, skoro na Androidzie są dziesiątki sklepów do wyboru?

Kamil Świtalski
Dlaczego Epic Games pozywa Google, skoro na Androidzie są dziesiątki sklepów do wyboru?
Reklama

Epic Games nie odpuszcza i składa kolejne pozwy przeciwko technologicznym gigantom. Teraz kontynuuje walkę z Google - ale właściwie... dlaczego?

Obserwując akcje podejmowane przez Epic Games odnoszę wrażenie, że niezależnie od układu i możliwości - firma jest wiecznie niezadowolona. Ogromny sukces im nie wystarcza, zawsze mają ochotę na więcej. Walka z Apple trwa w najlepsze od lata ubiegłego roku, kiedy twórcy Fornite'a ruszyli z kampanią przeciwko gigantowi z Cupertino. Przypomnę: w jednej z aktualizacji jednej z najpopularniejszych gier na świecie pojawiły się systemy płatności omijające te googlowskie i apple'owskie. Naruszone zostały regulaminy sklepów Google Play i App Store, gra została z hukiem usunięta, o sprawie zrobiło się głośno i rozpoczęła się batalia sądowa. O tym że Epic nie chciał oddawać 30% Apple i Google wiemy. Ale przecież od samego początku powtarza im się, że nie muszą — na Androidzie mogą po prostu nie korzystać ze sklepu Google Play, z iOS mogą zniknąć w ogóle, jeżeli nie odpowiadają im reguły gry. Ale Epic wie lepiej - i jak zaznacza na każdym kroku, walczy przede wszystkim o słabszych od siebie (dobre sobie). A co im tak właściwie nie pasuje u Google?

Reklama


Zobacz też: Ojciec Epic Games przyznaje, że swoją walkę z Apple planował od lat  

Apple nie ma alternatyw, ale Android to zupełnie inny świat. Co Epic Games nie pasuje w Google?

Epic Games składa pozwy w różnych częściach świata — wszędzie obowiązuje inne prawo, ma zatem nadzieję, że jeśli nie uda się tu, to tam będzie lepiej. Teraz ojcowie Fortnite'a zabrali się za Australię i tamtejszą walkę z Google. Twierdzą że twórcy Androida nadużywają swojej władzy nad kontrolowaniem systemu, ograniczając konkurencję w płatnościach i dystrybucji aplikacji w sklepie Google Play. W ich mniemaniu Google daje iluzje otwartości systemu - bo co z tego że alternatywne sklepy są, skoro niewiele osób z nich korzysta? No... niby tak - w końcu po wielu miesiącach unikania najpopularniejszego sklepu z aplikacjami, Epic Games zdecydowało się zamieścić Fortnite'a także i w Google Play. Różnica w zainteresowaniu prawdopodobnie była widoczna gołym okiem, tym bardziej że gra regularnie była w okolicach szczytu listy najpopularniejszych produkcji - jeżeli nie w ogóle, to przynajmniej w swojej kategorii.

Założyciel Epic Games piętnuje też praktykę ostrzegania użytkowników przed aplikacjami spoza Google Play — zarówno ich pobieraniem, jak i instalacją. Zarzuty, moim zdaniem, niedorzeczne - biorąc pod uwagę, że największe systemy operacyjne na komputerach robią dokładnie to samo, kiedy mowa o oprogramowaniu z niezweryfikowanych źródeł? W opinii Sweeneya te wszystkie działania Google składają się bardziej na udawanie otwartości, niż dawanie konsumentom wyboru.

Ojcowie Fortnite'a składają pozwy na całym świecie z nadzieją, że gdzieś uda im się ugrać więcej i otworzy im to kolejne drzwi do sądowych przepychanek. Szczerze mówiąc - nie wierzę za bardzo w ich sukces, ani tym bardziej nie trzymam za nich kciuków. Chociaż trzeba przyznać, że dopięli swego - pomogli najmniejszym w ekosystemie Apple (zobacz: Twórcy zarobią więcej w App Store. Apple zabierze im tylko 15%). Problem polega jednak na tym, że oni nie zyskali na tym ani dolara - więc walka trwa w najlepsze.

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama