Felietony

Z koronawirusem walczymy płacząc ze śmiechu. Przynajmniej w świecie emotek

Weronika Makuch
Z koronawirusem walczymy płacząc ze śmiechu. Przynajmniej w świecie emotek
11

W dobie koronawirusa pomagają nam służby medyczne, wielkie firmy wraz ze swoimi dotacjami oraz... emotki? COVID-19 wpłynął nawet na wizualny aspekt naszej internetowej codzienności.

Emoji na dobre rozgościły się w naszej codziennej komunikacji – czy nam się to podoba, czy nie. Najlepiej po prostu do nich przywyknąć. Zjawiska, które nimi rządzą, są zdecydowanie bardzo ciekawe i warte uwagi. Pomyślmy chociażby o świecie, jaki obecnie nas otacza. Od wielu tygodni wszyscy żyjemy wirusem, nie jesteśmy w stanie unikać tego tematu w żaden sposób. To, czym żyjemy, przeniosło się nawet w emotki. Kojarzycie emotkę wirusa? Ja przed tym wszystkim nie kojarzyłam. Znałam natomiast emotkę z twarzą zasłoniętą maską – to właśnie one ? ? królują obecnie jako przedstawianie koronawirusa.

?  w ramach walki z wirusem

Emojipedia poddała analizie próbkę prawie 50 000 tweetów z początku marca 2020 r. Wykres kołowy wskazuje, jakich emotek używamy najczęściej, aby zobrazować nasze myśli związane z COVID-19. W Polsce dużo częściej spotkałam się z podobnym zapisem, który krąży po Hiszpanii. Zarówno w naszym jak i ich języku nazwa wirusa jednoznacznie kojarzy się z ? . Taki sam zapis ułatwia sprawę, ale nie czyni go zrozumiałym dla osób anglojęzycznych.

Jaka jest zaleta nowego wyglądu Facebooka? Taka, że teraz praktycznie z niego nie korzystam

Oczywiście to nie my wymyśliliśmy obrazkowe zapisy słów. Podążamy za naszymi przodkami, którzy stosowali pismo klinowe czy hieroglify. Używamy bezpośrednich skojarzeń, szuakmy podobnych brzmień i znaczeń czy też podobieństw wizualnych. Te drobiazgi bardzo szybko stają się kodem kulturowym. Wszyscy doskonale wiedzą, czego spodziewać się pod randce, gdy dostaną?, rozumiemy, że to ? wcale nie jest zbicie piątki, a to ? nie są lody. Komunikacja cyfrowa jest z natury wizualna, a my jesteśmy stworzeniami odbierającymi świat wizualnie. Około dwie trzecie aktywności neuronalnej mózgu dotyczy widzenia. Emoji usprawnia komunikację cyfrową opartą na języku tak, jak gesty czy język ciała robią to w życiu realnym. Używamy ich, aby prościej i szybciej przekazać jakiś komunikat lub podkreślić to, co trudno zrobić słowami.

Do koronawirusa podchodzimy na wesoło?

Emojipedia przeanalizowała ponad 200 000 tweetów w różnych językach, które odnosiły się do sformułowań „koronawirus” i „COVID-19”. Próbki zebrane z okresu 7-8 marca pokazały dość ciekawe zjawisko. Po pierwsze – jak zwykle króluje emoji płaczące ze śmiechu. Ta właśnie emotka jest najpopularniejszą na Twitterze, co może być przyczyn przyzwyczajenia użytkowników do jej używania i nie zmieniania nawyków nawet teraz. Z pewnością część z tych tweetów była po prostu żartami, co też wyjaśniałoby jej obecność. Nie wszystkie z pozostałych emotek na ogół pojawiaja się w tego typu rankingach. Największy skok zaliczyły emotka wirusa, flagi Włoch, trójkąta ostrzegawczego, światełka policyjnego oraz oczywiście twarzy w masce.

Ciekawe ile przyzwyczajeń z tego domowego zamknięcia zostanie z nami już na zawsze

Niektóre rzeczy się nie zmieniają. Czy to dobrze, że w rozmowach o koronawirusie najczęściej używamy wesołych emoji? Mam nadzieję. Walka ze stresem oraz próba odnalezienia spokojnej przystani – chociażby w prostym tweecie – na pewno przydałyby się raz na jakiś czas każdemu. Nie dziwi wcale, że ludzie tego potrzebują. Nie dziwi też, że na przód wysunęły się emoji, których wcześniej nie używaliśmy praktycznie wcale. Obecnie robimy jednak sporo rzeczy, które wcześniej pewnie nie przyszłyby nam do głowy, więc czemu miałoby to nie dotyczyć emotek? Angażujemy się, boimy, ale nie chcemy poddać się negatywnym emocjom. A może po prostu na okrągło wyśmiewany wszechobecne fake newsy?

Emotki na ratunek

Emoji to prosty przekaz wizualny, który po prostu nam pomaga. Nie podchodząc do nich jako do czegoś błahego czy przypadkowego, analizując je, możemy odkryć wiele o naszej odpowiedzi na panującą pandemię oraz o nas samych. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, emotki mówią przecież o nas wiele. W pewien sposób odzwierciedlają nasz stan emocjonalny. Oczywiście należy podejść do tego przekrojowo. To nie jest głos pokolenia, ale nie jest to też głos, którego nie warto posłuchać. W trudnej chwili zawsze łatwiej nam będzie napisać jedno, krótkie słowo lub podkreślić coś w sposób wizualny, a nie wypisywać elaboraty na wallach (wirtualnych i rzeczywistych).

 

Źródło: Emojipedia

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu