Felietony

Elon Musk ŹLE pojmuje wolność słowa. Właśnie "uszczęśliwił" Rosję i Putina

Jakub Szczęsny
Elon Musk ŹLE pojmuje wolność słowa. Właśnie "uszczęśliwił" Rosję i Putina
25

W momencie, gdy doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że zarządzasz opiniami i myślami osób w Internecie, dostrzegasz znaczenie istotności wolności słowa. O ile nie jesteś konformistyczną amebą, lub sprzedawczykiem: czujesz, że wolność słowa nie jest szmatą do wycierania brudu, ale i niesie ona ze sobą pewną odpowiedzialność. Musk niestety widzi w niej tylko szmatę.

The Telegraph od samego rana donosi na temat cofnięcia blokad dla niektórych kont powiązanych z rosyjskimi instytucjami na Twitterze i mało tego: te pojawiają się zarówno w wynikach wyszukiwania, jak i nawet wśród tych promowanych. Brzmi źle? To jest tragiczne. Przypomnijmy, że ograniczenia dla kont powiązanych z instytucjami Federacji Rosyjskiej zostały nałożone z powodu angażowania się przez Rosję w wojnę napastniczą na Ukrainie.

W iście preferencyjny sposób potraktowano m. in. konto zbrodniarza wojennego Władimira Putina, Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji i Ambasady Rosyjskiej w Londynie. Te są aktywne w serwisie, mogą być wyszukiwane i są one proponowane m. in. nowym kontom jako te, które są warte obserwowania. Są tacy, co się z tego cieszą: bowiem Musk zapowiadał wolność słowa. No i ta właśnie wolność słowa na Twitterze przecież jest, prawda? Cieszmy się i radujmy.

Spójrzmy na implikacje tego ruchu Twitterza. Anton Gorelkin, zastępca komisji Dumy Państwowej ds. polityki informacyjnej okrzyknął politykę Muska "cudem" na Telegramie. I ten właśnie człowiek wzywa do zrewidowania rosyjskiej polityki względem Twittera: ów serwis nie jest w łatwy sposób dostępny na terenie Federacji Rosyjskiej.

Musk widzi w wolności słowa to, czego nie widzi człowiek z elementarną moralnością

Decyzja Muska (bo niby kto o tym zdecydował? Wielokrotnie było tak, że to właśnie widzimisię Muska definiowało to, co działo się dalej na platformie) wskazuje jasno: Musk nie dba o takie rzeczy, jak wojna. Ludzkie cierpienie ogląda z daleka, z wygodnego fotela. Nie rozumie tego, co dzieje się w Bachmucie, co działo się w Mariupolu, co odbywa się tu i teraz na wielu polach bitwy na Ukrainie. Dopuszczenie do ogólnego dyskursu Rosjan to jak zapraszać ubłocone świnia na wystawne przyjęcie: dorwą się do stołów, okręcą się w zastawę i rozsiewając wszędzie fetor oraz zniszczenie - rozwalą nam imprezę.

Wolność słowa nie polega na strachu przed uzasadnioną cenzurą: cenzurą natomiast straszą ci, którzy najchętniej by ją stosowali do własnych celów (hello, "federaci"!), ściskaliby nam pętlę kontroli na szyi i pilnowali, byśmy się nie wyrywali za bardzo do przodu. Skoro już wysocy urzędnicy mówią o "cudzie" w kontekście Muska, to większej obrazy nie jestem w stanie sobie względem tego człowieka wyobrazić. A zatem, obrażać go tu nie będę, bo nie ma sensu.

Elon, "dałeś przykład" światu. Moje gratulacje.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu