Różnych rzeczy można się spodziewać po najbogatszym człowieku na świecie, ale tym razem jego ambicje sięgają bliżej niż gwiazd, lecz wciąż bardzo daleko. Teraz już chce własnego miasta.
Skoro już jest prezesem firm, ma swoją posadę w rządzie, to co jeszcze Muskowi zostało? Zapewne kandydowanie na prezydenta przy kolejnej okazji, ale na razie wystarczy mu miasto. Do sędziego w Teksasie wpłynęła petycja prosto ze SpaceX, firma oczekuje pozwolenia na stworzenie miasta.
Już nie centrum naukowe, lecz całe miasto
Elon Musk podał dalej na swoim koncie na platformie X (dawniej Twitter), list, który Kathryn Lueders (generalna managerka Starbase) wystosowała do sędziego Eddie'ego Trevino'a Jr. z hrabstwa Cameron, w którym wyraża swoją opinię, że kosmiczne centrum SpaceX (Starbase) powinno stać się nowym miastem w stanie Teksas. Właśnie tak, powinno się stać po prostu miastem.
W nim możemy przeczytać:
"Starbase jest centrum projektowania i tworzenie statków kosmicznych SpaceX, projektem stworzonym, aby całkowicie odmienić dostępność kosmosu dla człowieka. Inwestujemy miliardy dolarów w infrastrukturę i generujemy miliony dolarów przychodów i podatków dla lokalnych biznesów oraz zarządów, wszystko w imię misji uczynienia Południowego Teksasu bramą do zdobycia Marsa", napisał szef Tesli w swoim liście do sędziego.
Czytaj dalej poniżej
W całym tekście, oczywiście, argumentuje jak ważne jest stworzenie miasta Starbase. Przytaczając między innymi, że bardzo by to ułatwiło wszelkie procesy ze stworzeniem infrastruktury potrzebnej do zapewnienia najwyższego komfortu pracownikom kompleksu. Miejsca, które już i tak wielu zatrudnionych w SpaceX nazywa swoim domem, a także dla kolejnych odważnych osób, "które chcą wspólnie z nimi budować przyszłość ludzkości w kosmosie". W całym liście, czuć oddech Muska na karku.
Na tę chwilę, do określenia Starbase, często się używa po prostu miasta nieopodal centrum SpaceX, Boca Chica. Naturalnie, jeżeli dojdzie do sytuacji, w której wyrażono by zgodę na utworzenie miasta, taka konieczność już by zniknęła, a wrażliwe ego miliardera, miałoby kolejny powód do radości. Fani Muska, już gratulują sukcesu i wizji, pomimo braku oficjalnej decyzji.
Jak przypomina apnews, to nie jest pierwszy raz kiedy wizja miliardera o utworzeniu miasta, pojawia się w obiegu. W 2021 roku wówczas niewinnym postem w sieciach społecznościowych zagadał: utworzyć miasto Starbase w Teksasie. Nie podążyły za tym wtedy żadne oficjalne ruchy.
Prosta metoda na uciszenie kontrowersji
Jak to ma Musk w swoim zwyczaju, serca próbuje podbić dość tanimi wizjami niesamowitości i jedności, jaka łączy ludzkość, gdy w grę wchodzi zdobywanie kosmosu. W liście jest wyraźnie zaznaczone, jaką już teraz wyjątkową społeczność tworzą pracownicy SpaceX. W takim razie, po co komu to miasto? Najprościej mówiąc, możemy się tylko domyślać, że chodzi o władzę.
Starbase jest i tak czymś dalece innym niż obiekt, na który w 2012 roku wyrażono zgodę. Miała to być niewielka baza, służąca do comiesięcznych startów rakiet różnego rodzaju. Jak wiemy, to tak nie wygląda i jest pewnie apetyt na więcej, tylko to najpewniej wymaga zgód, rozmów z radcami i tak dalej. Uczynienie Starbase miastem, otworzyłoby przestrzeń pełną swobody, ale też zamknęłoby delikatny problem obrońców przyrody i reprezentantów plemion regionu Boca Chica.
Oczy skierowane w niebo, więc można mieć w nosie naturę
Starbase nie miała być ogromnym tworem, którym jest obecnie, rzeczywiście przypominającym industrialne miasteczko. Region, w którym powstało, jest delikatnym środowiskiem zamieszkiwanym przez kilka gatunków zagrożonych wyginięciem. Jest też wyjątkowym, bo łączącym łąki, wody i przybrzeżne ekosystemy tworzące wyjątkowy charakter regionu. Dbanie o dziedzictwo naszej planety, nie ma jednak znaczenia w obliczu zysku i zostało w 2018 skwitowane przez Muska:
"Mamy pełno ziemi wokół, na której nikogo nie ma, więc jeżeli coś wybucha, to jest to po prostu fajne", skomentował pełen ignorancji miliarder podczas konferencji prasowej dotyczącej wybuchów eksperymentalnych rakiet.
"Nikogo nie ma", całkowicie ignorując delikatny ekosystem, fakt, że testy doprowadzały już do pożarów oraz zanieczyszczenia mieszanką odłamków materiałów wysadzonej rakiety, drutów i betonu w promieniu setek metrów. Destrukcyjny wpływ Starbase na środowisko jest zbywany typowym greenwashingiem, o którym mowa także i w liście: coroczny dzień edukacji o środowisku, sprzątanie co kwartał plaż i ulic czy współpraca z fundacjami na rzecz ochrony zwierząt zagrożonych wymarciem, a także transportowaniem zranionych żółwi morskich.
Tak naprawdę to wygląda tak, sprzątają to co prawdopodobnie sami tworzą, lecz przedstawiają jako dobrą wolę. Zatem warto sobie zadać pytanie, czy zezwolenie na powstanie miasta, to jest dobry pomysł? Biorąc jednak pod uwagę pozycję szefa SpaceX w rządzie, czy ktoś się łudzi, że jest w ogóle opcja odmowy?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu