Elon Musk ma ostatnio gorący okres w swoich firmach. Niedawno pisałem o liście w sprawie Tesli, teraz według relacji serwisu spaceexplored.com, wyciec miał mocny list do pracowników SpaceX. Musk nakreślił w nim ponoć wizję... bankructwa lidera branży New Space.
SpaceX na tronie
W SpaceX od kilku lat sukces goni sukces, firma zgarnia mnóstwo zleceń zarówno od państwowych (NASA, wojsko), jak i prywatnych klientów, a ich gotowe produkty Falcon 9, Crew Dragon i Cargo Dragon są w zasadzie bezkonkurencyjne. Nawet w kontekście prototypów ich rakieta jest znacznie bardziej zaawansowana od potencjalnej, słabszej już na etapie założeń, konkurencji. Trzeba przyznać, że jeśli te doniesienia nie okażą się fake newsem, to nawet jak na standardy mocno ekscentrycznego CEO SpaceX, byłby to z jego strony wystrzał z naprawdę wielkokalibrowego działa.
Potencjalne problemy
Eric Berger, znawca tematu SpaceX, ocenił treść listu jako bardzo „muskową”, choć nie potrafił potwierdzić autentyczności. Jeśli jest prawdziwy, stawiałbym że jest to pokrętny sposób na podkręcenie atmosfery w firmie, po to, żeby przyśpieszyć jeszcze pracę nas Starshipem, które opóźniły się o przynajmniej pół roku. Częściowo z przyczyn prawnych (procedury środowiskowe związane z otwarciem Starbase w Boca Chica), częściowo przez problemy z osłoną termiczną nowej rakiety, ale w tle czai się jeszcze jeden problem, silniki Raptor 2 i ich produkcja.
To właśnie ten temat najbardziej ma zajmować obecnie uwagę Muska. Po pierwsze, etap testowania dolnego członu rakiety, czyli Super Heavy, mającego od 29 do 33 silników, pochłonie ich zapewne sporą ilość. Jeśli produkcja silników będzie zbyt wolna, a one same nie będą pracować stabilnie, może to mocno wydłużyć prace nad całym programem.
Po drugie, Starship ma być kluczem nie tylko do Księżyca i Marsa ale też ważnym elementem dla budowanej przez SpaceX konstelacji satelitów komunikacyjnych Starlink. Falcon 9 może wynosić na orbitę „wagony” z satelitami w wersjach 1 i 1.5, natomiast Starlinki v.2, mające zapewnić ekonomiczność całemu przedsięwzięciu, wymagają podobno większej rakiety i Starship na dziś jest dla nich niezbędny.
Wszystkie ręce na pokład
Clue rzekomego maila jest prośba, aby każdy pracownik, który nie ma jakichś krytycznych spraw na głowie wrócił do Hawthorne (tam znajduje się fabryka) i pomógł w rozwiązaniu problemów i dopracowaniu silników. Sam Musk zapowiedział, że właśnie zrezygnował z pierwszego od dłuższego czasu wolnego weekendu i również stawi się przy linii produkcyjnej.
Celem ma być umożliwienie wykonywania lotów przy pomocy Starshipa przynajmniej raz na dwa tygodnie już w przyszłym roku. Patrząc na obecny status testów i nawet zakładając, że Starship pod Starlinka, może być jakąś uproszczoną jego wersją, cel jest bardzo ambitny, na tyle, że w tym punkcie mam największe podejrzenia, co do autentyczności tego dokumentu.
Warto tu jednak dodać, że na punkcie Raptora faktycznie doszło w firmie do nieporozumień wśród kadry zarządzającej, w wyniku czego z pracy odeszli starszy wiceprezes ds. napędów Will Heltsley, wiceprezes ds. misji i operacji startowych Lee Rosen oraz starszy dyrektor tegoż, Rick Lim. W omawianym mailu Musk w mailu miał wytknąć, że audyt po ich odejściu wykazał, że problemy z Raptorami są większe, niż przypuszczano.
Czy zagrożenie jest realne?
Pozostaje oczywiście pytanie, czy takie zagrożenie bankructwem, jeśli list okaże się autentyczny, jest realne. Zagrożenie nakreślono w nim następująco: Starlink wchodzi w bardzo kosztowną fazę masowej produkcji terminali, które żeby się sprzedały i przyniosły zwrot z inwestycji, muszą być z czegoś obsługiwane. Jeśli tak się nie stanie, firma zostanie z magazynami drogiego, elektronicznego śmiecia.
Ma to jakiś sens, aczkolwiek wydaje mi się, że nawet w przypadku całkowitej klapy Starshipa, SpaceX nic nie grozi. Mając sprawdzony duet Falcon 9 i Falcon Heavy z pewnością da się znaleźć, choć na pewno mniej korzystne kosztowo, rozwiązanie żeby satelity v.2 wynosić przy ich pomocy. Jestem też w stanie wyobrazić sobie doraźnie przygotowanego Starshipa z nieodzyskiwanym drugim członem, jeśli problemem okazałby się nie silniki, a system osłony termicznej.
Dlaczego w takim razie CEO SpaceX miałby napisać tak dramatyczny list? Być może Musk chce zyskać całkowicie dominującą pozycję na rynku satelitów tego typu, zanim konkurenci zaczną na serio rozbudowywać własne konstelacje. Postawienie w 100% na Starshipa, jeśli ten by się opóźnił, mogłoby to utrudnić. Ponieważ cofanie się nie jest za bardzo w stylu Muska, więc najprawdopodobniej byłaby to próba ucieczki do przodu przez mobilizację całej firmy.
O tym, czy list jest autentyczny zapewne dowiemy się „na dniach”. Na większość pytań o Starshipa odpowie nam nadchodzący 2022 r. w którym rozpocząć się ma druga, jeszcze bardziej intensywna kampania testowa tego fascynującego pojazdu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu