Militaria

Amerykańska armia wprowadza eko-paliwo dla myśliwców

Krzysztof Kurdyła
Amerykańska armia wprowadza eko-paliwo dla myśliwców
Reklama

O ile w przypadku samochodów kierunek zielonej rewolucji został w zasadzie na najbliższe lata wytyczony, to zupełnie inna sytuacja panuje w lotnictwie. Tam, czy to ze względów bezpieczeństwa, czy wymogów dotyczących osiągów silników wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane.

Eko-myśliwiec?

O ile w przypadku lotnictwa cywilnego trwają próby z kilkunastoma prototypowymi rozwiązaniami, to ciężko wyobrazić sobie bojowe samoloty odrzutowe w wersji eko. Bazą dla tych samolotów muszą pozostać mocne silniki odrzutowe, a ekologiczne paliwo musi być kompatybilne z istniejącymi już silnikami. To oznacza, że jedynym sensownym kierunkiem jest pójście w biopaliwa, pozwalające uzyskać jak najkorzystniejszy bilans emisyjny.

Reklama

Choć biopaliwo po spaleniu wciąż wydzieli do atmosfery CO2, to wcześniej w procesie jego produkcji ten związek zostanie z niej pobrany i użyty do jego wytworzenia. To podobna koncepcja jak w przypadku „wulkanicznego” paliwa do samochodów szwedzkiej firmy Koenigsegg. Prace nad tego typu paliwami dla amerykańskiej armii trwały od kilku lat.

E-Jet - 90% mniejszy ślad węglowy

Nowe paliwo nazywa się E-Jet, a za jego opracowanie odpowiadają firmy Twelve oraz Emerging Fuels Technology (EFT). Oba podmioty już kilka lat temu nawiązały współpracę z biurem ds. energii operacyjnej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, Laboratorium Badawczym Sił Powietrznych oraz programem Small Business Innovation Research (SBIR).

Niedawno ogłoszono, że prace zostały zakończone, a produkt spełnia wszystkie początkowe założenia. Proces produkcji osiągnął niespotykaną wcześniej wydajność 80% wykorzystania surowców początkowych, co powoduje, że koszty jego produkcji będą niższe niż dotychczasowych biopaliw. Jednocześnie E-Jet nie wymaga żadnych zmian w silnikach istniejących samolotach i spełnia wszystkie obowiązujące dziś normy. Licencję na jego produkcję kupiła też pierwsza firma zewnętrzna, norweski Nordic Electrofuel.

Jak poinformowali przedstawiciele twórców paliwa, E-Jet wytwarzany jest przy użyciu specjalnie skonstruowanego reaktora elektrochemicznego i nowo opracowanego, taniego katalizatora. W całym procesie najpierw przetwarza się dwutlenek węgla i wodę na tlenek węgla i wodór, a następnie te „półprodukty” przerabia się na docelowe paliwo.

Oczywiście E-Jet nie może być całkowicie zeroemisyjny, ale jak twierdzą twórcy, ślad węglowy jest niższy aż o około 90%. Nie podano niestety większej ilości szczegółów technicznych i produkcyjnych, mnie osobiście ciekawi najbardziej wydajność tego procesu. Samoloty potrzebują ogromnych ilości paliwa, opracować metodę to jedno, a stworzyć w oparciu o nią system masowej produkcji paliwa, to drugie.

Nie tylko dla wojska

Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych przetestowały już i co ważne zaakceptowały E-Jet jako paliwo. Podkreślono, że jego wprowadzenie nie powoduje żadnych zagrożeń dla gotowości operacyjnej ich floty powietrznej. W jakiej skali E-Jet będzie w najbliższych latach wykorzystywany, nie wiadomo.

Jednak nie tylko armia może zyskać na pojawieniu się paliw takich jak E-Jet. Krytyka emisji CO2 i innych szkodliwych związków przez samoloty narasta i kwestią czasu są kolejne obostrzenia dla linii lotniczych. Ich ewentualne wprowadzenie musi niekorzystnie odbić się na cenach biletów. Prace nad całkowicie nowatorskimi napędami są zaawansowane, ale i tak ich wdrożenie i tak musi potrwać latami. Sam system certyfikacji całkowicie nowych konstrukcji będzie bardzo czasochłonny. E-Jet daje szanse na to, aby w okresie przejściowym obyło się w tej branży bez większych dramatów.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama