Polska

Chiny zbudują nam elektrownię atomową, fabrykę aut i domy w technologii druku 3D. Jest jedno "ale"

Maciej Sikorski
Chiny zbudują nam elektrownię atomową, fabrykę aut i domy w technologii druku 3D. Jest jedno "ale"
Reklama

Robi się coraz ciekawiej: Polska może w końcu wejść do klubu państw korzystających z energii atomowej, a przy okazji w naszą gospodarkę zostaną wpompowane wielkie pieniądze - mowa nawet o 1/4 biliona złotych. Taki układ jest podobno dyskutowany z Chińczykami. Wielką inwestycją są jednak zainteresowane także inne kraje, w tym USA. Względy polityczne mogą sprawić, że to właśnie sojusznik zza Oceanu wygra ten wyścig. Mocarstwa walczą o nasze pieniądze, startuje festiwal obietnic, ale wciąż nie wiadomo, skąd popłyną środki na budowę elektrowni...

Chiny zyskują na znaczeniu, gdy mowa o wielkich inwestycjach, które planuje się w Polsce. Wspominano o firmach z tego kraju przy okazji dyskusji o dużym porcie lotniczym, o rozwoju polskiej części nowego jedwabnego szlaku czy rozkręcaniu handlu morskiego. Doświadczenia związane z budową autostrad może nie są najlepsze, ale tym razem ma być inaczej, a Polska powinna się stać ważnym partnerem Państwa Środka w tej części świata. Ostatnio sporo mówi się o tym, że potwierdzi to umowa dotycząca budowy elektrowni atomowej.

Reklama


Jakiś czas temu pisałem, że klamka zapadła - w Polsce ma powstać elektrownia atomowa. Podano nawet dwie prawdopodobne lokalizacje: Lubiatowo-Kopalino i Żarnowiec. Wspominałem wówczas, że nasz kraj sam nie zrealizuje tego projektu, ponieważ nie dysponuje odpowiednimi technologiami. W gronie potencjalnych partnerów wymienia się Francuzów, Amerykanów, Koreańczyków oraz Chińczyków. Podczas niedawnej wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Polsce podobno poruszono ten temat, Amerykanie są zainteresowani realizacją wspomnianego projektu. Sprawa może tu być prosta: my zapewniamy wam bezpieczeństwo, wy dajecie zarobić naszym firmom. W przypadku Francuzów kontrakt byłby próbą załagodzenia w miarę świeżego konfliktu. A co z Chińczykami? Ci oferują niską cenę.

Państwo Środka wraca w doniesieniach na ten temat, a wszystko za sprawą informacji przekazanych przez Dziennik Gazetę Prawną. Chiny podobno chcą zbudować w naszym kraju reaktory o mocy aż 10 GW - to więcej, niż pierwotnie założono. Elektrownie powstałyby w obu wspomnianych miejscowościach, a koszt całej inwestycji sięgnąłby 250 mld złotych. Kosmiczne pieniądze. Przypomnę, że wcześniej wspominano o 100 mld i ta kwota stanowił problem, bo nie ma skąd wziąć środków na inwestycje tej skali. Wicepremier i minister rozwoju, Mateusz Morawiecki, nie chce obciążać dodatkowo budżetu, wiec jest sceptycznie nastawiony - nie tyle do samego atomu, co do finansowania. Tu jednak pojawia się opcja odzyskania tych pieniędzy. W pewnym sensie...


Część ekspertów od dawna powtarza, że z energią tomową w Polsce związany jest poważny problem: pieniądze na nią przeznaczone wypłyną z kraju i stracimy na yym. Lepiej zainwestować je w OZE czy remonty infrastruktury, energooszczędne systemy, bo na tym może zyskać lokalny biznes. Oczywiście pod warunkiem, że w tym przypadku nie będziemy kupować wyłącznie zagranicznych rozwiązań i produktów. Przy okazji elektrowni atomowej wspomina się jednak o offsecie - Chiny mogą ponoć zainwestować w Polsce równowartość sumy wydanej na energię jądrową. Nasz kraj zyskałby zatem nowe, potężne źródło zasilania i grube miliardy złotych wpompowane w gospodarkę. Jak?

Mówi się m.in. o fabryce aut elektrycznych, która miałaby powstać na Mazowszu. Pewnie nie muszę przypominać, że wicepremier Morawiecki swego czasu wspominał o milionie elektryków na polskich drogach do roku 2025. Ten cel jest nierealny, ale tanie e-pojazdy tworzone przez chińską firmę w Polsce mogą rozruszać rynek. Oczywiście nie chodzi jedynie o produkcję na potrzeby naszych odbiorców - te pojazdy ruszyłyby do innych państw europejskich, bo mowa o sporej skali produkcji. To z kolei oznacza szansę dla podwykonawców. Jeszcze ciekawiej brzmią doniesienia na temat... drukowania domów. Pisaliśmy o takich eksperymentach prowadzonych w Państwie Środka, w przyszłości miałyby one zawitać do Polski. Mieszkanie z wielkiej drukarki 3D? Na razie brzmi nieprawdopodobnie.

Wspomniane pomysły to zaledwie czubek góry lodowej - przecież mówimy o olbrzymich pieniądzach. To mogłoby solidnie rozkręcić gospodarkę. Tu wracamy jednak do punktu wyjścia: Chiny nie dadzą nam tych środków: to my mamy im zapłacić za elektrownie, a oni wrócą nad Wisłę z miliardami, by wydać je w Polsce i na tym zarobić. Ale to nie rozwiązuje najważniejszego problemu: gdzie znaleźć taką kasę? Skoro nie z budżetu, nie od firm energetycznych, których na to nie stać, to... No właśnie. Nim zatem zaczniemy liczyć miejsca pracy, które przyniesie offset, warto poznać szczegóły planu przygotowywanego przez polityków i urzędników - ponoć zostaną ogłoszone jeszcze w tym roku. Jest na co czekać.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama