Technologie

Nie wierzę w cuda. Dzisiejsza elektronika daleka jest od doskonałości, dlatego jej nie ufam

Kamil Świtalski
Nie wierzę w cuda. Dzisiejsza elektronika daleka jest od doskonałości, dlatego jej nie ufam
Reklama

Zamiast kluczy, biletów i pieniędzy — aplikacje w smartfonie. A co jeżeli technologia zawiedzie?

Nie, nie jestem technofobem. Chętnie otaczam się technologią na co dzień — regularnie sprawdzam nowe rozwiązania i jeśli tylko mogę i wydają mi się rozsądne — wykorzystuję je w życiu codziennym. Czytając jednak o kolejnych udogodnieniach nie zawsze jestem pełen entuzjazmu. Jest bowiem pewna granica, której przekroczenie jest dla mnie przesadą — i to wcale nie dlatego, że rozwiązania te są złe czy niewygodne. Nie, nic z tych rzeczy. Największym problemem którego się w tym upatruję, jest całkowite uzależnienie od technologii i brak jakichkolwiek alternatyw w razie problemów, które przecież się zdarzają. A powoli już teraz jego skutki są dla mnie odczuwalne przy, nawet drobnych, kłopotach technicznych.

Reklama


Nie mówię "nie". Ale przyda się odrobina rozwagi

Producenci właściwie w każdej branży coraz chętniej korzystają ze smart rozwiązań. Płatności bezgotówkowe rosną w siłę — a ich użytkownicy coraz częściej decydują się na skorzystanie z usług typu Google Pay czy Apple Pay, bo nie potrzebują do tego żadnych kart czy dodatkowych elementów — wszystko mają w smartfonie, z którym przecież i tak się nie rozstają. Nie pamiętam już kiedy korzystałem z włącznika do światła w pokoju — po co, skoro wszystko mogę załatwić zdalnie w dedykowanej zmontowanym żarówkom aplikacji. Podobnie zresztą sprawa ma się z kluczem od klatki schodowej (tzw. pastylka rozwiązuje sprawę skutecznie), a kupowanie biletów w komunikacji miejskiej za pośrednictwem SkyCash to najskuteczniejsza droga. Przykłady tego typu rozwiązań mogę mnożyć i mnożyć. To bez wątpienia wygodne rozwiązania — i nie chciałbym z nich rezygnować. Ale zawsze gdzieś z tyłu głowy mam świadomość tego, że może zabraknąć prądu — więc jakkolwiek noszenie dodatkowego klucza w pęku nie jest uciążliwe, mam go przy sobie, bo w razie problemów nie dostanę się do mieszkania. Jakąś pulę gotówki też lubię jednak mieć w portfelu, na wypadek kłopotów technicznych w sklepie, gdzie już zdarzyło mi się zostawić taśmę pełną zakupów, kiedy przy kasie poinformowano mnie, że terminale nie działają. Wspominałem także o problemie z zakupem biletu, o którym przekonałem się już wsiadając do autobusu. Problemy techniczne się zdarzają wszędzie, a pozbawianie się jakichkolwiek alternatyw w przypadku rozładowanego telefonu czy problemów z łącznością budzi we mnie niechęć i sporo wątpliwości.


Czy korzystając z płatności w telefonie wyjmuję karty z portfela? Nie. Czy chciałbym mieć samochód, którego producent kompletnie zrezygnuje z fizycznych kluczy na rzecz smart-rozwiązań w telefonie? Też nie. Bo pomijając już kwestię rozładowanego urządzenia, nie wierzę też w stuprocentowe bezpieczeństwo takich rozwiązań — a regularnie napływające informacje o wyciekach danych nie napawają mnie w tej kwestii optymizmem. Przyznam szczerze, że nie rozumiem też ludzi decydujących się na inwestycje w zamki otwieranie wyłącznie smartfonem — zeszłoroczny przykład błędu w oprogramowaniu jednego z takich rozwiązań skutecznie mnie od niego odciągnął na długo.

Dla mnie idealnym kluczem pozostaje zatem co? Oczywiście — umiar i rozwaga. Jak najbardziej jestem za udoskonaleniami, które ułatwią nam życie — ale kompletny brak alternatyw jawi mi się przerażającym. My, jako ludzie, nie jesteśmy doskonali — ale dzisiejszym technologiom do doskonałości też jeszcze daleko, dlatego cały czas mam do nich ograniczone zaufanie. Aby nie zdenerwować się za bardzo, kiedy coś jednak pójdzie nie tak, jak powinno.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama