Militaria

Egzoszkielety dla logistyki US Air Force? Pierwsze pokazy już się odbyły

Krzysztof Kurdyła
Egzoszkielety dla logistyki US Air Force? Pierwsze pokazy już się odbyły
Reklama

Jedną z rzeczy, dzięki której Amerykanie zyskują przewagę technologiczną na wielu polach, jest umiejętne finansowanie działań typu R&D. Choć i tam są „wielcy” i uprzywilejowanymi zbrojeniowego biznesu, całkiem duże sumy płyną też do startupów, na przykład na egzoszkielety.

Coraz mniej S-F

Militarne egzoszkielety odgrywały dotychczas ważną rolę jedynie w... popkulturze, dzięki wysiłkom scenarzystów z Hollywood. Ci są tu raczej zgodni, w armiach przyszłości takie konstrukcje, znaczne podkręcające fizyczne cechy, żołnierzy będą na porządku dziennym. Widzieliśmy więc spektakularne „zbroje” bojowe w „Na skraju jutra”, „Matrix Reloaded” czy „Avatarze”, potężne egzoszkielety wspomagały logistykę w firmach z serii „Obcy”.

Reklama

W prawdziwych armiach egzoszkieletów praktycznie wciąż jeszcze nie ma, ale wydaje się się, że u Amerykanów ten stan rzeczy długo nie potrwa. Jakiś rok temu pisałem artykuł o tym, że US Army otorzył szeroko zakrojony program dla amerykańskich firm, dotyczący właśnie tej technologi i jego pierwsze efekty już widać.

Napisałem wtedy, że bojowych egzoszkieletów raczej szybko nie zobaczymy, natomiast takie dedykowane dla logistyków wojskowych wręcz przeciwnie. Wygląda na to, że tutaj mój technologiczny nos mnie nie zawiódł. US Air Force ogłosiło właśnie, że przeprowadziło pierwsze, całkiem udane, testy egzoszkieletów przeznaczonych dla osób pakujących materiały do samolotów transportowych.

Wybór nie jest przypadkowy, jak podają źródła amerykańskie, ten zawód należy w US Army do najbardziej kontuzjogennych, a armia ponosi z tego tytułu spore koszty. Dodatkowo załadunek i rozładunek samolotów transportowych wymaga sporej liczny osób i trwa dość długo, co dla bardzo mobilnej amerykańskiej armii również jest problemem.

Testy, testy...

Testowany egzoszkielet zaprojektowała i zbudowała firma Roam Robotics, która jest uczestnikiem programu prowadzonego przez Centrum Szybkich Innowacji Laboratorium Badawczego Sił Powietrznych i otrzymała na ten cel grant przeznaczony właśnie z puli dla mniejszych i nowych podmiotów, o jakich wspomniałem we wstępie.

Egzoszkielet nosi nazwano Forge System i jest relatywnie prostą konstrukcją, w praktyce wspomagającą głównie pracę nóg żołnierzy. Testy przeprowadzono 6 października w bazie lotniczej Wright-Patterson w Ohio. W jej ramach dwu żołnierzy z 87. Eskadry Wojsk Powietrznych przeniosło przy pomocy egzoszkieletów paletę o wadze około 1600 kg na pokład samolotu C-17 Globemaster.

Żołnierze potwierdzili, że pracowało im się znacznie lżej i wydajniej. W komunikacie USAF podano informację, że w normalnych warunkach tego typu operacja angażuje 4 - 5 żołnierzy, więc oszczędności związane z tak niepozornym urządzeniem mogą być bardzo poważne i to nawet nie licząc zysków z ograniczenia liczby wypadków.

Siły Powietrzne chcą przetestować to rozwiązanie także w innych działaniach. Przedstawiciele USAF jako przykład podali operacje ratunkowo-ewakuacyjne, w czasie których trzeba szybko przenosić rannych i osprzęt medyczny do pojazdów i samolotów. Wydaje się, że pokazane tu rozwiązanie jest na tyle proste i efektywne, że pojawienie się urządzeń tego typu jest kwestią niezbyt długiego czasu. Nie jest to może jeszcze poziom jaki sugeruje Hollywood, ale od czegoś trzeba przecież zacząć.

Reklama

Patrzcie się i uczcie się...

Egzoszkielety, egzoszkieletami, ale dobrze by było, żeby takim ambitnym programom dla mniejszych firm przyjrzał się nasz MON. Dziś pieniądze płyną albo na licencję, albo do firm spiętych w PGZ, z kilkoma chlubnymi wyjątkami np. w postaci WB Group. Dobrze byłoby stworzyć etapowe programy, w których byłyby w stanie startować nowe, niedoświadczone jeszcze firmy.

Taka ryzykowna, ale jednocześnie świeża „noga” zbrojeniówki jest potrzebna, jeśli chcemy w przyszłości zbudować wokół armii innowacyjny przemysł, a nie tylko zamknięte kółko tych samych firm, spętanych dodatkowo balastem politycznych naleciałości. Jeśli tego nie zrobimy, poza nielicznymi wyjątkami będziemy gonić peleton, pozbywać się najbardziej ambitnych inżynierów za granicę i wiecznie płacić opłaty licencyjne.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama