Młoda gwiazda MP Mus, oddalona od nas o 280 lat świetlnych, zawieszona jest w protoplanetarnym dysku – tym samym, z którego narodziły się planety Układu Słonecznego. Ale coś tu nie gra. Jest tam jeszcze coś, co — niezgodnie z naszymi modelami — porusza się. To prawdziwy gigant – planeta, która wyrosła w cieniu niewidzialności, dziesięć razy większa od Jowisza.

MP Mus (znana też jako PDS 66) to gwiazda mająca zaledwie 13 milionów lat. Dla kosmosu to jak niemowlę. Nie oznacza to jednak, że jest dla nauki bezużyteczna: wręcz przeciwnie — może nam opowiedzieć o procesach tworzenia się struktur w układach. Kilka lat temu ALMA – sieć radioteleskopów w Chile – zajrzała w tamtejszy dysk protoplanetarny. Nie znaleziono tam żadnych pierścieni, szczelin, oznak akrecji. Jakby gwiazda była sama, a proces powstawania planet już się skończył albo… wcale się nie zaczął.
Na szczęście zespół pod wodzą Álvaro Ribasa z Uniwersytetu w Cambridge wrócił do MP Mus w 2023 roku. Tym razem uzbrojony nie tylko w ALMA, ale też w dane z europejskiej misji Gaia, śledzącej mikroruchy gwiazd. Wnioski były nieoczywiste: w dysku pojawiły się nowe struktury – wnęki i przerwy, które mogły oznaczać tylko jedno. Coś naprawdę dużego musiało narobić tam sporo "bałaganu".
Taniec z gwiazdami
Badacze z Europejskiego Obserwatorium Południowego zauważyli, że MP Mus "chwieje się". Niezauważalnie, ale rytmicznie – jakby coś ją "szturchało" w równych odstępach czasu. To efekt znany każdemu astronomowi: oddziaływanie grawitacyjne planety. Tyle że dotychczas nikt tam nie znalazł żadnej planety. Wtem... naukowcy połączyli kropki i wzmożono poszukiwania. Ostatecznie, okazało się, że nie pomylono się co do potencjału tego zjawiska i egzoplaneta rzeczywiście tam jest.
Połączone dane z Gaia i ALMA oraz modele wykazały, że za tajemnicze drgania gwiazdy odpowiada planeta od trzech do dziesięciu razy masywniejsza od Jowisza. Porusza się w odległości 1–3 jednostek astronomicznych od MP Mus – czyli mniej więcej tyle, ile dzieli Ziemię od Słońca.
Jednak to nie masa ani odległość są tu najważniejsze. To pierwszy raz, gdy Gaia wykryła egzoplanetę zanurzoną w protoplanetarnym dysku. To ogromne osiągnięcie zarówno technologii stojącej za tym narzędziem badawczym, jak i zespołu.
Do tej pory istniały tylko trzy potwierdzone planety w protoplanetarnych dyskach. Ich wykrycie graniczy niemalże z cudem. Ich wykrywanie wymaga już nie tyle hybrydowego podejścia, ile właściwie łączenia kilku różnych metod. Gdyby zreplikować dokładnie te same kroki w przypadku innych, podobnych dysków, może udałoby się znaleźć więcej takich kolosów.
Czytaj więcej: Webb odkrywa tajemniczą zasłonę wokół egzoplanety – i coś jeszcze
Więcej takich sukcesów
Nie ma co — to gratka dla wszystkich astronomów zainteresowanych egzoplanetami. Akurat to znalezisko nie odbyło się oczywistymi metodami i jest to szansa dla przyszłych takich odkryć. Być może jeszcze "miodniejszych". Ale i szansa na to, że dowiemy się więcej o ewolucji planet w ogóle. A gra toczy się także i o nasz układ.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu