Microsoft powoli zaczyna walczyć o rynek przeglądarek. Ale takie komunikaty... no cóż, mogą okazać się niewystarczające.
Microsoft chce zatrzymać użytkowników przy sobie. Zachęca przy zostaniu w Edge
Microsoft robi co w jego mocy, by Edge zdobywał coraz więcej rynku. Nie powiem - sam zrezygnowałem z Chrome'a na MacOS, zaś za każdym razem używając Windowsa sięgam właśnie po Edge. Nie tęsknię za przeglądarką Google ani trochę, ale doskonale rozumiem dlaczego ma tak ogromny udział w rynku. I wiem też, że trudno się od niej oderwać — sam przez kilka tygodni po przesiadce tęskniłem za pewnymi rozwiązaniami, jak na prawdziwego więźnia nawyków i przyzwyczajeń przystało.
O tym że Chrome jest królem przeglądarek - nikogo przekonywać nie trzeba. Niezależnie od rankingu, zawsze mają większość udziału w rynku. Edge powoli próbuje, próbuje... no i może kiedyś coś z tego będzie. Ale faktem jest, że przed Microsoftem jeszcze długa droga — i kto wie, może kiedyś rozkład sił na rynku się zmieni. Pewnym jest, że Microsoft robi co w jego mocy, by do tego doszło. W minionych miesiącach widzieliśmy już co najmniej kilka zagrywek, dzięki którym gigant z Redmond chciał zachęcić użytkowników do pozostania przy ich autorskim rozwiązaniu. I jednym z najświeższych jest komunikat wyświetlany wszystkim, którzy planują pobrać Google Chrome:
I niby nie ma w tym nic złego, bo przecież bronią swojego produktu (choć koalicja 30 firm która chce walczyć z monopolem Microsoftu może mieć na ten temat odmienne zdanie). Im dłużej jednak zastanawiam się nad tym komunikatem, tym bardziej zastanawiam się czy tylko ja dostrzegam tam komunikat: ufajcie nam, nie Google?
Przeglądarka Microsoft Edge działa w tej samej technologii co przeglądarka chrome, ale z dodanym zaufaniem firmy Microsoft
Nie jestem przekonany na ile to moja nadinterpretacja, a na ile komunikat, który firma chce posłać swoim klientom. Ale mimo tego że bardzo kibicuję Edge'owi (i to nie dlatego, że Chrome jest zły - wręcz przeciwnie. Dlatego, że jest taki dobry i potrzebuje solidnego rywala, by nigdy nie zwalniać tempa) — mam wątpliwości, czy takie zagrywki w ogóle mają jakikolwiek sens.
Pamiętacie ten żart o aplikacji do pobierania Chrome'a? Edge dla wielu działa tak samo
Przed laty był taki żart o poprzedniej przeglądarce Microsoftu - Internet Explorerze. Że jego jedynym zadaniem jest... pobieranie innych przeglądarek. I coś w tym było. Jednak między IE a konkurencją była przepaść. Teraz wiele przeglądarek działa na tym samym silniku — Chromium. Dlatego te różnice są znacznie mniejsze, a największym problemem z perspektywy użytkownika wydaje się być wyłącznie kwestia przyzwyczajeń. Bo jednak nowa przeglądarka wymaga zmiany nawyków, przeniesienia haseł, zakładek, kart, przelogowania się. A Google Chrome? Gdzie go nie odpalamy, tam wygląda tak samo, oferuje to samo. Można poczuć się jak w domu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu