Edge zachęca swoich użytkowników do skorzystania z "domyślnych ustawień przeglądarki". Nawet jeżeli już raz powiedzieli oni "nie".
Edge zapyta, czy lubisz Bing. Jeżeli odpowiesz "nie", to... zapyta cię jeszcze raz. I jeszcze raz...
Microsoft Edge to naprawdę kompetentna i bardzo użyteczna przeglądarka internetowa, mogąca spokojnie zastąpić Chrome'a czy Firefoxa. Widać, że Microsoft rozwija ją z głową, dodając wartościowe funkcje i nie ma zamiaru dwa razy (albo trzy, zależnie jak liczyć) popełniać tego samego błędu. Sam pisałem o nowościach w Edgu wiele razy i nie dziwi mnie, że przeglądarka wyprzedziła już na rynku Firefoxa i pewnie zmierza po wynik Safari. Jednak nie znaczy to, że wszystko w tej przeglądarce mi się podoba. O ile jestem w stanie przełknąć to, że Microsoft dosyć wyraźnie promuję swój produkt wewnątrz systemu (pisał o tym Kamil), o tyle bardzo dziwi mnie fakt, że pomimo tego, że przeglądarka ma jeszcze relatywnie niewielki udział w rynku i wciąż jest na etapie przekonywania do siebie użytkowników, to firma już wykorzystuje ją jako narzędzie marketingowe dla innych swoich produktów.
Microsoft Edge: Lubisz Bing? A teraz? A może teraz...
Jeżeli używacie Edge, zapewne zauważyliście, że ostatnio przeglądarka zaczęła wyrzucać dziwny monit o "używaniu rekomendowanych ustawień przeglądarki". Jakie to ustawienia? Otóż - takie, jakie mamy obecnie, ale z jednym wyjątkiem. Chodzi o wyszukiwarkę internetową, którą według Microsoftu powinien być oczywiście Bing. Opakowywanie tego w poważnie brzmiący alert może sprawić, że część użytkowników faktycznie się na to zdecyduje, myśląc, że coś zepsuło podczas konfigurowania Edge'a. Mam jednak wrażenie, że większość osób odrzuci tę propozycję firmy. Co wtedy? Wtedy powiadomienie zostanie im wyświetlone raz jeszcze. I potem jeszcze raz. I jeszcze.
Nie wiadomo, czy powracające co jakiś czas powiadomienie jest błędem, czy też - celowym zabiegiem firmy. Faktem jest jednak, że osoby, które nie chcą używać Binga otrzymywały je więcej niż raz. Powstał nawet specjalny wpis na Reddicie, pokazujący, w jaki sposób można zablokować wyskakujące notyfikacje.
Jasnym jest, że promowanie jednego produktu przez drugi jest już dziś standardem - spróbujcie odwiedzić Google czy YouTube'a bez używania Chrome. Jednak, jak wspomniałem, Edge nie ma 80 proc. udziału w rynku i póki co musi przekonywać do siebie użytkowników. A takie zabiegi, mające przekonywać użytkowników do czegoś, czego nie chcą, z pewnością temu nie służą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu