No i stało się — EA Sports FC oficjalnie zastąpiło Fifę. Najpopularniejsza seria gier skupionych na piłce nożnej rozpoczyna nowy rozdział… ale w jakim stylu? Sprawdzamy.
Umarł król, niech żyje król
Mało kto wierzył, a jednak — EA nie dogadało się z Fifą i już dobrych kilka miesięcy temu ogłosiło, że ich renomowana na całym świecie gra piłkarska zostanie przeniesiona pod nową markę: EA Sports FC. Producent wielokrotnie zapewniał, że dzięki temu będzie w stanie dostarczać coraz to większej społeczności najlepsze na świecie interaktywne doświadczenia sportowe.
Firma od razu zapewniała, że nadal pozostaną obecne takie tryby jak Ultimate Team, kariera menedżera, kariera zawodnika, wirtualne kluby czy VOLTA Football. Co więcej, mieliśmy nie martwić się nawet licencjami — Electronic Arts przyznało na samym początku, że w EA Sports FC będzie obecnych 19 tysięcy piłkarzy, ponad 700 zespołów, ponad 100 stadionów i 30 lig, w które firma inwestowała przez dekady. Dotyczy to również ekskluzywnych partnerstw z Premier League, La Ligą, Bundesligą, Serie A, MLS i innymi ligami. Można było więc dojść do wniosku, że współpraca z Fifą dotyczyła wyłącznie samej nazwy FIFA — a poza tym wszystko znajduje się w rękach EA.
Do tego EA naprawdę zadbało o marketing, stając się od tego sezonu głównym sponsorem LaLigi, czyli hiszpańskich rozgrywek, w których możemy obejrzeć — co raczej wszyscy wiedzą — FC Barcelonę z Robertem Lewandowskim czy Real Madryt. Umowa obejmie dwa najwyższe szczeble piłki nożnej w Hiszpanii wraz z corocznym turniejem młodzieżowym i oficjalnymi zawodami e-sportowymi. Czy ta marketingowa ofensywa przyniosła jednak efekty w samej grze?
Koniec FUT, początek UT
Nie oszukujmy się — Ultimate Team (już „tylko” Ultimate Team — skrót FUT się zdezaktualizował) stanowi główny punkt programu każdej odsłony tej serii gier od EA Sports. Niektórzy entuzjaści oddają się tej rozgrywce przez cały rok, zdobywając coraz lepsze i cenniejsze karty, podczas gdy inni zdecydowanie bardziej ją krytykują, nazywając UT narzędziem do generowania dochodów poprzez sprzedaż FC Points (dawniej FIFA Points). Prawda, jak zawsze, tkwi gdzieś pośrodku, jednak co roku Ultimate Team przyciąga tak wielu graczy, że EA nie znajduje motywacji do wprowadzania znaczących zmian w tej formule. W końcu dlaczego mieliby na siłę w tym grzebać, skoro funkcjonuje to doskonale?
Samo doświadczenie z grania w tym trybie nie ulega zmianie. Rynek cały czas wygląda tak samo, co znaczy, że nisko oceniona złota karta z wysokim tempem będzie na początku gry kosztować fortunę, przez co na przykład środkowy obrońca z ligi niemieckiej z oceną ogólną poniżej 80 może być droższy niż Robert Lewandowski — polski napastnik pomimo tego, że ma drugi najlepszy overall w grze, nie ma wysokiej statystyki tempa, przez co nie jest dobrze wyceniany. Do tego przez wcześniej dostęp do WebAppa, w dniu premiery możecie spotkać naprawdę dobre składy; ale do tego już niestety zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Ponadto, co również się z tym wiąże, to dojście do wniosku, że jeśli nie zdecydujemy się na wydawanie prawdziwych pieniędzy na FC Points, to będziemy zaczynać grę z pewnym… opóźnieniem. Jedynym sposobem na zyskanie funduszy jest regularna gra, wykonywanie wyzwań budowy składu (SBC) i prosty handel, polegający na zakupie kart w niskiej cenie i ich późniejszej odsprzedaży z zyskiem. Jeśli nie jesteśmy gotowi poświęcić całego swojego czasu na grę i zdobywanie najwyższych miejsc w UT Champions, co gwarantuje atrakcyjne nagrody w postaci wysoko ocenionych kart i dużej ilości monet, ale wymaga rozegrania wielu meczów w każdy weekend i osiągnięcia znakomitego wyniku, to ta metoda nie jest zbyt efektywna. Wniosek pozostaje taki sam: jeśli zainwestujecie dużą sumę pieniędzy na początek, to ruszycie zdecydowanie ze sporą przewagą.
Zmiany małe i duże
Jest jednak kilka zmian. Po pierwsze, mamy nieco usprawniony interfejs użytkownika — po Ultimate Team dużo łatwiej się teraz można poruszać, a do tego w EAFC 24 pojawiła się mechanika podwójnych walk-outów. Jeśli w jednej paczce trafimy dwóch piłkarzy o ocenie ogólnej wyższej niż 85, podczas animacji otwierania, będziemy mogli zobaczyć jednego i drugiego zawodnika. Mały, lecz ekscytujący dodatek. Warto również dodać, że wreszcie wszystkie nagrody za wbijane poziomy będziemy w stanie odbierać jednym kliknięciem — nie będziemy musieli więc przeklikiwać się przez menu przez kilka dobrych minut.
W EAFC 24 pojawił się także system ewolucji zawodników. W trybie sieciowym, poprzez wykonywanie poszczególnych zadań, będziemy w stanie ulepszać statystyki wybranej karty — to doda system rodem z Kariery Zawodnika, który możliwe, że na dłuższą metę wprowadzi również trochę storytellingu do Ultimate Team. Niestety jednak tutaj również wpleciono aspekty mikrotransakcji — jeśli chcecie znacznie rozwinąć swojego zawodnika, musicie zapłacić albo monetami w grze (raczej nie będziecie chcieli wydawać ich w ten sposób), albo FC Points właśnie.
Do tego Electronic Arts zrobiło większy porządek w kwestii kart Ikon. Ogólnie Ikon oraz Bohaterów jest dużo więcej, lecz nie ma już trzech różnych wersji Ikon. Od kilku lat każdy legendarny piłkarz miał trzy wersje swoich kart — najsłabsze, średnie i w formie Prime. W najnowszej odsłonie jest jednak jedna wersja Ikon, lecz później karty te będą mogły otrzymywać specjalne wersje; na przykład z okazji Team of the Season, Team of the Year, Futties i wiele, wiele więcej.
Warto również wspomnieć, że SBC są teraz dużo łatwiejsze do zrobienia. Wynika to z tego, że zniknęła konieczność zmiany pozycji — jeśli zawodnik z nominalną pozycją ŚPO posiada alternatywną pozycję LW, to gdy damy go na lewe skrzydło, jego pozycja na karcie automatycznie się zmieni. Dawniej trzeba było zastosować kartę zmiany pozycji, co w początkowych etapach gry było nie tylko kosztowne, ale z czasem w ogóle nie do zrobienia, gdyż zwyczajnie nie było ich na rynku.
I na koniec, zmieniono konieczność męczenia się w Squad Battles. Tryb, w którym mierzymy się z gotowymi składami sterowanymi przez bota; i chociaż gracze w większości nie są fanami tego trybu, to siedząc głęboko w Ultimate Team, często trzeba poświęcić mu trochę czasu. Do tej pory jedna połowa meczu w tym trybie trwała tyle samo, co w każdym innym, czyli 6 minut. Od tego roku EA postanowiło jednak wysłuchać graczy i skrócić ten czas do 4 minut, więc jedno spotkanie powinno zamknąć się w 10 minutach grania — wreszcie!
Główną zmianą jednak jest to, że w Ultimate Team mamy teraz mieszane składy, w których będą zarówno piłkarze, jak i piłkarki. EA już od kilku lat kładzie duży nacisk na kobiecy futbol. Tryby z piłką kobiet są dostępne od kilku odsłon najpopularniejszej serii gier piłkarskich, lecz w tym roku przyszedł czas na rewolucje. Jak doskonale wiemy, kobiecych gwiazd nie brakuje — i możemy trafiać je również w paczkach, więc od samego początku przygody z Ultimate Team jest naprawdę ciekawie; a Ewa Pajor jest naprawdę doskonałą atakującą! To duża wartość dodatnia dla trybu, który od samego początku swojego istnienia jest do bólu arcade’owy, a przy okazji nie mam wątpliwości, że wpłynie to pozytywnie na popularność futbolu kobiet.
Kariera menedżera jest coraz bardziej immersyjna
Kariera menedżera to paradoksalnie tryb, w którym spędzam zdecydowanie najwięcej czasu w ciągu całego roku — wszystkie zmiany więc są dla mnie mocno ekscytujące. Po pierwsze, wprowadzono trenerów, którzy pomogą w treningach naszego zespołu — od bramkarzy i obrońców, przez pomocników, aż po skrzydłowych i napastników — aby efekty na boisku były jeszcze lepsze. Takie rozwiązanie po pierwsze pozwala na szybszy rozwój umiejętności zawodnika, wzrost oceny ogólnej, ale także dzięki temu nasi zawodnicy będą w formie przez lwią część sezonu, a może nawet i przez całą długość rozgrywek.
Trenerzy, tak samo jak skauci młodych zawodników, będą oceniani gwiazdkami — a im większe umiejętności, tym więcej trzeba takiemu trenerowi zapłacić. Wiele więc zależy również od finansów naszego klubu, ale to jak niemal ze wszystkim.
Do tego dostajemy teraz raporty przedmeczowe z poradami, jak grać przeciwko nadchodzącemu rywalowi. Manchester City Pepa Guardioli będzie kurczowo trzymał się przy piłce, Real Madryt Carlo Ancelottiego będzie miał niezwykle silne i skuteczne kontrataki, a Barcelona Xaviego będzie najprawdopodobniej ustawiona w formacji 4-3-3 i będzie próbować tiki-taki. Na każdy mecz trzeba mieć zatem inny plan, a co za tym idzie, inne treningi przed meczem. A skoro o treningach mowa, tych nie ma już co drugi dzień — zawodnicy trenują sami z wcześniej wspomnianymi trenerami, a swoją sesję możemy rozegrać przed każdym spotkaniem.
Kariera menedżera jest więc nieco bardziej immersyjna i coraz bardziej przypomina „rozbudowaną wersję” Football Managera. Jeśli lubicie prowadzić kluby od zera do sławy lub zadbać o to, żeby Wasz ulubiony zespół utrzymał się na szczycie — będziecie mieli co robić!
Pozostałe tryby w EAFC 24
Co z pozostałymi trybami? Cóż, EA zrezygnowało z trybów fabularnych czy rozwijania Volty. Rzeczy w grze poza Ultimate Team, karierą menedżera czy szybkich spotkań kanapowych (tu bez zmian) to zaledwie małe dodatki.
Zacznijmy od kariery zawodnika, która także nie pozostała bez zmian. W tym trybie dodano agentów, którzy będą wspierać naszego zawodnika przez całą karierę, pomagając osiągać mu cele sportowe i transferowe. Do tego wprowadzono ceremonię odebrania Złotej Piłki, a nawet specjalne gesty, decydowanie o zakupach, co przekłada się na charakter naszego zawodnika; a to wpływa na jego specjalne umiejętności.
W kwestii Pro Clubs, w tym roku został dodany cross play, czyli coś, na co bardzo czekała społeczność graczy i streamerów — a, co chyba najbardziej szokujące, to fakt, że Pro Clubs trafią tym razem również na Nintendo Switch. Do tego mamy do czynienia z różnymi sezonami, dotyczącymi ligi, awansu lub pucharu — a po ich zakończeniu, drabinka się zeruje, więc zaczniemy podboje wirtualnych boisk od zera. Do tego nasze występy mają teraz kluczowe znaczenie dla naszej drużyny. Jeśli zagramy w odpowiedni sposób i zadowolimy kibiców, reputacja naszego klubu będzie się zwiększać i będziemy zdobywać wiernych kibiców — a to wpłynie na przyciąganie lepszych zawodników do naszej drużyny oraz zwiększać „inteligencję” zawodników z naszej drużyny, którzy są sterowani przez komputer. Mamy więc dodatkową motywację, żeby dawać na murawie z siebie 100 procent.
Sama Volta za to nie zmieniła się w ogóle i po prostu jest to uliczny dodatek do EAFC 24. Czy będziecie regularnie w to grać? Wszyscy znamy odpowiedź — i prawdopodobnie dlatego nie jest to rozwijane.
EAFC 24 nie udaje — to arcade przez duże „A”
EA Sports FC 24 w gameplayu również się zmieniło, chociaż w przypadku gier Electronic Arts każdy kolejny update może całkowicie zmienić feeling gry. Mimo wszystko, rozgrywka jest dużo bardziej arcade’owa, taka „lekka” — nie ma tutaj już niemal żadnego nacisku na realizm. I myślę, że w dobie wszystkich zmian, jest to jedyne sensowne rozwiązanie.
Mimo wszystko jest sporo małych bajerów w rozgrywce, na przykład możliwość oglądania spotkań z nowych perspektyw. Kamera telewizyjna może skupiać się tylko na wybranym zawodniku, a kiedy sędzia będzie podbiegał do naszego zawodnika z kartką, zobaczymy jego POV. Do tego ujęcia z szatni czy korytarza przed wejściem na murawę — to naprawdę fajne dodatki. Soundtrack również stoi (jak zawsze) na wysokim poziomie.
EAFC 24 nie zawodzi
EAFC 24 to tylko i aż kolejna FIFA. Są jakieś zmiany, są jakieś nowości, ale przede wszystkim znowu dostajemy świetną platformę do poświęcania setek czy też tysięcy godzin przez kolejny rok. Rebranding nie sprawił, że coś poszło nie tak — wręcz przeciwnie. Jeśli zagrywaliście się w poprzednie odsłony, poczujecie się jak w domu. Jeśli nie, to EAFC 24 Was nie przekona. A to znaczy, że misja się udała.
- Sporo użytecznych zmian w Ultimate Team
- Sporo nowych animacji
- Mieszane składy
- Większa immersja w karierze menedżera i zawodnika
- Doskonały soundtrack
- Grafika cieszy oko
- Nowości w Pro Clubs
- Rebranding okazał się pozytywny
- Volta stoi w miejscu
- Brak jakiegokolwiek trybu fabularnego
- Niestabilny rynek w FUT od samego początku
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu