Felietony

Dziś wszystko możemy (i chcemy) mierzyć. Każdy aspekt naszego życia musi być na wykresie

Krzysztof Rojek
Dziś wszystko możemy (i chcemy) mierzyć. Każdy aspekt naszego życia musi być na wykresie
Reklama

Czy wszyscy potrzebujemy smartzegarków, opasek fitness i wszystkich technologii, które śledzą i zapisują coraz więcej aspektów naszego życia? Wychodzi na to, że... tak.

Pomimo tego, że interesuję się technologią, śledzę nowości i lubię dowiadywać się o tym, co nowego osiągnęliśmy jako ludzkość, to jednocześnie nie należę do osób, które technologią się otaczają. Po prostu nie jestem jednym z tych entuzjastów, którzy za każdym razem przełożą wygodę nad inne aspekty - bezpieczeństwo, stabilność czy żywotność produktu. Dlatego właśnie w moim domu raczej nigdy nie uświadczycie elektronicznego zamka, kamer do monitoringu działających w oparciu o chmurę, a i smartwatch wydaje mi się w moim przypadku zbędny. Wystarczyła jednak krótka wycieczka w góry, by przekonać się, jak bardzo moje podejście różni się od tego, które mają inni ludzie.

Reklama

Dziś wszystko jest mierzalne. I wszystko mierzymy

Sama wycieczka może nie była aż tak obfita w okazje do obserwacji, ale pokazała, jak ważne potrafi być dla niektórych osób mierzenie rzeczy, których mierzenie nie wiąże się z jakąś większą refleksją. Ot, w przypadku spaceru, z którego mniej więcej połowa prowadziła przez góry, koniecznością u części osób było zmierzenie i zapisanie: przebytego dystansu, spalonych kalorii, tętna, wysokości na której się znajdują czy liczby zrobionych kroków. Kiedy na to spojrzałem, dotarło do mnie, jak wiele z rzeczy, które są dookoła nas jesteśmy dziś w stanie zmierzyć i jak bardzo takie wykresy są dla nas ważne. Zobaczcie tylko - zmierzone i zapisane jest to, ile biegamy (Endomondo i zamienniki), to ile śpimy (smartwatche), to jakiej muzyki słuchamy (Spotify, last.fm), gdzie się poruszamy (Mapy Google), ile gramy w gry (Steam) etc. Ba, dziś "inteligentne wszystko" jest w stanie przechować w swojej pamięci także to, ile ważymy (inteligentna waga), jak długo myjemy zęby (szczoteczka) oraz co jemy (lodówka).


Nie twierdzę, w tym momencie, że osoby aktywnie uprawiające sport nie powinny mierzyć swoich wyników, ani też - że jeżeli ktoś ma z tego przyjemność, nie powinien robić tego, co mu się podoba. W żadnym wypadku. Chodzi mi po prostu o to, że w porównaniu z tym, co było jeszcze 20 lat temu, mamy dziś niesamowicie dużo możliwości, by zamienić nasze życie w bardzo ładnie wyglądający arkusz kalkulacyjny. Każdy chyba zna osobę, dla której trening czy spacer nie liczy się, jeżeli nie zostanie zapisany w specjalnej aplikacji. Tylko pytanie - po co?

Czy faktycznie mierzenie (i zapisywanie) wszystkiego przynosi takie wymierne profity?

Oczywiście, nie trudno sobie wyobrazić sytuacje, w których waga, która automatycznie zapisuje nasz progres oraz przyczepiony do naszego nadgarstka miernik spalonych kalorii będą czymś dobrym, czymś motywującym. Zaryzykuję jednak teorię, że duża część społeczeństwa tego... nie potrzebuje. Wszystko dlatego, że wszystkie rzeczy, które robimy, możemy wykonywać równie skutecznie bez gadżetów, monitorujących każdy aspekt naszego życia - wszystko zależy od tego, jakie mamy priorytety. Patrząc jednak na współczesny przekaz reklamowy, ciężko mi nie odnieść wrażenia, że dziś nie można biegać nie posiadając odpowiedniego zegarka mierzącego dystans, nie można iść na spacer w góry bez mierzenia wysokości na którą się weszło, a takie rzeczy jak podsumowania Steama czy Spotify są dziś przedmiotem dumy.


I o ile dziś mierzenie każdej rzeczy, którą zmierzyć można, łącznie z czasem mycia zębów, jest co najwyżej nieszkodliwym dziwactwem, to fakt, jak szybko się zaadaptowaliśmy do takiej rzeczywistości może budzić delikatny niepokój odnośnie tego, jak będzie to wyglądało w kolejnym dziesięcioleciu. Wiecie, jeżeli już nawet szczoteczka do zębów ma wbudowany moduł śledzenia tego co robimy, można sobie tylko wyobrazić, co jeszcze będziemy chcieli zmierzyć. Buty z wbudowanym krokomierzem lub systemem GPS, czy też piekarnik z historią tego, co do niego włożyliśmy wydają się wcale nie takim abstrakcyjnym pomysłem. Czy to może być czymś złym? Tutaj oczywiście pojawiają się pytania o to, na ile zapisywanie wszystkich danych o nas sprawia, że te dane są bezpieczne. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ja jednak chciałbym ugryźć temat z nieco innej strony.

Tak, korzystanie z wszystkich gadżetów zapisujących nasz progres pomaga naszej efektywności. Ale czasem nieefektywność jest piękna

Jeżeli miałbym zawrzeć swoje uwagi w jednym zdaniu, to sprowadzałoby się to chyba do tego, że o ile technologia faktycznie jest w stanie poprawić (bądź uczynić efektywniejszym) każdy aspekt życia, to dla mnie jest wiele aspektów, które bez niej są po prostu lepsze. Jeżeli idę na spacer w góry, to chciałbym, by interakcji pomiędzy mną a naturą nie zakłócało pikanie zegarka, że właśnie przeszedłem X kroków na takiej wysokości. Jeżeli biegam, to robię to dla siebie i informacja o tym, że od 4 przebieżek biegam wolniej niż zazwyczaj na nic nie będzie mi przydatna, a wręcz - będzie raczej demotywująca. Moim zdaniem jest pewne unikatowe piękno w przeżywaniu niektórych chwil na swój sposób. To jaka jazda z ekonomizerem w samochodzie - z nim spalimy mniej paliwa, ale bez niego jedziemy w takim stylu jaki chcemy. co sprawia, że jazda jest przyjemniejsza.

Reklama


Co przyniesie przyszłość, tego nie wie nikt. Być może doszliśmy do końca technologii trackingu (wątpliwe), a być może za chwilę pojawi się inteligentna lista zakupów i będziemy dzięki niej mogli popatrzeć, że pod koniec roku kupiliśmy tyle a tyle mleka, masła i paczek czipsów zamiast rzodkiewek i brukselek. Jestem przekonany, że wśród was znajdą się ludzie, którzy uznaliby taki pomysł za fajny. Być może jako ludzie mamy jakiś gen odpowiedzialny za to, że podsumowania, tabelki i wykresy bardzo mocno trafiają do naszego mózgu, dlatego właśnie często większość pracy biurowej to robienie raportów z takimi właśnie wykresami.

Reklama

Tak jak wspomniałem - nie mam nic do osób, które lubią zapisywać swoje osiągnięcia we wszystkim, co robią i nawet trochę się cieszę, że współczesna technologia im to umożliwia.Tak długo jednak jak będzie można kupić buty bez wbudowanego GPS pozwolę sobie oszczędzić zabawy w rachmistrza.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama