Felietony

Koniec problemu rozładowanych smartfonów. Chciałbym takiego rozwiązania w Polsce

Kamil Świtalski
Koniec problemu rozładowanych smartfonów. Chciałbym takiego rozwiązania w Polsce
Reklama

Power bank — niby każdy go ma, ale... niekoniecznie zawsze przy sobie. Albo nie zawsze jest naładowany. Albo jeszcze lepiej: nie wzięliśmy ze sobą odpowiedniego kabla, bo teraz wcale nie chcemy naładować słuchawek USB-C ani smartfona Lightning, a przydałby się zapas energii dla naszego starego Kindle'a który wymaga od nas micro USB. Myślę, że to historia którą gdzieś, kiedyś, przeżyło większość z nas. Ale są miejsca na świecie, gdzie kilka złotych rozwiązuje ten problem raz na zawsze.

Wypożyczalnie power banków. Kosztuje grosze i... po prostu działa

Azja znalazła rozwiązanie, które po prostu działa. Sieć wypożyczalni power banków, które są zawsze pod ręką. I co istotne: wypożyczając urządzenie nie jesteśmy przywiązani do żadnego miejsca. Możemy spokojnie wypożyczyć je w miejscu A, a oddać w miejscu B. I jeżeli myślisz że trzeba się ich naszukać na mapie, to... nic z tych rzeczy. Bowiem punktów gdzie można wypożyczyć i zwrócić akcesoria są tysiące. Od popularnych sklepów typu 7-Eleven, Family Mart i spółki, przez dworce, a nawet przedsionki toalet w Disneylandzie. One są dosłownie na każdym kroku. A dokładną mapę lokalizacji zawsze można znaleźć w aplikacji, albo na oficjalnej stronie. A mówiąc że są one dosłownie wszędzie ani trochę nie przesadzam. Oddalając mapę można łatwo sprawdzić, że w jednej tylko dzielnicy Tokio potrafi ich być ponad tysiąc.

Reklama
ChargeSpot: jak działa?

Kluczem tego rozwiązania jest prostota

Nie ważne czy znasz japoński czy nie — z wypożyczeniem power banka poradzisz sobie bez problemu. By założyć konto w usłudze nie trzeba żadnych specjalnych komplikacji, a rejestracja u użytkowników iPhone'ów jest nawet łatwiejsza, bo wszystko można zrobić z automatu wykorzystując Apple ID. Dlatego też dosłownie po kilku kliknięciach od pobrania aplikacji można wyciągnąć ze stojaka w pełni naładowaną bateryjkę, która oferuje przewody z trzema najpopularniejszymi złączami: historycznym micro USB, powoli odchodzącym w zapomnienie Lightning oraz ulubieńcem publiczności: USB-C. Co istotne: power banki są tak zaprojektowane, że można ładować dwa sprzęty jednocześnie, co idealnie sprawdziło się w przypadku iPhone'a (USB-C) i słuchawek (Lightning).

ChargeSpot: usługa wypożyczania powerbanka

Poza wygodą nie bez znaczenia pozostaje także cena tego rozwiązania. A jako że ma to być usługa powszechnie dostępna i na każdą kieszeń — jest... tanio. Czeka tam na nas kilka progów cenowych w zależności od tego na jak długo korzystamy z power-banka. Kilka godzin to jednak kwestia 360 japońskich jenów, czyli około 9,5 złotych. W tym czasie naładowałem w całości smartfon i słuchawki, nie musiałem denerwować się brakiem dostępu do gniazdek ani targać ze sobą cały dzień power banka. Było warto. A dla regularnych klientów są nawet miesięczne plany abonamentowe. Idealne w swojej prostocie.

Takie rozwiązanie przydałoby się też w Polsce

Nie ukrywam, że usługa ta jest idealna w swojej prostocie. I myślę, że w polskich miastach sprawdziłaby się równie dobrze. Skoro testowo udało się do Żabek wpakować wielkie automaty na paczki, to tym bardziej zmieszczą się tam niewielkie stojaki na power-banki. Kluczem do sukcesu takich rozwiązań pozostaje jednak dostępność i przystępna cena — bez nich to nie ma najmniejszego sensu. Ale nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym takie rozwiązanie i na rodzimym rynku. Kto wie, może kiedyś się doczekamy...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama