Adi Shankar, znany showrunner seriali animowanych Netflixa takich jak Castlevania czy Devil May Cry, właśnie ogłosił, że nabył prawa do ekranizacji serii Duke Nukem od Gearbox Software. Ten krok może zwiastować powrót ikony lat 90. w blasku chwały. Ikony, która dla wielu graczy, pozostaje symbolem szalonej rozrywki i gier, które były niekończącą się jazdą bez trzymanki.

Nowy rozdział dla Duke’a Nukema
W niedawnym wywiadzie dla magazynu Esquire, Adi Shankar uchylił rąbka tajemnicy na temat najbliższych planów zawodowych. Choć obecnie priorytetem pozostaje druga seria Devil May Cry, to jej twórca potwierdził, że pracuje nad projektem związanym z Duke Nukem.
Kupiłem prawa do Duke Nukem. Nie chodzi o prawa do gier, ale o ekranizację, którą nabyłem od Gearbox
– zdradził. Nie jest jeszcze jasne, czy będzie to serial animowany w stylu jego poprzednich dzieł, (animowany lub nie) film pełnometrażowy, czy zupełnie nowa forma. Jedno jest pewne: Shankar ma wizję, która może zaskoczyć fanów, a także przywrócić marce nieco świetności. Bo w ostatnich latach stała się ona co najwyżej legendarnym memem, bazującym na (swego czasu) niekończącym się procesie produkcyjnym Duke Nukem Forever.
Marka z tradycjami. W latach 90. była prawdziwą ikoną
Duke Nukem to seria, która swoje pierwsze kroki stawiała już w 1991 roku. Ale swój szczyt popularności odnotowała po premierze Duke Nukem 3D z 1996 roku. Ten kultowy FPS, pełen czarnego humoru i ironii, stał się klasykiem, w który swego czasu zagrywali się wszyscy — dlatego też produkcja ukazała się na całym całym szeregu platform. Niestety, późniejsze odsłony, zwłaszcza niesławny Duke Nukem Forever, spotkały się z ogromną falą krytyki, co ostatecznie kazało twórcom przyhamować i bohater stracił dawny blask. Teraz jednak dzięki Shankarowi Duke ma szansę na swój wielki powrót: czy to się uda?
Shankar w rozmowie podkreślił, że nie zamierza pozwolić, by ktokolwiek narzucał mu swoją wizję.
To środkowy palec dla wszystkich
tymi słowami twórca opisuje swoje podejście do projektu. Uważa, że Duke Nukem nie może być produktem korporacyjnym, bo straciłby swój buntowniczy charakter.
Kiedy Duke Nukem zdobył popularność, wielu próbowało przekształcić go w markę, choć w rzeczywistości to po prostu gest sprzeciwu. Jeśli korporacja zrobi Duke Nukem, to już nie będzie Duke Nukem
Trudno się z tym nie zgodzić. Warto jednak mieć na uwadze, że w czasach kiedy próbowano to zrobić, rynek (pop)kultury wyglądał nieco inaczej. Pewne rzeczy akceptowane były na (niszowym wówczas) poletku jakim są gry wideo, jednak nie było szans, by taki klimat przenieść na małe czy duże ekrany. Teraz, w erze kiedy "wszystko już było", mamy do dyspozycji streaming i internet — Duke może być sobą.
Projekt na który warto mieć oko. Zapowiada się ciekawe widowisko
Na razie nie znamy szczegółów dotyczących obsady, fabuły ani daty premiery. Nie wiemy też, jak przejęcie praw przez Shankara wpłynie na wcześniej zapowiadany film Duke Nukem od Legendary Entertainment, o którym pierwsze informacje pojawiły się kilka lat temu. Jedno jest pewne: Shankar udowodnił już, że zna się na rzeczy. Jego Castlevania i Devil May Cry zdobyły przychylność zarówno ze strony widzów, jak i krytyków.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu