Motoryzacja

Samochody na wodór nie wyjadą z polskiej fabryki. I dobrze!

Tomasz Szwast
Samochody na wodór nie wyjadą z polskiej fabryki. I dobrze!
Reklama

Samochody na wodór miały wyjechać z fabryki w Gliwicach już tego lata. W zamian za to otrzymaliśmy jasny i klarowny komunikat. Właściciel fabryki, firma Stellantis, nie chce mieć z tą gałęzią motoryzacji już nic wspólnego.

W teorii samochody z wodorowymi ogniwami paliwowymi miały być zbawieniem branży motoryzacyjnej. Zeroemisyjne, a przy tym pozbawione wad elektrycznych samochodów wyposażonych w baterie. Tankowanie wodoru odbywa się bowiem na stacjach, które nieco przypominają te, na których uzupełniamy paliwo w samochodach spalinowych. Jednym z koncernów samochodowych, który w ofercie chciał mieć takie auta, był Stellantis. Był, ponieważ właśnie poinformował o tym, że już nie chce. Co tak właściwie się stało i co dalej z fabryką w Gliwicach?

Reklama

Stellantis: dostawcze samochody na wodór nie będą produkowane

Jak wspomniałem we wstępie, produkcja samochodów z wodorowymi ogniwami paliwowymi miała ruszyć w Gliwicach jeszcze tego lata. Z taśm produkcyjnych zjeżdżać miały takie samochody, jak Fiat Ducato, Citroen Jumper i Peugeot Partner. W świetle zmiany strategii koncernu Stellantis, po prostu nic z tego. Nie ma jednak powodu do obaw. Decyzja podjęta przez zarządzających Stellantisem wydaje się być słuszna i zrozumiała.


Międzynarodowy koncern poinformował, że wycofanie się z produkcji samochodów dostawczych na wodór nie zmieni niczego w funkcjonowaniu gliwickiej fabryki. Stellantis nadal chce tam produkować i utrzymać obecne zatrudnienie.

Dlaczego decyzja Stellantisa jest jedyną słuszną?

Skąd ta niechęć do wodorowych ogniw paliwowych? Cóż, praktyka udowodniła, że w przypadku samochodów to ślepy zaułek. Zawiodła przede wszystkim infrastruktura, która praktycznie nie jest rozwijana. W dodatku już funkcjonujące stacje są nie dość, że wolne, to jeszcze awaryjne. Przerwa między kolejnymi tankowaniami, podczas której wyrównywane jest ciśnienie w zbiornikach na wodór, potrafi trwać nawet kilkadziesiąt minut. Co to oznacza w praktyce? Tankowanie wodoru, gdy stoimy za kimś, zajmie tyle czasu, co ładowanie samochodu wyposażonego w baterię, a czasem nawet dłużej. Oznacza to, ze samochody z wodorowymi ogniwami paliwowymi wcale nie są lepsze od tych z bateriami.

Odrębną kwestia jest koszt wodoru. Obecnie to zdecydowanie najdroższe paliwo, jakie możemy zatankować do samochodu w Polsce, co czyni eksploatację takiego samochodu kompletnie nieopłacalną.

Mając na uwadze, że Stellantis chce utrzymać zatrudnienie, nie ma za czym płakać. Pełen komunikat koncernu motoryzacyjnego dostępny jest pod tym adresem.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama