W płatnej wersji, by móc zabierać muzykę ze sobą do kieszeni. Chciałbym jednak zwrócić Waszą uwagę na kilka kwestii, które można było zrobić lepiej. A...
Drogie Spotify, mam na imię Paweł, od kilku miesięcy codziennie używam Waszej usługi
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
W płatnej wersji, by móc zabierać muzykę ze sobą do kieszeni. Chciałbym jednak zwrócić Waszą uwagę na kilka kwestii, które można było zrobić lepiej. Albo po prostu zrobić.
Usługa spodobała mi się tak bardzo, że praktycznie od razu przesiadłem się na abonament. Zdaję sobie sprawę z tego, że dzielą i rządzą umowy licencyjne, dlatego nie mam co liczyć na podziemne metalowe płyty, czy japońskie supergwiazdy pokroju Ayumi Hamasaki. Mam jednak cichą nadzieję, że w drugim przypadku japońska muzyka wbije wreszcie do Spotify z niezłym rozpędem pokazując, że chociażby j-rockowe zespoły potrafią porwać za sobą tłumy. Cierpliwość nie jest może moją najmocniejszą stroną, ale widzę, że jeśli chodzi o mój ulubiony nurt muzyczny, płyt jest coraz więcej – ba, nowe płyty niektórych metalowych załóg, zdecydowanie mniej popularnych niż Metallica czy Iron Maiden, pojawiają się w usłudze w dzień sklepowej premiery. Doceniam.
No dobrze, to tyle słodzenia i grzeczności. Używam Spotify na Macu, PC i systemie iOS, dlatego też pragnę zwrócić Waszą uwagę na te właśnie platformy. Pewnie część postulatów widzieliście już na ogólnym forum Spotify, może jednak ten list również się przyda. W końcu to my, użytkownicy pomagamy usprawniać usługę.
Karaoke i suwaczki
Na początek błahostka, która pewnie bardziej przydałaby się rozwydrzonym nastolatkom chcącym śpiewać razem ze swoimi przystojnymi idolami, którzy ładnie wyglądają, ale może nie zawsze potrafią ogarnąć swoje instrumenty. Teksty utworów – mi również by się przydały, chociażby po to, by nie musieć szukać w internetach słów, które w większości przypadków opowiadają o mrocznych demonach opanowujących świat. Byłoby też fajnie dowiedzieć się dlaczego zespołowi jest smutno i czemu człowieczeństwo chyli się ku upadkowi. Jest mnóstwo serwisów, które zajmują się tylko tekstami utworów – może nawiązanie współpracy nie byłoby takim złym pomysłem? Nawet jako ukryta gdzieś głęboko opcja.
Od drobiazgu do sprawy niezwykle istotnej – wiem, że tematem tekstów uśpiłem Waszą czujność. Kto jest odpowiedzialny za brak equalizera, czy to w aplikacji na Mac/PC, czy tej na iOS? Kto to słyszał, żebym musiał ściągać oddzielną appkę celem doczepienia jej do podstawowego klienta stacjonarnego? Ja wiem, że niektórzy posiadają suwaczki w aplikacjach systemowych, czy tych dodatkowych do karty dźwiękowej. Lubię podnosić bas i górę, środek zostawiając nietkniętym, ale klient mi na to nie pozwala. Skandal. Podobnie w programie na iOS, który tak zupełnie przy okazji omija ustawienia systemowe, bo przecież nie korzysta z biblioteki na urządzeniu. Innymi słowy, jakiego presetu bym nie wcisnął, dźwięk pozostaje niezmieniony. Tak jakbyście kazali mi go zmieniać wymianą słuchawek. Naprawcie wreszcie tę niedogodność!
Ludzie listy piszą
Listy odtwarzania to fajna sprawa. Doceniam, że można śledzić te stworzone przez znajomych, obserwować je i widzieć jak na bieżąco dodawane są utwory. Ba, sam tworzę takowe – czy to złożone z ulubionych numerów, czy takie bardziej tematyczne, chociażby do biegania czy na siłownię. Niestety playlist musze używać również w mniej logiczny sposób. Często zabieram Spotify poza dom, właśnie na telefonie z iOSem. Żeby pobrać konkretne albumy muszę utworzyć z nich listy, a następnie zsynchronizować na WiFi. Już pominę fakt, że czasem synchronizacja przebiega szybko i bezboleśnie, a czasem przerywam ją i ponawiam (niejednokrotnie wyłączając całą aplikację), bo w połowie proces postanawia najnormalniej w świecie stanąć. Naprawdę nie mógłbym po prostu kliknąć „pobierz” i nie kombinować? I gdybyście dodali na iOSie jakiś fajny system segregowania playlist, bo czasem sam już się w nich gubię. O, przypomniało mi się – niezależnie od tego gdzie tworzę lub uzupełniam listę odtwarzania, brakuje mi informacji o tym, czy dany utwór został już gdzieś dodany. Potem muszę siedzieć jak ta sierota i przeglądać całe zestawienie żeby wyrzucić duble. Jeden „ptaszek informacyjny” podczas dodawania w zupełności by wystarczył. Albo jakieś podświetlenie dające mi do zrozumienia, że jestem gapą i się powtarzam.
A skoro już wspomniałem o dziwnym systemie ściągania muzyki na telefon, to nigdy nie zrozumiem dlaczego nie pozwalacie mi po prostu wyrzucić z pamięci czegoś, czego nie chcę już zabierać ze sobą z domu. Naprawdę tak ciężko było zaimplementować możliwość „odsynchronizowania” playlisty i wyrzucenia utworów z pamięci mojego iPhona? Kto to słyszał żeby celem wymienienia muzyki w telefonie kasować całą aplikację i tak zwalniać zajęte przez nią gigabajty. Przypominam – iOS nie pozwala wyrzucić tylko danych aplikacji, chyba o tym nie wiedzieliście. Okropnie uciążliwe dla osoby, która nie słucha w kółko tego samego.
Dziękuję za takie rekomendacje
Czasem lubię posłuchać zespołów, których nie znam, sięgam więc do Waszej zakładki „odkryj muzykę”. I owszem, zdarza mi się tam znaleźć coś fajnego, dopasowanego do mojego gustu muzycznego. Szkoda, że muszę sprawdzać dźwiękiem – wolałbym krótki opis, który informowałby mnie chociaż z jakim gatunkiem muzyki będę miał styczność. Czasem przecieram oczy ze zdumienia, bo na zasadzie porównań wciskacie mi rzeczy, po które nigdy bym sam nie sięgnął. I nie mówię tu o pozytywnym zaskoczeniu. Może to dotyczy jedynie niezbyt popularnej szufladki jaką jest metal, ale jeśli za dobór odpowiedzialny jest automat – zmieńcie algorytm. A jeśli człowiek, wręczcie mu wypowiedzenie. Jeśli podobała mi się norweska kapela parająca się surowym black metalem, czerpiąca pełnymi garściami z dorobku tuzów tego niepopularnego gatunku, to nie przywołujcie mi, metodą „jeśli podobał Ci się xxx, na pewno spodoba Ci się yyy” amerykańskich chłopaczków grających pop-metal, do których wzdychają trzynastolatki z USA. Na szczęście jest coraz lepiej, choć wciąż trochę boję się tam zaglądać.
Coraz lepiej prezentują się radia tematyczne, choć wciąż pozostało sporo do poprawy. Włączam konkretny gatunek, przemyca mi się coś innego. Jeśli chcę słuchać death metalu, to po pierwsze – nie wrzucajcie mi pięciu kapel na krzyż, a po drugie – nie pozwólcie, żeby pojawiały się tam numery z czapy, niezwiązane z tym raczej hermetycznym gatunkiem. Byłoby też miło, gdybym wiedział ile utworów przesłuchałem w Spotify. Może jako użytkownik serwisu last.fm mam małe zboczenie dotyczące cyferek, ale to taki problem przypomnieć mi liczbami, że lubię korzystać z Waszej usługi? A gdyby jeszcze można było uzyskać informację odnośnie dziennego, tygodniowego lub miesięcznego zainteresowania muzyką? Byłbym usatysfakcjonowany. Bo proszenie o moje prywatne tygodniowe top 5 w formie wiadomości jest już chyba zbyt odważne. Możecie śmiało wywalić przypominanie o tym, że dawno nie słuchałem jakiegoś utworu. Widocznie miałem ku temu powód. Ach, zupełnie bym zapomniał. W stacjonarnej aplikacji jest kolejka odtwarzania, pokazująca czego ostatnio słuchałem. Czemu nie ma jej w mobilnej wersji?
Za takich znajomych to ja dziękuję
Fajnie, że mogę dodać znajomych, a aplikacja sama podpowiada mi kto używa Spotify. Szkoda, że ¾ zasugerowanych osób tylko sprawdziło z czym to się je i dodanie ich do przyjaciół jest całkowicie bezsensowne. Co więcej poza timelinem posiadanie wirtualnych znajomych do niczego się nie przydaje. Fajnie kiedy udostępnią jakiś album/utwór, ale czy muszę widzieć wszystko czego słuchają? No i czemu nie ma timeline’a w aplikacji na iOS? Z drugiej strony gdyby podpatrzeć kilka opcji z last.fm, dobierać znajomych na podstawie wspólnych zainteresowań muzycznych albo chociaż informować, że słuchamy często tej samej płyty czy numeru? Wtedy miałoby to jakiś sens.
To niestety jeszcze nie koniec. Spotify w opcji premium oferuje możliwość używania aplikacji na kilku urządzeniach. Super, ale dlaczego nie mogę tego robić równolegle? Zostawiam komputer w domu, idę pobiegać - odpalam usługę, słucham muzyki. Na stole zostaje komputer, inny domownik uruchamiając usługę zablokuje mój odsłuch, jeśli włączę utwór jeszcze raz na telefonie, ja zablokuję jego muzyczną podróż. Totalnie bez sensu. No i konieczność ustawiania absolutnie wszystkiego w każdej aplikacji osobno. Używam Spotify na dwóch komputerach, byłem zmuszony do wklepywania danych od nowa - profilu na last.fm, Twitterze, Facebooku, a także ustawiania preferencji odtwarzania. Nie prościej, dla użytkownika oczywiście, byłoby choć część tych danych zapamiętać i magazynować w chmurze? Aha, jeszcze prawdziwa data wydania albumu. Fajnie, że niektóre zespoły/wykonawcy mają całkiem niegłupie biografie, ale chaos jaki pojawia się na liście wydawnictw dezorientuje. Już nie chodzi nawet o sam fakt złych dat, ale kolejność wypuszczonych na rynek płyt czasem jest błędna. A przecież niektórzy lubią poznawać dyskografię chronologicznie.
Wierzę, że moje pomysły i sugestie spotkają się z ciepłym przyjęciem, a niektóre z nich wprowadzicie w życie. By słuchało się lepiej.
Pozdrawiam.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu