Apple wciąż odmawia odblokowania smartfonów, a skoro już inne techniki nie podziałały — to Donald Trump oficjalnie wywołuje giganta do tablicy.
Skoro prezydent USA "atakuje" Apple w kwestii prywatności to... chyba można im zaufać?
Obserwując ostatnie wydarzenia zza wielkiej wody można przecierać oczy ze zdziwienia. Sporo się tam dzieje: zarówno w kwestiach stricte politycznych, jak i nierozerwalnie związanych z nimi technologiami. Od lat prezydent Donald Trump sympatyzował z Apple: wspierał firmę na każdym kroku, był dumny z produkcji Macbooków Pro w amerykańskich fabrykach i wszystko wskazywało na to, że współpraca układa się (aż za) dobrze. Rozumiem firmy które na widok tej zażyłości mogły poczuć się zazdrosne, ale jak widać — absolutnie nie ma powodów do nerwów. Minęło raptem kilka tygodni, a prezydent Stanów Zjednoczonych już nie jest takim fanem giganta z Cupertino. Wszystko ze względu na to, że Apple — jak zwykle — odmawia odblokowania smartfonów, nawet jeżeli chodzi o potencjalnych terrorystów.
Apple nie chce odblokować iPhone'ów, więc Donald Trump pokazuje swoje niezadowolenie na... Twitterze
Twitterowe konto Donalda Trumpa widziało już wiele ekscentrycznych wpisów, w których prezydent Stanów Zjednoczonych wyrażał swoje poglądy czy jawne niezadowolenie z wielu spraw. Apple jednak mogło liczyć na przychylne traktowanie (no, może poza tym jak zrezygnowali z przycisku w smartfonie — więc Trump udzielił darmowej porady że poprzednia konfiguracja była znacznie lepsza) i było sojusznikiem. W poniedziałek Prokurator generalny Stanów Zjednoczonych oskarżył giganta z Cupertino o brak współpracy, zaś swoją cegiełkę w serwisie społecznościowym dodał także prezydent:
Nie mogło przecież zatem zabraknąć wyrzutów: i tego, jak administracja kraju nie jest firmie przychylna i pomocna, na końcu dodając, że w końcu Apple będzie musiało jednak zmienić nastawienie by pomóc krajowi. Mam jednak nadzieję, że w tej kwestii decyzja Apple jest nieodwołalną. Ich współpraca byłaby bardzo wygodną ze strony rządu, ale myślę że nie jestem jedynym, w oczach którego cała firma by straciła — a fundamenty na których od lat opiera swoją strategię poszłyby w niepamięć. Bo nagle te wszystkie zapewnienia o prywatności i bezpieczeństwie można będzie włożyć między bajki.
Czy to oznacza że bez ich współpracy smartfony są nie do ruszenia? Szczerze wątpię, jakiś czas temu Stany Zjednoczone miały zapłacić milion dolarów za oprogramowanie które pozwoli obejść zabezpieczenia — ale patrząc na obecną sytuację Apple, chyba sprawy nie poszły tak gładko jak tego oczekiwano. Ale przecież są również firmy, które twierdzą że żaden iPhone nie stanowi dla nich problemu — i chętnie współpracujące z rządem USA. No chyba że jeszcze nikomu nie udało się dobrać do iOS 13 i wszyscy będą musieli uzbroić się w cierpliwość? W każdym razie — jestem bardzo ciekawy dalszego rozwoju sytuacji, na tę chwilę w oczach rządu USA Apple już nie jest tak dobre i kochane, jak było jeszcze kilka tygodni temu...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu