Mobile

Dobre wyniki, mocny flagowiec, niesnaski z Microsoftem, czyli co słychać u Huawei

Maciej Sikorski
Dobre wyniki, mocny flagowiec, niesnaski z Microsoftem, czyli co słychać u Huawei
3

Kilka dni temu korporacja Huawei opublikowała raport finansowy za rok 2013. W dwóch słowach? Jest dobrze. Należy jednak pamiętać, że nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z graczem, który to rozumie i nie zamierza hamować. Plany na kolejne lata...

Kilka dni temu korporacja Huawei opublikowała raport finansowy za rok 2013. W dwóch słowach? Jest dobrze. Należy jednak pamiętać, że nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z graczem, który to rozumie i nie zamierza hamować. Plany na kolejne lata dość ambitne, korporacja chce działać na wielu polach. Ławo z pewnością nie będzie – konkurencja przecież nie śpi.

Zacznę od tego, że wzrost wyników zanotowały wszystkie grupy biznesowe chińskiej firmy. Przychód producenta wyniósł w roku ubiegłym blisko 38,5 mld dolarów, a to oznacza poprawę rezultatów z roku 2012 o ponad 11%. Firma zanotowała także rekordowy wzrost zysków (ponad 34% w porównaniu do wyników z roku 2012) – w roku ubiegłym wyniosły one blisko 3,4 mld dolarów. W kolejnych latach ma być jeszcze lepiej - plan na rok 2018 to przychody na poziomie 70 mld dolarów. Ma to zagwarantować rozwój wszystkich części składowych biznesu, czyli oddziałów Carrier Network, Enterprise oraz Device (ten ostatni odpowiada za najbardziej nas interesujące rozwiązania konsumenckie).

Podstawą działalności Huawei jest dzisiaj oddział Carrier Network, który w roku ubiegłym zanotował sprzedaż na poziomie ponad 27 mld dolarów. I szybko się to nie zmieni, a szansę dla tej grupy stanowi rozwój sieci czwartej generacji - np. na ryku chińskim. Gracz zapewne skupi się w tym segmencie na rodzimym podwórku (1/3 ich przychodów pochodzi właśnie z działalności w Państwie Środka). Jednocześnie będą jednak rozwijane inne części firmy nastawione na klientów biznesowych oraz klientów indywidualnych. W roku ubiegłym zanotowały one znacznie większy wzrost przychodów, niż wspomniane już Carrier Network. W przypadku grupy Enterprise wzrost wyniósł ponad 32% (do 2,5 mld przychodów), w przypadku Device blisko 18% (ponad 9,4 mld dolarów przychodów).

Sporą szansą na rozwój w tych sektorach jest, zdaniem firmy, wzrost znaczenia Internetu rzeczy – chodzi m.in. o rosnącą popularność sprzętu mobilnego, ale to zaledwie jeden z aspektów tego złożonego zjawiska. Na znaczeniu zyskują rozwiązania chmurowe, szybka i stabilna wymiana danych nie jest już mile widziana, lecz konieczna, a to stwarza olbrzymie możliwości. Tu warto wspomnieć o ważnej kwestii pojawiającej się w doniesieniach korporacji: Huawei sporo inwestuje w dział R&D odpowiedzialny za badania i rozwój. W roku 2013 na ten cel przeznaczono ponad 5 mld dolarów, w ostatniej dekadzie było to ponoć blisko 25 mld dolarów.

Informacja istotna, ponieważ pokazuje, że chiński gracz ewidentnie chce zerwać z obrazem firmy, której jedynym atutem jest niska cena produktów. Ich oferta ma być atrakcyjna pod względem ceny, ale też powinna przekonać klienta wysoką jakością usług oraz urządzeń. O innowacjach i wysokiej jakości sprzętu jako o potężnym orężu mówi ostatnio HTC. Jak widać, konkurencja tajwańskiej korporacji nie zamierza zostawać w tyle i planuje rozwój w podobnym kierunku. To stanowi pewien problem dla samego HTC, ale jednocześnie powinno cieszyć klientów, ponieważ firmy będą o nich walczyć na różnych płaszczyznach i ostatecznie powinny stworzyć bardzo ciekawą ofertę. Skoro już o tej ostatniej mowa, to warto rzucić okiem na poczynania Huawei na rynku mobilnym.

Od pewnego czasu głośno mówi się o tym, że Huawei brakuje flagowca z prawdziwego zdarzenia. Korporacja miała co prawda linię Ascend D, ale jej rozwój był nękany przez problemy i wpadki różnego typu, obecnie rolę lokomotywy ich oferty pełni model Ascend P6, który przegrywa w starciu z innymi flagowcami. I nie sprzedaje się tak dobrze, jak życzyłaby sobie tego chińska firma. Stąd potrzeba dodania do oferty wyróżniającego się produktu, zdolnego do konkurowania z propozycjami innych graczy. Ten model miałby się stać elementem przyciągającym do marki Huawei branżowe media oraz klientów, napędzającym sprzedaż producenta.

Podstawowe pytanie brzmi oczywiście, czy i kiedy Huawei wprowadzi do swojej oferty taki produkt? Przecież może próbować przebić się na rynku z solidnym następcą P6. Jeżeli wierzyć plotkom, to korporacja postara się jednak o coś mocniejszego – prawdziwą rakietę. Urządzenie miałoby się pojawić w sprzedaży w drugiej połowie bieżącego roku, podobno doczeka się metalowej obudowy i naprawdę potężnych podzespołów. Nie ma jednak nic za darmo: za topowy produkt trzeba będzie zapłacić równie dużo, co za inne modele z tej półki cenowej. Ciekawe jest to, że Huawei nadal pracuje nad swoimi procesorami mobilnymi. W przypadku modelu Ascend D zastosowanie własnej jednostki nie skończyło się dobrze, ale nie należy wykluczać, że tym razem firmie powiedzie się znacznie lepiej.

Atrakcyjny (pod względem designu, parametrów, wykonania) smartfon może się okazać korporacji bardzo potrzebny. Firma będzie musiała jakoś zaakcentować swoja obecność w tym biznesie, by nie tracić w nim pozycji. A o to może być trudno. Możliwe, że do gry wróci niedługo HTC, na wzrosty liczą korporacje Sony i LG, silne marki pojawiają się już nie tylko w Chinach, ale też w Indiach. Warto pamiętać, że niedawno Lenovo przejęło od Google Motorolę i głośno mówi o umocnieniu się na trzecim miejscu podium w segmencie smartfonów. Huawei nie wygra z tymi producentami jedynie za sprawą wypuszczania solidnych urządzeń na różne półki cenowe – to dzisiaj za mało. Dlatego słuszną koncepcją jest inwestowanie olbrzymich środków w dział R&D. Pytanie, czy te wydatki przełożą się na konkretne osiągnięcia?

Podnosząc problem Huawei na smartfonowym rynku warto wspomnieć o jeszcze jednej ciekawej kwestii: współpracy z Microsoftem. Mogłoby się wydawać, że zaangażowanie się w produkcję urządzeń z mobilną platformą Microsoftu to właśnie wspomniany przed chwilą sposób na wybicie się na tle konkurencji. Jednak wydarzenia ostatnich tygodni nie wskazują na to, by firma miała zacieśniać współpracę z gigantem z Redmond. Co więcej, można odnieść wrażenie, że nić porozumienia (jeśli takowa w ogóle istniała) zaczyna pękać.

Pisałem już o smartfonie Huawei z dwoma systemami mobilnymi (WP i Androidem) – chińska korporacja ogłosiła, że dostarczy na rynek taki produkt, by chwilę później wycofać się z tego pomysłu. W sprawie prawdopodobnie palce maczało Google, ale tego nie można być pewnym. Ostatecznie liczy się to, że do sprzedaży nie trafią produkty dualOS, a na tym mogło zależeć Microsoftowi. Nie to jednak stanowi podstawę do snucia domysłów o pogarszających się stosunkach Huawei i MS.

Niedawno jeden z top menedżerów chińskiej korporacji narzekał na politykę amerykańskiego giganta i tłumaczył dlaczego, jego firma nie poświęca zbyt dużo uwagi platformie Windows Phone. Wśród przyczyn wymieniono np. opłatę licencyjną, która podnosi ostateczny koszt sprzętu z mobilną platformą Microsoftu i czyni go po prostu droższym w porównaniu do produktów działających z Androidem. Trudno nie przyznać Chińczykom racji – do tej pory faktycznie stanowiło to spory problem, który podcinał skrzydła WP.

Problem numer dwa to brak możliwości wprowadzania zmian w obrębie systemu: WP to zamknięta platforma i producenci nie mogą się wyróżnić przez rozwijanie jej w oparciu o własne pomysły. Efekt? Smartfony z WP są pod względem oprogramowania bardzo podobne. Z punktu widzenia Huawei to wada, ale należy pamiętać, że taka polityka Microsoftu ma też swoje plusy. To temat na zupełnie inny wpis, lecz teraz warto napisać, iż Huawei mogłoby wyróżnić swoje produkty, gdyby tylko podjęło próbę. Dotychczas nie walczyli zbytnio o uwagę klienta modelami z WP, więc nie powinni mieć pretensji do Microsoftu o kiepską sprzedaż (bo do tego sprowadza się cały wątek: nie możemy się wyróżnić, więc nikt tego nie kupuje).

Jest jeszcze jedna kwestia: faworyzowanie Nokii. Microsoft faktycznie wspierał fińskiego producenta bardziej niż innych graczy? Tak. Ale wato spojrzeć na drugą stronę medalu: żaden inny producent nie zaryzykował tak, jak Nokia. Na dobra sprawę, była to jedyna firma, która walczyła o rynek dla korporacji z Redmond. Gdyby HTC, Huawei albo Samsung wypuszczały pakietami telefony z WP, to pewnie też mogłyby liczyć na lepsze warunki współpracy. Każdy kij ma dwa końce i zawsze warto o tym pamiętać. Ciekawe, czy Huawei będzie chciało kontynuować partnerstwo z Microsoftem, gdy ten przejmie już komórkowy oddział Nokii i sam stanie się producentem sprzętu?

Nie ulega wątpliwości, że Huawei wyrosło w ostatnich latach na jednego z większych graczy na rynku nowych technologii, a jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Korporacja ma coraz większe ambicje i z pewnością będzie chciała je zaspokoić, ale to naprawdę spore wyzwanie. Czekam na "flagowca z prawdziwego zdarzenia" i rozmach, z jakim wykorzysta go firma, czekam także na kolejne doniesienia dotyczące ich współpracy z Microsoftem. Najbardziej interesuje mnie jednak to, czy pieniądze przeznaczane na rozwój i badania są dobrze wydawane. Mam nadzieję, że niedługo się przekonamy.

Na podstawie informacji prasowej Huawei
Źródło grafiki: huawei.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu