Felietony

Dlaczego tak się dzieje? Moja ulubiona platforma VOD ma ogromny problem

Bartosz Gabiś
Dlaczego tak się dzieje? Moja ulubiona platforma VOD ma ogromny problem
Reklama

Mój ulubiony serwis VOD w ogóle na siebie nie zarabia. Póki co, podobno tak ma być, ale na jak długo będzie to prawdą, a jak długo PRową sztuczką? Problem w tym, że gdy zniknie, wszyscy stracimy.

Jaki jest wasz ulubiony serwis streamingowy? Zapewne wiele osób odpowie wprost, że Netflix lub Disney. Co jest zrozumiałe, obydwa serwisy są po brzegi wypakowane zawartością wartą uwagi i znaną z mediów społecznościowych. Ja jednak ma na to inną odpowiedź i trochę mnie frustruje, że każdy tak nie ma, lecz to nie jest nasza wina.

Reklama

Miliardy dolarów na zero miłości wśród użytkowników

Sam nie wierzę nigdy, że to mówię i potwornie głupio się czuję, przekonując ludzi do tego, aby dali szansę najdroższej firmie na świecie. Czyż nie jest to niepoważne? Jednak cóż na to poradzę, że ze wszystkich serwisów streamingowych, ten, który oferuje najsolidniejszą treść, nie należy do nikogo innego jak... Apple.

Apple TV+

Tak, tak, ja wiem! To znowu oni! Nie tylko bezczelnie uzależniają swoich użytkowników bardzo dopracowanego i wygodnego ekosystemu, współpracującego wyłącznie z ich urządzeniami, ale jeszcze śmią wydawać pieniądze na serwis VOD, zawierający filmy i seriale wysokiej jakości. Dobrze przynajmniej, że nikt go nie chce oglądać, przynajmniej tyle radości może mieć człowiek, że nie wystarczy posiadać obrzydliwie ogromnego budżetu do stworzenia viralowego hitu. Dobrze im tak!

Jednak mówiąc całkiem poważnie, tam jest coś naprawdę nie halo. Jakieś dwa tygodnie temu, świat obiegła informacja o tym, ile rocznie Apple poświęca pieniędzy na utrzymywanie swojej platformy. Jest to przeogromna ilość pieniędzy, którą trudno usprawiedliwić, lecz którą widać. Niemniej, okazało się, że Apple TV+ jest jedynym serwisem tego typu, który wciąż nie przynosi właścicielom żadnego zysku. Właśnie tak, żadnego, ani centa, null. Kwota straty jest na tyle astronomiczna, że nawet jeden z szefów Netflixa pozwolił sobie na komentarz.

"Nie pojmuję tego inaczej niż jako zagranie marketingowe, ale to naprawdę bystrzy ludzie. Może widzą coś, czego my nie widzimy", powiedział Ted Sarandos

Nie można go w ogóle dziwić za zdawkowy komentarz, w końcu, jak niby skomentować fakt, że jakakolwiek firma wykłada pięć miliardów dolarów rocznie na serwis VOD, na którym nie tylko nie zarabia, lecz traci aż miliard dolarów każdego roku i wciąż ów serwis utrzymuje? Jak coś takiego skomentować, poza ironiczną wiarą, że wiedzą więcej niż my?

Tyle pieniędzy, lecz wciąż zero miłości od użytkowników.

Jakość treści jest, to w czym problem? Może to z powodu...

Rozdzielenie

Gdzie może tkwić problem? Naturalnie mam świadomość, że gdybym samodzielnie teraz odnalazł przyczynę na brak zainteresowania ze strony widzów (udział Apple TV+ w całości wyświetleń w Stanach Zjednoczonych Ameryki wśród wszystkich serwisów streamingowych to zaledwie 1%), to z miejsca daliby mi pewnie ładną sumkę w nagrodzie. Kto wie? Może nawet posadę?! W każdym razie, warto się temu przyjrzeć, bo jest to zjawisko doprawdy intrygujące.

Reklama

Cena pakietu applowskiego versus ilość treści jest nieuczciwa?

Zastanówmy się, może problemem jest po prostu cena za dostęp do Apple TV+? W końcu nie ma tam "aż" tyle pozycji prawda? To jest zasadniczy problem tego serwisu, że jeżli ktoś zapytałby przypadkową osobą o konkretne tytuły nawet z największymi gwiazdami pokroju Toma Hanksa, czy Reese Whiterspoon, to i tak pewnie mało kto je będzie kojarzył. Co prawda Apple TV+ nie oferuje setek programów jak Netflix, lecz ma ich również solidną ilość, która trudno zignorować.

Cena pakietu jest stała, nie ma podziałów na kategorie i swobodnie można pakiet współdzielić z pozostałymi, pięcioma członkami rodziny. Treść jest dostarczana w najwyższej jakości do 4K, a nawet z dźwiękiem przestrzennym i wieloma językami do wyboru. Kosztuje on 35 złotych miesięcznie! Czyli mniej niż Netflix, a może nawet zejść jeszcze taniej, sprawdzając Apple One. Czy jest to wiele? Szczerze mówiąc, to poza Amazonem Primem w Polsce, trudno o lepszą ofertę, moim zdaniem.

Reklama

Czy to przez jakość seriali i filmów?

Sunny

Może zatem chodzi o jakość seriali i filmów? Zastanówmy się jakie gwiazdy między wieloma innymi brały udział w applowskich produkcjach; Austin Butler, Barry Keoghan, Cate Blanchett, Jake Gyllenhaal, Colin Farrell, Brie Larson, Harrison Ford, Natalie Portman, Jennifer Aniston, Juliette Binoche, Steve Carell, Idris Elba, Maya Rudolph i wielu, wielu innych. Mam jednak świadomość, że dobrzy aktorzy to nie wszystko, ale co zatem z nagrodami pokroju Emmy i Oscarów, jak tam sytuacja wygląda na tle trochę ponad pięciu lat istnienia platformy?

Apple ma już na koncie aż siedemdziesiąt dwie nominacje do nagród Emmy, w tak ważnych kategoriach jak najlepszy serial czy aktorzy (dane na siedemnastego lipca 2024 roku). Poza tym, w 2022 roku doszło do historycznego wydarzenia, gdy film stworzony dla Apple TV+ – CODA – został pierwszym w historii filmem z platformy streamingowej, który zdobył Oscara dla Najlepszego Filmu Roku. Zatem znów, chyba nie jest problemem jakość produkcji? Z mojego doświadczenia również to wygląda tak, że na tym VOD, pojawiają się w najgorszym razie produkcje dobre, lecz nigdy złe (chociaż przyznam, że miałem problem z See jasona Momoa'y, który z czasem zyskał w moim sercu).

Aplikacja nie jest wszędzie dostępna, może w tym problem?

Na pewno platformie nie pomaga to, że w kwestii urządzeń przenośnych, aplikacja jest dostępna wyłącznie na sprzęcie Apple. Z tego powodu odpada na starcie ogromna ilość tabletów oraz smartfonów pracujących na systemie Android. Co jest zdecydowanie jednym z głupszych ruchów, ale może z czasem się to zmieni. W końcu i na innych urządzeniach, jak konsole, też od razu jej tam nie było. Tylko czy to naprawdę byłby tak ogromny czynnik? W końcu Apple ma miliony subskrybentów Apple One, więc baza jest na miejscu!

Skoro już o aplikacji mowa... Naprawdę Apple, tylko na tyle was stać?

Sugar

Może zatem chodzi o po prostu samą aplikację? Nie zdziwiłbym się, bo sam w swoim życiu omijałem na przykład HBO GO, dopóki się nie stało Maxem. To wtedy odtwarzacz zaczął być miły w użyciu i w jakikolwiek sposób wygodny. Natychmiast to odpaliło we mnie impuls do przeglądania katalogu i oglądania kolejnych produkcji HBO i sprawia, że od premiery w Polsce nie rezygnuję z tej usługi. Podobnie było z Crunchyroll Sony, którego wciąż nie używam, bo za wiele nerwów kosztuje użeranie się z odtwarzaczem.

Tak jest i z Apple TV+, interfejs jest szalenie nieintuicyjny i dopóki się człowiek nie zmusi lub nie ma długiej listy "kontynuuj oglądanie", dopóty się błądzi. W przeciwieństwie do standardu całej branży, na tym dziadostwie są pomieszane pozycje ze sklepu, z tymi w ramach pakietu TV+. Zatem człowiek ma karuzelę uczuć od radości na widok wyczekiwanego tytułu do zawodu jego blokadą za opłatą. Kto podjął decyzję o takim interfejsie, ten powinien się wstydzić. Ten zarzut nie tylko sam mam wobec platformy, lecz miałem go i okazję słyszeć wielokrotnie.

Reklama

Brak Apple TV+ żadnemu fanowi kina nie wyjdzie na dobre

Nie będę ukrywać, że jestem wielkim fanem tej niewielkiej biblioteki i uważam, że jej zniknięcie każdemu fanowi rozrywki by zaszkodziło. Bowiem to właśnie w tej obrzydliwie ogromnej ilości pieniędzy Apple, tkwi niestety klucz do jakości seriali. Trudno powiedzieć, żeby ktokolwiek poza Apple i Microsoftem, mógł przepalać tyle pieniędzy na rzeczy, które nie odnoszą ogromnego sukcesu. W końcu, kto kupuje Xboxa? Kto w ogóle ogląda Apple TV+?

Napoleon

Gigant z Cupertino z niewyjaśnionego powodu kładzie pieniądze na dzieła ambitne i nie dla każdego. Co sprawia, że zawęża się potencjalną ilość zainteresowanych. Fundacja to serial science fiction opierający się na matematyce jako najważniejszym elemencie wszechświata, jakość efektów specjalnych, zawstydzi niejeden hit kinowy. Pachinko to fascynująca podróż przez generacje, ukazująca trudną historię stosunków koreańsko – japońskich. Kolejne epoki są nawet nagrywane różnym sprzętem filmowym i przedstawione w innych barwach, kto na to dałby pieniądze? Nie zapominajmy Napoleonie, który trwa o wiele godzin za długo, ale czemu nie! Rozdzielenie to przykład ryzyka, który się udał, bo wszyscy o tym serialu mówią, ale kto inny zgodziłby się na produkcję minimalistycznego serialu o pracy w biurze?

Jeżeli te przykłady was nie przekonują, to co powiecie na Połączenie oczekujące? Serial, w którym na ekranie widać wyłącznie wizualizacje fal dźwiękowych rodem z Winampa i słyszymy głosy aktorów, tylko tyle.

Czy nadejdą lepsze czasy?

Ironicznie w ostatnich dniach miała na Apple TV+ miejsce premiera nowego show giganta o nazwie the Studio, Setha Rogena. Ukazuje on realia Hollywood, w których się już niczego dobrego nie tworzy do kina, bowiem cały świat filmowy jest zdominowany przez platformy streamingowe, które się jej właścicielom o wiele bardziej opłacają niż tradycyjna forma. Ktoś miał niezłe poczucie humoru, gdy się zdecydowano na opłacenie pozycji ekskluzywnej dla platformy, która traci miliard dolarów rocznie. Z pierwszych recenzji wynika, że jest to bardzo udany serial, ale co z tego?

Nikt go nie obejrzy.

Jako fan, mam nadzieję, że w Cupertino dzielnie pracują nad tą sprawą i chyba mamy na to dowód w postaci jednego z najgłośniejszych seriali całej branży. Czwarty sezon Teda Lassa zaskoczył mnie niezmiernie, w końcu nikt z obsady go totalnie nie chciał i "trójka" była bardzo miłym zakończeniem tej histroii. Problem w tym, że to właśnie Ted jest nieustająco w TOP10 najchętniej oglądanych seriali. Można się zatem spodziewać, że niezależnie od pobijanych przez Rozdzielenie rekordów, to właśnie w Tedzie widzi się przepis na sukces. Apple poszło z czwartym sezonem po linii najmniejszego oporu, może właśnie tak trzeba? Stworzyć bazę i ją cisnąć jak Netflix Stranger Things?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama