Koledzy napisali już dzisiaj sporo na temat nowego smartfonu Apple i pewnie w najbliższym czasie dorzucą jeszcze kilka tekstów, dotyczących korporacji...
Koledzy napisali już dzisiaj sporo na temat nowego smartfonu Apple i pewnie w najbliższym czasie dorzucą jeszcze kilka tekstów, dotyczących korporacji z Cupertino i ich najnowszego sprzętu. Aby się nie wyłamywać, dodam coś od siebie. A temat do lichych nie należy, gdyż odnosi się do dwóch rzeczy, których, zdaniem wielu osób z branży, zabrakło w nowym telefonie Apple. Czy nieobecność bezprzewodowego ładowania i modułu NFC faktycznie jest problemem?
Na to pytanie postanowił odpowiedzieć Phil Schiller, czyli jedna z najważniejszych osób w amerykańskiej korporacji. Jego (a pewnie odnosi się to do całej firmy) stanowisko w tej sprawie jest dość klarowne: NFC i bezprzewodowe ładowanie nie zostały wykorzystane w nowym smartfonie, bo… owe technologie nie są potrzebne klientom. O ile w jednym przypadku mogę się z tym stwierdzeniem zgodzić, o tyle w drugim, kompletnie nie podzielam decyzji Apple.
Zacznijmy od bezprzewodowego ładowania. Zdecydowała się na to Nokia i wielu osobom takie rozwiązanie przypadło do gustu. Zapewne znajdzie się nawet grupa klientów, którzy zainwestują w sprzęt fińskiego producenta właśnie ze względu na ten bonus. Jest nowoczesny, ciekawie się prezentuje, przy dalszym rozwijaniu tej technologii i jej rozpowszechnianiu można osiągnąć interesujące efekty. Ale nie jest to pomysł, który uczyniłby sprzęt bardziej mobilnym. Na dobrą sprawę jest chyba wręcz odwrotnie. W przyszłości takie rozwiązania staną się pewnie powszechne, ale na dzień dzisiejszy nie dają one Nokii realnej przewagi nad konkurencją.
W przypadku NFC sprawa wygląda trochę inaczej. Technologia nie jest nowa i już od kilku dobrych lat słyszymy, że to przyszłość i już za rok rozwiązanie to stanie się powszechnie stosowanym. Z tych zapowiedzi niewiele jednak wynika. Na rynku pojawia się niby coraz więcej smartfonów z modułem NFC (wystarczy wspomnieć o Lumia 920, SGS III oraz Galaxy Note II, Galaxy Nexus czy smartfonach BlackBerry), ale nadal brakuje iskry, która dałaby sygnał do powszechnego stosowania i przede wszystkim wykorzystywania tej technologii. Ową iskrą miał być iPhone 5. Przed premierą pojawiały się pogłoski na temat wykorzystania tego rozwiązania przez Apple i prognozy dotyczące zmian, jakie dokonają się na rynku dzięki nowej słuchawce korporacji z Cupertino. Na tę firmę nie ma już jednak co liczyć (przynajmniej w tej kwestii).
Phil Schiller stwierdził wprost, iż Apple ma aplikację Passbook, która odpowiada ponoć obecnym potrzebom klientów i dodawanie NFC jest zbyteczne. Spodziewam się, że ta decyzja nie wpłynie pozytywnie na upowszechnianie się wspomnianej technologii. Podejście Apple sprawi, ze sporo osób zacznie się zastanawiać, czy faktycznie jest to potrzebne rozwiązanie i na rynku utrzyma się status quo. Apple dopięło swego, gdyż pokazało wszystkim, iż nie zamierza się oglądać na konkurencję i kroczy własną ścieżką, ale w tym konkretnym działaniu widać przerost formy nad treścią. Mam nadzieję, że technologia NFC zacznie być w końcu powszechne stosowana, a inne firmy zyskają na tym, że zdecydowały się na udzielenie jej wsparcia. Pytanie tylko, czy Apple przyznałoby się do ewentualnego błędu, czy trwało w swej niechęci do powszechnych rozwiązań?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu