Recenzje gier

Detective Pikachu Returns - recenzja. Perfekcyjna przygoda dla najmłodszych!

Kamil Świtalski
Detective Pikachu Returns - recenzja. Perfekcyjna przygoda dla najmłodszych!
0

Pikachu, pokemon fenomen, to prawdopodobnie ikona równie rozpoznawalna jak Myszka Miki czy Hello Kitty. Jego pika-pika bezbłędnie potrafi zimitować niejedna osoba. Gra, która pierwotnie pojawiła się na przenośnej konsoli Nintendo 3DSie, żeby później wskoczyć na ekrany kin, otrzymała w październiku swój sequel na Nintendo Switcha. Jak się sprawdza Pikachu w niecodziennej dla pokemona roli? Sprawdźmy!

Detective Pikachu Returns to bezpośredni sequel gry z 3DSa, rozpoczyna fabułę zaraz po wydarzeniach z poprzedniej części, ale nie oznacza to, że coś kogoś pod tym względem ominie. Nim przygoda się rozpocznie, wprowadzający filmik podsumuje minione wydarzenia, żeby móc komfortowo wrócić do Tima Goodmana i jego partnera, a jakże, Pikachu. Wracamy do nich przy okazji wręczenia orderu za zasługi dla miasta.

Jest to miły powrót, spinoffy głównej serii gier, zawsze zwiedzają jakiś ciekawy kierunek. Nie zawsze są one wybitne, lecz nie można nigdy zarzucić tego, że twórcy bawią się formułą. Można nawet się zastanowić, czy pod paroma względami nie są nawet lepsze. Szczególnie w oddaniu symbiozy pomiędzy ludźmi a pokemonami. Jest to coś co z reguły jest tylko delikatnie dotknięte w serii RPG. Nie ma się zatem co dziwić, gdy trochę chwyta za serce romantyczność sceny, przelatujących leniwie przez miasto Whimsicottów, w szczególności, jeżeli się dorastało w czasach pokemonomanii.

Dlatego przyjemnie jest zobaczyć tytuł, w którym ten świat jest namacalny. W alejkach testują swoją siłę pokemony waleczne, a na niebie widać przemykające Fearowy. Będąc przyzwyczajonym do głównej serii, można się naprawdę zdziwić jak wysokie są niektóre stworzenia, aż rzuca to nowe światło na ulubione zespoły!

Z drugiej strony, trochę przykro, że graficznie… Jest po prostu brzydko. Chciałoby się nawet powiedzieć, że na 3DSie było lepiej. Jest bardzo kolorowo, lecz płasko. Co biorąc pod uwagę różnorodność pokemonów, sprawia duży niedosyt. Cienie są rzadkim widokiem, twarze ludzi i szczegóły otoczenia znikome lub mdłe. Całość sprawia wrażenie portu z Nintendo Wii, dźwigniętego do full HD. O tyle dobrze, że pokemony mają wiele animacji odzwierciedlających ich charakter i jest ich wiele. Gra czerpie ze wszystkich generacji. W tym miejscu jest trudno zdecydować czy to te braki czy jakość głównego bohatera sprawiają, że jest on tak wybitnie zadowalający. Nie oszukujmy się, nie jest to Tim.

Detektyw Pikachu nie zawodzi. Jest najbardziej ekspresywną postacią i z dużą przyjemnością ogląda się przerywniki, w których występuje, a także rozwiązuje wszelkie minigry. W tych, jest często parowany z innymi pokemonami, przez co tworzą uroczy duet, wzmacniający efekt atmosfery panującej w tej grze. Co ciekawe, w tej serii, twórcy podeszli dość dowcipnie do tej postaci. Nosi kapelusz niczym Sherlock Holmes. Gdy wychodzi z Timem na miasto, najchętniej usiadłby w kawiarni i wypił kubek dobrej kawy, a przy tym przeprowadził interesującą dyskusję na temat bieżącego śledztwa. No właśnie! Detektyw Pikachu potrafi mówić! Chociaż rozumie go tylko jego partner, więc reszta obywateli Ryme City, musi się zadowolić klasycznym „pika-pika!”.

To oznacza, że Tim i Pikachu, razem tworzą duet doskonały. Prowadząc śledztwo, nie muszą się ograniczać do zeznań wyłącznie ludzi albo pokemonów, lecz każdego z nich. Co w tej przygodzie jest niezbędne, gdyż tato Tima, ale partner zawodowy Pikachu, wciąż jest zaginiony! Każda informacja jest na wagę złota… Albo zaginionych klejnotów, które mogą mieć większe znaczenie w tej historii, niż się na początku wydaje. Szkoda tylko, że te dwa sekrety, są odosobnione w swojej tajemniczości. Rozwiązywanie zagadek, tak samo jak w pierwszej części gry, polegają na przepytywaniu świadków, odkrywaniu poszlak i ostatecznie łączeniu wszystkiego w spójny przebieg wydarzeń. Niestety, gracze najpewniej rozwiążą zagadkę o wiele szybciej niż bohaterowie i będą zmuszeni przeczekać, aż detektywistyczny duet, dojdzie do tych samych wniosków.

Tylko czy to źle? Po powyższym, można się już domyślić, że jest to gra kierowana do młodszych dzieci. Przykre jest to, że nie dla polskich, bynajmniej nie bez wsparcia rodziców władających jednym ze wspieranych języków. Dla nich prostota zagadek i elementów QTE będzie w sam raz. Grafika? Jest kolorowa i nieistotna, gdy wokół biega tyle uroczych stworzeń. To jest przyjemna gra, lecz nie dla nikogo szukającego szybkiej akcji. Październik to chyba idealny miesiąc, żeby wskoczyć pod koc i spokojnie przejść Detective Pikachu Returns.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu