Nie tak się to robi. Jedno z najbardziej wyczekiwanych RPG tego roku najpierw zgarnęło świetne oceny w recenzjach, a później… zaśmiało się graczom w twarz.
Zakpili z graczy. Zgarnęli 10/10 w recenzjach, a po premierze dodali... mikropłatności
Dragon’s Dogma 2 to jedna z największych gier tego roku — co do tego nikt nie ma wątpliwości
Dragon’s Dogma 2 to bez dwóch zdań jedna z największych premier tego roku, na którą czekało naprawdę mnóstwo graczy. Wielkie, fantastyczne RPG ze zjawiskowymi walkami z bossami od Capcomu zapowiadało się świetnie — i chociaż „jedynka” została doceniona dopiero po czasie, to już wiemy, że podobny los nie spotkał drugiej części. W grze przenosimy się do świata fantasy, gdzie wcielamy się w postać znaną jako Arisen. Problem tylko jest taki, że jej serce… zostało odebrane przez smoka, który tutaj jest symbolem zagłady. Naszym celem jest więc pokonanie tej bestii, jednakże zanim to nastąpi, będzie musiała stawić czoła wielu innym wyzwaniom. W podróży, bohaterowi, lub też bohaterce, towarzyszą tajemnicze istoty z innego świata, zwane Pionkami.
Dragon’s Dogma 2 już teraz, w dniu premiery, można uznać za gigantyczny sukces. Po pierwsze, pierwsze recenzje gry na świecie były przytłaczająco pozytywne i w większości były to noty na poziomie 9/10 lub 10/10. Ponadto, mimo tego, że jest to gra Capcomu sprzedawana za największą cenę dotychczas, to i tak pobiła już wszelkie rekordy — w DD2 na samym Steamie w premierową noc grało ponad 184 tysiące graczy, co jest najlepszym wynikiem w historii firmy (a przypomnijmy, że Capcom odpowiada jeszcze między innymi za takie serie jak Monster Hunter czy Resident Evil). Tak się jednak składa, że opinie graczy na Steamie są już zdecydowanie mniej pozytywne, niż w przypadku not wystawianych przez recenzentów. Dlaczego?
Capcom kpi sobie z graczy? Nie takie miało być Dragon’s Dogma 2
Problemem Dragon’s Dogma 2 okazały się… mikrotransakcje. Tak, w grze RPG przeznaczonej dla jednego gracze, twórcy postanowili dodać mikrotransakcje, które są na tyle odczuwalne i bolesne, że społeczność graczy mówi wprost, że jest to pay-to-win. W grze za prawdziwie pieniądze możemy kupić takie przedmioty jak kamień przebudzenia, kryształ Szczeliny, kryształ portu czy sprzęt obozowy. Co to oznacza? Wydając pieniądze możemy znacznie ułatwić sobie całą rozgrywkę, zatrudniając tyle Pionków, ile tylko chcemy (co sprawia, że poziom trudności leci na łeb na szyję), albo nawet… korzystać z szybkiej podróży, bo do tego właśnie służy kryształ portu.
To jest o tyle kpiące z graczy, że jakiś czas przed premierą, w rozmowie z IGN, japoński dyrektor DD2 stwierdził, że woli, aby „gracze podróżowali normalnie i doświadczali otaczającego ich świata”. Hideaki Itsuno zaznaczał, że według niego podróżowanie jest „tylko problemem wtedy, kiedy twoja gra jest nudna”, a wszystko, co musisz zrobić, to „sprawić, że podróżowanie będzie przyjemnością”. Dla Itsuno świat jest po to, żeby go odkrywać — a tutaj ma być naprawdę dużo rzeczy do odkrycia. Japończyk mówił o zmuszaniu graczy do „ślepych sytuacji”, w których gracz musi się na kogoś natknąć, co ma wywołać jakąś reakcję i wydarzenie w grze. Podróże w Dragon’s Dogma 2 faktycznie potrafią być ekscytujące, ale są również długie i niezwykle trudne — a patrząc na działania Capcomu, to można dojść do wniosku, że szybka podróż jest problemem i rozwiązaniem dla nudnych gier, ale tylko wtedy, kiedy ta funkcja dostępna jest za darmo.
Ceny teoretycznie nie są wysokie, bo mikrotransakcje wahają się od niecałych 5 zł do lekko ponad 20, ale po prostu coś takiego nie ma prawa bytu. Płacąc ponad 300 zł za grę, nie widzę miejsca na durne mikrotransakcje, które zwyczajnie ułatwiają mi grę — szczególnie, kiedy chwilę wcześniej Hideaki Itsuno robi z tego wielką filozofię i mówi o tym jak o czymś więcej, niż regularnej opcji w każdej grze. To się po prostu nie trzyma kupy.
W momencie pisania tego tekstu, Dragon’s Dogma 2 ma na Steamie 5 569 ocen graczy, z czego są one „w większości negatywne”. Zaledwie 39 procent graczy ocenia DD2 jakkolwiek pozytywnie — i w sumie trudno się temu dziwić. Spryt Capcomu polegający na tym, żeby mikrotransakcje dodać dopiero po premierze i pierwszych recenzjach, finalnie nie zdał egzaminu.
Grafika wyróżniająca: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu