Apple

Dawno nie widziałem tyle emejzingu

Maciej Sikorski
Dawno nie widziałem tyle emejzingu
2

Ponad dwie godziny widowiska, więc nie wiem od czego zacząć: zegarki, tablety, telewizja, smartfony, zapiekanki, lasery... Dwóch ostatnich niestety nie było, ale i tak wypada unieść ręce i zacząć oklaski. Serio. Żadna inna firma nie jest w stanie przekonywać przez około 120 minut, że kreuje rzeczywi...

Ponad dwie godziny widowiska, więc nie wiem od czego zacząć: zegarki, tablety, telewizja, smartfony, zapiekanki, lasery... Dwóch ostatnich niestety nie było, ale i tak wypada unieść ręce i zacząć oklaski. Serio. Żadna inna firma nie jest w stanie przekonywać przez około 120 minut, że kreuje rzeczywistość. Przy okazji pokazując rzeczy, które w tej rzeczywistości już istnieją...

Moje pierwsze wrażenie po konferencji jest takie: Apple funkcjonuje w świecie, w którym nie ma innych firm, produktów i usług konkurencji. Nadal wymyślają wszystko sami i czynią świat lepszym. Piszę "nadal", bo temat nie jest przecież nowy, zachowują się w ten sposób od lat. Jeśli jednak człowiek przez kilka miesięcy odpocznie od takich tekstów, to potem znowu robią wrażenie i pozostaje podrapać się po głowie, zastanowić, jak udaje im się wzbudzać takie podniecenie u publiczności zebranej w sali, potem u dziennikarzy, analityków, blogerów, vlogerów i przede wszystkim u klientów. Reklamy Samsunga z nutką drwiny nadal aktualne...

Gdy firma technologiczna pokazuje paski do zegarka...

... to wiedz, że coś się dzieje. Rozumiem pokazy dotyczące funkcji związanych ze zdrowiem, rozumiem dane na temat aplikacji. Ciągle nie mogę zrozumieć tego, że firma technologiczna podkreśla, że jej sprzęt ma nowe paski: ludzie, trzymajcie się mocno swoich krzeseł - będziecie mogli kupić zegarek z czerwonym paskiem! I jeden wykrzyknik chyba tu nie wystarcza. Aż naszła mnie ochota, by napisać drugą część "wymarzonego dnia z Apple Watch". Tym razem akcja toczyć będzie się w sklepie firmy, skupi się na momencie wybierania paska...

To nie stylus, to Pencil

Przyznam, że głośno śmiałem się do monitora, gdy usłyszałem, że za rysik trzeba będzie zapłacić 100 dolarów. Ale ale, panie kolego - to nie jest rysik czy stylus! to jest Pencil. Przecież ze stylusa kpił ojciec-założyciel Apple mówiąc np. Nobody wants a stylus Stylusa ludzie może by i nie chcieli, ale to jest PENCIL. Za stówkę.

Należy mieć na uwadze, że to nie jest produkt główny, to dodatek do wielkiego iPada. W pewnym momencie miałem wrażenie, że oglądam prezentację Surface'a i mamy rok 2012. A gdy na scenie pojawił się człowiek z Microsoftu otworzyłem kalendarz. Wizyta tego pana i zaangażowanie MS to temat na osoby wpis. Póki co zastanawiam się, czy iPad Pro jest w stanie poprawić sprzedaż tabletów. Tim Cook zachwalał tę gamę produktów, przekonywał, że zmieniła ona rynek PC, ale zapomniał dodać, że ostatnio sprzedaż pikuje.

iPad Pro to nie jest sprzęt dla każdego, samo Apple pozycjonuje to chyba jako sprzęt dla specjalistów (jak to brzmi: tablet dla specjalistów). Rynek majętny, ale dość mały. Przy tym może dojść do kanibalizmu produktowego - duże iPhone'y zaszkodziły sprzedaży małego iPada, przekonamy się, jak duży iPad wpłynie na sprzedaż nie tylko średnich iPadów, ale też Macbooków. Czy potencjał jest duży? Nie sądzę. Żeby to wypaliło, Apple musiałoby stworzyć dream team z Microsoftem, IBM i kilkoma firmami, by przekonać rynek korporacyjny, że taki tablet to świetny produkt dla firm. A o to będzie trudno.

Aha, żebym nie zapomniał: ilu pacjentów będzie wraz z lekarzem oglądać prezentacje dotyczące ich kości?

Z grubej rury do uśpienia, czyli kup pan naszą tv

Przy prezentacji Apple TV ożywiłem się. Przynajmniej na początku. Tim Cook już parę lat temu mówił, że znane dzisiaj rozwiązania na tym polu są po prostu stare, te nowe często bardziej utrudniają życie niż ułatwiają. Tim obiecał nowe tv, rynek o tym mówi od lat, więc jest na co zacierać ręce. Początkowo wyglądało to dobrze, wyciągam portfel i krzyczę bierzcie moją kasę. Chociaż telewizora nie mam. Potem potwierdzono jednak, że co za dużo... Nie wierzę, po prostu nie wierzę, że ten pilot może być na dłuższą metę wygodny. Zwłaszcza w grach. Kto to wymyślił?

Innowacje sprowadzają się do tego, że asystent głosowy sortuje filmy, te mogę kupić od kilku firm, kupić mogę też ubrania bez wychodzenia z domu. Znowu patrzę w kalendarz. Lata 90. XX wieku, eksperci zastawiają się, czy w sylwestra z 1999 na 2000 komputery doprowadzą do zagłady ludzkości... W tym momencie musiałem odwiedzić barek, bo impreza zaczynała umierać.

Siri, co to za aktor, ten łysy, co kiedyś w reklamie był w kimonie, a potem przez lata nie grał i podobno żona go zostawiła uciekając z Latynosem? Daj z nim coś, bo śmieszny jest facet.

Uderzenie przez duże "U"

Patrzyłem na pierwszy film z nowymi iPhone'ami i dłuższą chwilę myślałem, że oni najpierw stary sprzęt pokazują. Tak dla porównania. Ale nie - to nówki sztuki. Chociaż nie do końca: aluminium wytapiane w wulkanie, który wedle niektórych legend był Górą Przeznaczenia, szkło wytworzone z łez rusałek zamieszkujących rzeki Podlasia. No i Force Touch. To znaczy, 3D Touch. Ale czuję się usprawiedliwiony - menedżer Apple też nie do końca wiedział, jaka nazwę wymyślili tej wspaniałej technologii. Szczerze? To nie zrobiło na mnie tak dużego wrażenia, jak prezentacja gifów. Oni to chyba nazwali Live Photos. Przy okazji tych Fotos i całego modułu foto (12 Mpix!) mogliśmy odbyć wędrówkę przez kontynenty. Łza kręci się w oku, taki piękny świat uchwyciło Apple...

Najbardziej z prezentacji zapamiętałem tańczącego psa. Aż poszukam go w Sieci. Filmów z prezentacjami Apple też poszukam, bo muszę się upewnić, że nie przeoczyłem żadnego emejzingu. Tyle było braw w ciągu widowiska, tyle pomysłów doceniono, że muszę to przejrzeć jeszcze raz. Podsumowując: byłem bliski zdrzemnięcia się przed komputerem. Zarobią miliardy dolarów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu