Felietony

Darmowe gry lepsze niż kiedykolwiek, czy warto dalej przepłacać za AAA?

Bartosz Gabiś
Darmowe gry lepsze niż kiedykolwiek, czy warto dalej przepłacać za AAA?

W czasach gdy za nowy tytuł trzeba zapłacić 300 złotych i więcej, zastanawiam się coraz mocniej, jaki w tym jest sens? Coraz wyższa jakość darmowych gier odciąga moją uwagę i zabiera coraz więcej czasu, dawniej przeznaczonego na pełnoprawne tytuły.

Minęły zaledwie trzy tygodnie od wydarzenia, które zaskoczyło całą branżę gier. Po dwóch tygodniach od premiery, serwery hitu Sony (Concord) zostały wyłączone. Firma pokładała w tym tytule ogromne nadzieje z perspektywą regularnej aktualizacji, tak samo jak to robi konkurencja. Z tą różnicą, że w przeciwieństwie do niej, japońska firma oczekiwała zapłacenia 169 złotych... Cooo?

Era darmowych gier ma się dobrze i nie zamierza zatrzymać

Tak zwane game as a service, to chleb powszedni współczesnego gamingu. Ogromne marki, które się stale rozwijają, dodają nową zawartość kosmetyczną i historie, a także mechaniki oraz rozszerzają fabułę. Mają wszystko. Zarabiają zaś z ofert wewnętrznych sklepów i pewnie kolaboracji. Ich kartą przetargową jest to, że są całkowicie darmowe i występują na chyba każdej platformie; PC,  na urządzeniach mobilnych i konsolach. I wtem Sony sobie wymyśliło, że wchodząc z nowym IP, zarobią na starcie i hulaj duszo! Dobre sobie. To mi zaś przypomniało o myśli, która już mnie się od dawna kołatała po głowie. Czy w zasadzie jest jakikolwiek sens kupować gry w 2024?

Oblicze gier w naszych czasach mocno odeszło od standardów z poprzedniej dekady. Darmowe gry kojarzyły się w zasadzie ze sklepami smartphone'ów? Jeszcze wcześniej, dwie dekady temu, rzeczywiście nie brakowało bezpłatnych pozycji. Był to urodzaj klonów World of Warcraft, a także miniclipowych gierek czy całe mnóstwo "flaszek" (gier flash). Z wyjątkiem League of Legends (2009), wszystkiemu jednak brakowało jakości i wagi obecnych produkcji. Honkai: Star Rail, Fortnite, Apex Legends czy Marvel Snap, to tylko ułamek z wielu propozycji. Skala tych tytułów mocno je odróżnia od minionych dekad. Do tego, są po prostu... Dobrymi grami.

Gracz jest traktowany na serio

Honkai: Star Rail, gra dostępna na konsolach, telefonach czy PC. Budziła emocje już od zapowiedzi. Nie było się czemu dziwić, bo w końcu jest to tytuł studia odpowiedzialnego za megahit Genshin Impact. Była pierwszą grą, która tak naprawdę mocno mnie uderzyła wizją wyzbycia się kupowania gier. Wysokiej jakości muzyka, ciekawa historia, rozbudowany świat i postacie z charakterem, to cechy gier AAA, za które trzeba solidnie zapłacić. Tutaj otrzymuje się cały ten zestaw za darmo! Do tego turowy system walki pozwala się cieszyć grą we własnym tempie. Przy drastycznie rosnących cenach gier obecnej generacji, można się po prostu poświęcić temu i w zasadzie nie przejmować niczym innym. Historia będzie znów za darmo rozbudowana.

W głowie mnie się nie mieści, że twórcy FPSa, który dał życie jednej z najlepiej zarabiających serii, Call of Duty, ot, tak za darmo wypuścili Apex Legends. Strzelanka pierwszoosobowa, która swoją dynamicznością i niuansami mechanik każdej z postaci, spokojnie konkurują z najgłośniejszymi hitami. I będąc tak samo jak Fortnite, reprezentantką gatunku battle royale, wiemy, że każda następna runda będzie inna od poprzedniej. Druga z tych gier, to już jest w ogóle fenomen kolaborujący z największymi firmami w branży rozrywkowej. Marvel to tylko czubek góry lodowej. Ba, nawet Ariana Grande miała własny koncert wewnątrz gry (i był doskonały).

Marvel Snap

Zaś całkiem niedawno, bo zaledwie pół roku temu, na moim radarze pojawiła się Marvel Snap, karcianka w stylu TCG, z tym że bez otwierania dodatkowych pakietów. Pozwoliła mi całkowicie zapomnieć o ultra drogiej rzeczywistości fizycznego i cyfrowego wydania Magic the Gathering. Trzeba się oczywiście uzbroić w cierpliwość, ale dla chętnych, nie trzeba wykładać ani złotówki za pełnoprawną grę. I wydaje mnie się, że właśnie w tym tkwi sekret. Gracze nie muszą na poziomie wejścia niczego stracić, ewentualnie poza czasem, jeżeli im się rozgrywka nie spodoba. Twórcy zaś, nie traktują swoich odbiorców jako gorszych. Dostarczają przemyślany produkt, którego jakość ma do siebie przywiązać i sprawić, aby gracz został z nim jak najdłużej.

Od darmwych gier, lekcje pobierają i najwięksi

Wracając do Concorda. Dużo się mówi o powrocie tej gry, lecz jedyny scenariusz, na który stawiają komentujący... Oczywiście jako darmowa gra albo przynajmniej na podobieństwo innych. Final Fantasy 14 jest przykładem MMORPG opierającym się na systemie comiesięcznej subskrypcji, z tym że jest tutaj niespodzianka. Można grać zupełnie za darmo w podstawę gry, a także dwa pierwsze (z pięciu) dodatki. Na jednym bohaterze można mieć wszystkie dostępne klasy postaci i levelować je do maksimum dodatku. Takie konta mają bardzo mocno ograniczoną interakcję z innymi ludźmi, ale... Final Fantasy 14 słynie ze świetnej historii, którą ludzie uwielbiają grać samodzielnie. Ogólnie za darmo jest udostępnionych setki godzin gry, co najmniej do 180 godzin samej fabuły!

Apex Legends

World of Warcarft, Guild Wars 2. To są kolejne przykłady wielkich tytułów, które ujrzały konieczność gry pod dyktando darmowych opcji. Z mojej perspektywy, nie dlatego, że po prostu ludzie wolą nie płacić. Wręcz przeciwnie, ludzie są gotowi zapłacić dobrze za gry warte swojej ceny. Problem w tym, że jakość wykonania bezpłatnych gier, wkroczyła na teren pełnoprawnych, w tradycyjnym sensie, pozycji! Całkowicie pozbawiając konkurencji ich przewagi, pozostawiając jedynie siłę marki (czy to serii czy producenta, np konsoli) jako ostatnią linię obrony. To właśnie z tym trzeba się teraz liczyć, a szczególnie nowym seriom bez fanbase'u. Najwyraźniej tej lekcji Sony nie odrobiło.

Zatem... Co my robimy, po co kupujemy wciąż gry?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu