Od dawna mówi się o tym, że Polacy nie czytają. Co prawda targi książki zazwyczaj pękają w szwach, w księgarniach nie brakuje klientów, a ludzie nadal robią sobie prezenty w postaci książek, ale to nie jest obraz właściwy dla całego społeczeństwa - miliony Polaków pozostają poza kulturą pisma, co należy już uznać za spory problem. Nie brakuje akcji, w których zachęca się do czytania, lecz ich efekty nie są oszałamiające. Może ludzi przekona informacja, że czytanie może wydłużać życie? To całkiem mocny argument.
Czytanie z pewnością wzbogaca życie. Podejrzewam, że czytających nie muszę o tym przekonywać. Ci, którzy lekturę omijają, zrozumieją, co tracą, gdy tylko złapią za książkę. Wzbogacane jest słownictwo, pobudzeniu ulega wyobraźnia, poszerzają się horyzonty. Przynajmniej powinno tak być - zdaję sobie wprawę z tego, że na rynek trafia dzisiaj mnóstwo książek, które trudno uznać za wartościowe. Specjaliści przekonują jednak, że dobre i to, dzięki tym pozycjom ludzie nie stają się wtórnymi analfabetami. A trudno mówić dzisiaj o rozwiniętym społeczeństwie, gdy jest ono niepiśmienne. Jeżeli zatem chcemy, by nasz kraj był innowacyjny i podawany za wzór do naśladowania, wypada zwiększyć m.in. poziom czytelnictwa. Tylko jak to osiągnąć?
Pisanie o wyższych wartościach, rozwoju emocjonalnym i duchowym, o bogactwie kulturowym do wielu osób pewnie nie trafi. Dla nich to jakieś brednie, słowa bez większego znaczenia. Może zatem warto odwołać się do tego, na czym zależy większości z nas: do wydłużania życia. Badania naukowców z Yale wskazują, iż czytanie może pozytywnie wpływać na długość naszego żywota. Ktoś stwierdzi od razu, że pewnie kryją się tu jakieś haczyki i badanie nie ma sensu, bo wyjaśnienie jest oczywiste: dowiemy się, że dłużej żyją ludzie czytający, zapewne lepiej sytuowani i wykształceni, pewnie kobiety z wysokorozwiniętych państw. Krytycy stwierdzą, że te jednostki nie żyją dłużej dlatego, że czytają - są grupą, która i bez czytania żyłaby dłużej niż przeciętna jednostka.
W badaniu wzięto to pod uwagę - nie zestawiano wykładowców z osobami bez wykształcenia wykonującymi ciężką pracę fizyczną i stroniącymi od lektury: kilka tysięcy starszych osób podzielono na trzy grupy czytelników (w zależności od tego, ile czasu poświęcają na czytanie) i wzięto pod uwagę wspomniane wcześniej czynniki typu wykształcenie, płeć czy majętność. Przez lata zbierano dane, a na koniec okazało się, że osoby czytające żyją dłużej. Średnio były to prawie dwa lata. Ponoć czytanie magazynów czy gazet też wpływa pozytywnie na długość życia, ale nie tak, jak obcowanie z książkami. Trudno przy tym stwierdzić, czy audiobooki i ebooki działają tak samo, jak tradycyjne książki oraz jaki gatunek literacki najlepiej wpływa na długość życia. O ile oczywiście ma to jakieś znaczenie. Niektórych ucieszy pewnie informacja, że te kwestie mają być zbadane w dalszym etapie tego intrygującego testu.
Przekonani? Sceptycy stwierdzą, że to jakieś głupoty, wielcy antyfani książek odpowiedzą nawet, że nic nie zyskają, bo zdobyty czas przeznaczą przecież na... czytanie. A to ich jakoś nie kręci. Lepiej żyć krócej i bez lektury - po co obciążać szare komórki? Z drugiej strony, sporo pozycji można uznać za obciążenie - przecież biografie gwiazdeczek estrady, przepisy kulinarne piłkarzy i zwierzenia celebrytów trudno uznać za coś wartościowego. Wchłanianie złotych myśli Kominka czy książka o odchudzaniu jakiejś aktorki wiele do naszego życia nie wniosą. Może i wydłużą życie, ale przy okazji narażą człowieka na jakąś chorobę...
Ostatnie zdania oczywiście pisane z przymrużeniem oka, od lektury nie zamierzam odciągać - czytajcie i żyjcie dłużej, oto złota rada na środek tygodnia. Ale nie czytajcie byle czego - półki w księgarniach i bibliotekach uginają się od dobrych książek. Nierzadko naprawdę tanich. A w wersji cyfrowej czasem nawet darmowych
