Część z Was pamięta pewnie tekst o przekształcaniu smartfonu w mikroskop. Proces tani i niezbyt skomplikowany. Pisałem też o wykorzystaniu inteligentn...
Część z Was pamięta pewnie tekst o przekształcaniu smartfonu w mikroskop. Proces tani i niezbyt skomplikowany. Pisałem też o wykorzystaniu inteligentnego telefonu w badaniu oczu. Peek Retina, bo to o tym projekcie mowa, ma pomóc mieszkańcom ubogich regionów, np. krajów afrykańskich, w których opieka medyczna nie stoi dzisiaj na zbyt wysokim poziomie. Lub nie stoi w ogóle. Pomysłów tego typu będzie przybywać, a dowodem sprzęt do diagnozowania u człowieka wirusa HIV.
Znowu trafiamy do Afryki. Amerykańscy uczeni prowadzą tam, konkretnie w Rwandzie, badania, w których sprawdzana jest niskobudżetowa aparatura laboratoryjna. Na dobrą sprawę to zamiennik tej ostatniej: tani, dostępny i prosty w obsłudze. Przynajmniej tak zapewniają twórcy. Dodatek do smartfonu ma kosztować kilkadziesiąt dolarów i sprawdzać w kilkanaście minut, czy badana osoba jest nosicielem wirusa HIV, jednocześnie czy jest chora na kiłę. Urządzenie zaprezentowali na krótkim filmie:
Jest smartfon, jest podłączony do niego sprzęt oraz testery, w których umieszcza się próbkę krwi. Na filmie wygląda to niezbyt skomplikowanie, badanie mógłby po krótkim kursie przeprowadzić każdy pracownik laboratorium. Nawet takiego prowizorycznego, stworzonego na potrzeby przebadania jednej wioski. Z danych dostępnych w Sieci wynika, że ta budżetowa aparatura sprawdza się całkiem nieźle w działaniu i można ją uznać za użyteczną. Czy jest tak dobra, jak laboratorium i niedługo zdominuje badania w krajach wysokorozwiniętych? Nie.
Nie jest to sprzęt idealny, który przeprowadzi badanie ze 100-procentową dokładnością. Nie o to jednak chodzi. Warto pamiętać, do kogo adresowany jest produkt i komu może pomóc. Należy sobie zadać pytanie, czy uboga ludność powinna mieć dostęp do choćby prymitywnej, opartej o smartfony aparatury, czy też trzeba się starać o to, by tamtejsza służba zdrowia zaczęła nagle funkcjonować niczym ta Zachodnia? Drugie rozwiązanie jest nierealne, więc dobrze się dzieje, że opracowywane są tanie i w miarę dostępne zamienniki.
Piszę o tym, ponieważ pod tekstem dotyczącym badań oczu z wykorzystaniem smartfonu pojawiły się komentarze, z których wynikało, że to nie ma sensu. Bo to bajerowanie, bo nie ma atestów, bo wcale nie pomoże. W części przypadków pewnie faktycznie tak jest. Wierzę jednak, że będzie przybywać rozwiązań z zakresu medycyny bazujących na sprzęcie mobilnym i znajdą się wśród nich takie, które przyniosą korzyści, ułatwią pracę personelu medycznego działającego w ubogich krajach. To nie muszą być od razu produkty usuwające raka - wystarczy, że z pomocą telefonu szybko stwierdzi się u kogoś konkretną chorobę. Ta wiedza może się okazać naprawdę istotna.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu