W 2018 roku prywatne ICO stanowiły 84% wszystkich inicjatyw mających na celu pozyskanie funduszy przez projekty kryptowalutowe. Stanowi to wyraźny kontrast do stanu ICO w 2017 r., gdzie większość tego typu inicjatyw była publiczna i otwarta dla każdego, kto posiadał środki na inwestycję.
Chociaż krypto-idealiści mogą wieszczyć podniesienie poziomu trudności inwestowania w rozwiązania oparte na blockchainie, szersze otworzenie drzwi na wiarygodnych partnerów oraz rozpoznawalnych inwestorów jest właśnie tym, czego teraz potrzebuje branża. Prawda jest taka, że wiarygodność funduszy inwestujących w projekty jest niezbędna, jeśli rynek krypto ma kiedykolwiek przebić się do głównego nurtu i stracić reputację dzikiego zachodu.
Czym jest ICO?
Initial Coin Offering (ICO) to metoda pozyskiwania funduszy za pomocą tokenów lub „monet”. Podczas ICO udziały w projekcie opartym na łańcuchu bloków sprzedawane są inwestorom w formie własnych monet. Specjalista ds. syndykacji, Amy Wan, opisała monetę (token) jako „symbol własności przedsiębiorstwa – cyfrowy certyfikat giełdowy”. Podobnie jak w przypadku tradycyjnych akcji, tokeny emitowane w ICO są zazwyczaj nabywane z myślą, że projekt (i kryptowaluta) będą rosnąć w praktycznym zastosowaniu oraz wartości, zapewniając inwestorom wysokie zyski.
Wzrost liczby ICO jest prawdopodobnie najważniejszym wydarzeniem w branży kryptowalutowej od czasu powstania Bitcoina. Zainteresowanie emisją tokenów wzrosło gwałtownie prowadząc wręcz do zalania rynku nowymi inwestycjami. Ethereum przeprowadziło pierwszą udaną transakcję ICO w 2014 r., gromadząc w ciągu 12 godzin aż 3 700 BTC, co w przeliczeniu dało wówczas około 2,3 mln dolarów. W 2017 r. ICO zaczęły zdobywać popularność stając się najpowszechniejszym sposobem pozyskiwania funduszy na projekty blockchainowe. Od początku swojego funkcjonowania ICO pozwoliły na zebranie ponad 13 mld dolarów, a dzięki postępującej standaryzacji „tokenizacja” firmy lub projektu staje się coraz łatwiejsza. W samym 2018 r. tylko z ICO pozyskano ponad 8 mld dolarów.
Publiczne kontra prywatne ICO
Nie wszystkie są jednak takie same. Każda tego typu emisja umożliwia nabycie początkowej liczby monet za określoną cenę. Ostatnio można zaobserwować jednak wyraźny trend odchodzenia od sprzedaży publicznej do oferty adresowanej prywatnie wyłącznie akredytowanym inwestorom. W tych, prywatnych, ICO środki są pozyskiwane przez sprzedaż tokenów funduszom venture capital, aniołom biznesu lub wybranym inwestorom indywidualnym.
Rynek ICO dokonał znaczącej zmiany kierunku ku prywatnym ICO, z których pochodziło 84% środków zebranych w drodze emisji. Jest to w dużym stopniu spowodowane zwiększonym poziomem regulacji nakładanych przez organy takie jak Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), która określiła swoje stanowisko w sprawie pozyskiwania funduszy na drodze ICO na początku tego roku. W lutym przewodniczący SEC wydał bardzo jednoznaczne oświadczenie przed Senatem USA:
„Wierzę, że każdy przedmiot ICO, który widziałem jest papierem wartościowym. (…) ICO, które są ofertami zbliżonymi do ofert emisji papierów wartościowych powinniśmy regulować właśnie tak, jak regulujemy ofertę papierów wartościowych. Kropka.”
Będące zgodne z SEC, prywatne aktywa okazały się łatwiejsze do wyemitowania niż publiczne aktywa i jest to tylko jeden z powodów, dla których zaobserwowaliśmy tak gwałtowny wzrost znaczenia prywatnych ICO.
Dlaczego rynek potrzebuje prywatnych ICO
Trend w kierunku zwiększenia zaangażowania prywatnych inwestycji w branżę blockchain jest pozytywny dla całej nastawionej optymistycznie i zorientowanej na przyszłość branży, której reputacja w przeszłości została podkopana przez grupę oszustów. Techniczna łatwość uruchomienia publicznego ICO pozwoliła nieuczciwym firmom zarabiać miliony dolarów, sprzedając społeczności tokeny w oparciu jedynie o nieuczciwy marketing. W 2017 r. jedna z tego typu grup zebrała 300 tys. dolarów za pośrednictwem publicznego ICO reklamującego swój „projekt” jako projekt pełnoprawnej firmy z doświadczonym zespołem, prawnikami oraz relacjami biznesowymi, których tak naprawdę nie posiadała. Faktem jest, że poszukujący środków w publicznych ICO posiadają tylko stronę internetową projektu, będącą jedynym źródłem informacji, na którym inwestorzy mogą oprzeć swoje decyzje, uniemożliwiając przeprowadzenie jakiejkolwiek analizy due dilligence.
Akredytowani inwestorzy natomiast potrzebują dogłębnego zrozumienia firmy zanim dokonają jakiejkolwiek wpłaty, a kiedy zdecydują się „wejść” w dany projekt oznacza to, że decyzja ta jest w pełni uzasadniona. Ponieważ oszustwa w przeszłości były szeroko nagłaśniane, podejrzenia rodzone przez poszczególne publiczne ICO stanowiły barierę dla większych inwestycji. Inwestorzy oraz cała ich wiedza i doświadczenie w zakresie ekonomii, funkcjonowania rynku i działania infrastruktury pomogą w usankcjonowaniu i standaryzacji branży, co w dłuższym okresie przywróci zaufanie dla rynku kryptowalut. Zauważalną stała się już obiecująca korelacja między wzrostem liczby prywatnych a zjawiskami takimi jak powstawanie nowych funduszy, inkubatorów, akceleratorów czy VC wyspecjalizowanych w branży blockchain. Wraz z zaangażowaniem uznanych ekonomistów i ekspertów w zaawansowane projekty, znaczący inwestorzy wyraźnie wykazują ponowne zainteresowanie tym rynkiem.
Niezależnie od tego czy entuzjaści oraz idealiści branży akceptują pomysł otwierania się na zwiększone instytucje instytucjonalne, bez wsparcia ze strony uregulowanych aktorów rynkowych takich jak VC, fundusze inwestycyjne a nawet organy regulacyjne, takie jak SEC, prawie niemożliwe byłoby wyobrażenie sobie przejścia kryptowalut i skalowalnych sieci blockchain w etap masowej adopcji. Są to siły, z którymi należy się liczyć oraz siły, których potrzebuje cała branża, aby docierać do większej liczby użytkowników niż niszowe grupy fanów nowych technologii. Aby przywrócić zaufanie do kryptowalut, niezbędne są wysokiej jakości inwestycje, standaryzacja i należyta staranność w analizie poszczególnych projektów. Wszystko, co pomaga rynkowi podnieść jego wartość dla użytkowników i ograniczyć liczbę niepewnych projektów kryptowalutowych jest z pewnością krokiem we właściwym kierunku.
O autorze:
Kacper Żytkowicz zajmuje stanowisko Dyrektora ds. Rozwoju w berlińskim biurze IOS Foundation (Binance: IOST). IOST to blockchain nowej generacji, który jest zdecentralizowany, skalowalny oraz oparty na open source.
Artykuły eksperckie na Antyweb. Sprawdź najlepsze teksty:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu