George R.R. Martin to jeden z autorów książek, którego niewielu trzeba przedstawiać. To jego dzieła dały życie megaprodukcji HBO, ale to też właśnie ona ściągnęła na niego niechęć fanów i wstyd.

W swojej niedawno odbytej rozmowie z magazynem TIME autor "Gry o Tron", edytor wielu antologii i ogólnie twórca słynny zarówno wśród fanów fantasy jak i science fiction, odniósł się do czegoś, co nazwał klątwą jego życia.
Czy twórca Gry o Tron ma się czego wstydzić? Ten fakt wciąż go prześladuje
W momencie, gdy fani serialowej sagi świętują już kolejną serię na podstawie serii książek z cyklu Pieśni Lodu i Ognia, osoby zaczytujące się w pierwowzór nie mają już tylu powodów do radości. O ile Gra o Tron miała swoje zakończenie w formie serialowej tak... Książki wręcz przeciwnie! Tak się składa, że ostatnie odcinki kręcono już bez wydanych ostatnich tomów cyklu. Na te wciąż fani czekają.
Pomiędzy 1996 a 2011 rokiem książki grzecznie sobie wychodziły, a wtem stał się serial. Autor wymienia swoje zaangażowanie w jego produkcję, jako jedną z przyczyn, które spowodowały, że jest już 13 lat spóźniony z premierą szóstego tomu Pieśni Lodu i Ognia. Tomu, który jest przedostatnim z planowanych siedmiu, a jako że autor ma już swoje lata, fani są bardzo nerwowi.
"To przekleństwo mojego życia tutaj. Nie ma wątpliwości, że Winds of Winter są spóźnione już o 13 lat. Nadal nad tym pracuję. Mam okresy, w których robię postępy, a potem coś innego odciąga moją uwagę. Mam termin oddania jednego z seriali HBO. Mam coś innego do zrobienia. Ale te dwie sprawy nie są ze sobą powiązane.", przyznał się do winy sam autor
Czytaj dalej poniżej
Cóż, trudno trochę autora winić za chęć robienia czegoś innego. Z reguły autorzy książek nie mają tyle okazji, aby pracować nad tak wielkimi projektami jak seriale dla HBO, czy wsparcie przy największych grach (Elden Ring), a dodatkowo, warto sobie zadać samemu pytanie: co jest lepsze? Pisać książkę czy poświęcić 4 dni, aby się spotkać ze sklonowanym wilkiem, którego gatunek wymarł ponad 10000 lat temu?
Źródło: YouTube
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu