Felietony

Czy to telefon z aparatem, czy aparat z telefonem... nie, to aparat z Androidem - Nikon Coolpix S800c [aktualizacja]

Jan Rybczyński
Czy to telefon z aparatem, czy aparat z telefonem... nie, to aparat z Androidem - Nikon Coolpix S800c [aktualizacja]
20

Ten moment musiał nadejść, to była kwestia czasu. Pojawił się pierwszy aparat fotograficzny wyposażony w system Android, wyprodukowany przez dużą firmę, liczącą się w świecie fotografii. Zaskakujące jest jednak to, że taki produkt nie został wypuszczony przez Samsunga czy Sony, które to firmy produk...

Ten moment musiał nadejść, to była kwestia czasu. Pojawił się pierwszy aparat fotograficzny wyposażony w system Android, wyprodukowany przez dużą firmę, liczącą się w świecie fotografii. Zaskakujące jest jednak to, że taki produkt nie został wypuszczony przez Samsunga czy Sony, które to firmy produkują zarówno telefony z systemem spod znaku zielonego robota, jak i sprzęt fotograficzny. Pierwszy, o dziwo, okazał się dość konserwatywny i ceniony za dobra ergonomię, wywodzącą się jeszcze z czasów analogowych Nikon. Co ciekawe, Android w aparacie nie został w żaden sposób ograniczony, ma dostęp do sklepu Google Play i pozwala instalować dowolne aplikacje.

Temat fotografii w połączeniu z Androidem poruszałem pośrednio już dwukrotnie. Po pierwsze, zapowiadałem, że pojawienie się tradycyjnych aparatów kompaktowych z Instagramem, to kwestia czasu, po drugie, całkiem niedawno pisałem, że najczęściej korzystam z aparatu w telefonie, bo zawsze mam go przy sobie i jest to dla mnie po prostu wygodne, zdjęcia same się przesyłają na konto Google, nie muszę ściągac ich po kablu, mogę przesyłać zdjęcia znajomym będąc poza domem etc.

Najwyraźniej Nikon uznał, że rynek dojrzał już do aparatu kompaktowego wyposażonego w system mobilny Android. Od strony obiektywu wygląda on całkowicie jak zwykły aparat fotograficzny, jednak od tyłu, gdzie znajduje się duży, 3,5 calowy ekran dotykowy, wyświetlający interfejs Androida 2,3 można pomylić go z telefonem. Trochę mnie to zaskoczyło, że Nikon postanowił dać nieokrojonego Androida i pozwolić pobierać dowolne aplikacje ze sklepu Play, ale cieszy mnie takie posunięcie. Sztuczne ograniczenia zazwyczaj nie wychodzą nikomu na dobre, czasem co najwyżej zasilają portfel tego, kto te ograniczenia (nie bez przyczyny) narzuca.

W efekcie na aparacie możemy zainstalować nie tylko aplikacje pozwalające dodawać filtry do zdjęć, ale również wszystkie inne. Nie ma problemu, żeby sprawdzić maila, dodać status na tablicy Facebooka, czy pograć we Wściekłe Ptaki. Niezależnie od karty pamięci przeznaczonej do przechowywania zdjęć, producent przewidział 650 MB wbudowanej pamięci dedykowanej właśnie na instalację aplikacji.

Sam aparat będzie robił bez wątpienia lepsze zdjęcia niż jakikolwiek telefon na rynku, za sprawą chociażby optycznego, dziesięciokrotnego zooma, 25mm - 250mm, czy matrycy rejestrującej obraz w rozdzielczości 16 megapikseli. Przydatne może okazać się również robienie serii zdjęć z prędkością ośmiu klatek na sekundę, czy będące już niemal standardem, nawet w telefonach, kręcenie filmów 1080p.

Musze przyznać, że od czasu kiedy przestałem patrzeć z pogardą na cokolwiek poza lustrzanką z podpiętym białym obiektywem sygnowanym literą "L", widzę całe spektrum zastosowań dla tego rodzaju aparatu co Nikon Coolpix S800c. Jest to połączenie wygody znanej z telefonu (oprócz tego, że trzeba nosić przy sobie osobne urządzenie do zdjęć) z przybliżeniem optycznym, którego nie ma żaden telefon, wyższą rozdzielczością i jakością zdjęć oraz filtrami i efektami specjalnymi, które nie muszą ograniczać nas do Instagramowej rozdzielczości 1024x1024.

Zainstalowanie Dropboksa, Suagr Sync czy Google+ (ten ostatni zmniejsza rozdzielczość fotek) zapewni backup zdjęć za każdym razem gdy znajdziemy się w zasięgu WiFi, a ewentualne zgubienie czy utopienie aparatu na wakacjach nie będzie wiązało się z utratą wszystkich ujęć z wakacji (nawet wówczas gdy ukradną nam do tego laptopa, na który zdjęcia ściągaliśmy). Aplikacje typu Instagram, Facebook, Streamzoo i ponownie Google+ pozwolą błyskawicznie podzielić się zdjęciami ze znajomymi, a możliwość awaryjnego sprawdzenia maila, gdy telefon się rozładuje, czy zabicia czasu chwilą rozrywki nikogo nie zaboli.

Oczywiście kupując aparat nie będę kierował się tylko i wyłącznie tym, czy ma Androida. Dobrze by było gdyby wybór takich aparatów był większy. Aparat wciąż ma służyć robieniu zdjęć i jeśli inny model w podobnej cenie, bez zielonego robota na pokładzie, będzie to robił lepiej, to własnie jego wybiorę. Nie mam jednak nic przeciwko rozwiązaniu zaproponowanemu przez Nikona. Mój wewnętrzny leń chętnie przyjąłby wygodę jaką niesie ze sobą to rozwiązanie, podobnie jak z ulgą przyjął aparat w telefonie.

Pozostaje tylko jedna, kluczowa kwestia, której nie da się sprawdzić inaczej, jak w trakcie długotrwałych testów - czy Android w aparacie nie wpływa negatywnie na niezawodność sprzetu. Nie chodzi tu tyle o sam system, co zaprojektowanie całego urządzenia przez producenta, przetestowanie go i upewnienie się, że nie jest to wersja beta. Wystarczy jedna lub dwie sytuacje, w których aparat zawiesi się i ucieknie nam piękne ujęcie naszego dziecka, czy inny dynamiczny kadr, żebyśmy roztrzaskali aparat o najbliższą ścianę i powrócił do starych i sprawdzonych, chociaż mniej wygodnych i mniej nowoczesnych rozwiązań.

Artykuł powstał na bazie informacji z serwisów Tech Hive i The Verge, z tego drugiego pochodzą również obrazy.

Aktualizacja 23.08.2012

Pojawiły się nowe informacje, które rozwiewają część wątpliwości na temat aparatu. Engadget zdołał przetestować działanie aparatu w praktyce. Pierwsza kwestia, która się wyjaśniła, to czas uruchamiania aparatu, co faktycznie mogło budzić pewne obawy. Jak powszechnie wiadomo, chwilę trwa zanim telefon z Androidem uruchomi się i jest gotowy do działania. Zajmuje to zwykle od pół minuty do minuty. Czas nie do przyjęcia jeśli chodzi o aparat fotograficzny. Dodatkowo zwykle nie chodzimy z aparatem cały czas włączonym, nawet jeżeli chodzi o stan uśpienia.

Okazuje się, że Nikon rozwiązał to w całkiem sprytny sposób. Coolpix S800c posiada tak jakby dwa systemy operacyjne, jeden tradycyjny, wykorzystywany w aparatach do tej pory i drugi - Android. Aparat jest gotowy do zrobienia zdjęcia zaraz po włączeniu, nawet gdy całkowicie wyjęliśmy baterię i włożyliśmy ją ponownie, właśnie dzięki temu tradycyjnemu systemowi. W tym samym czasie w tle uruchamia się Android. Sam aparat jest w pełni operacyjny w trakcie uruchamiania się mobilnego systemu operacyjnego. Gdy Android jest już w pełni gotowy do działania, ekran aparatu odrobinę się zmienia, pojawiają się nowe funkcje, jak choćby możliwość udostępnienia zdjęć w serwisach społecznościowych. Wszystko dzieje się automatycznie, nie trzeba przerywać robienia zdjęć. Mówiąc krótko, Android nie wpływa negatywnie w żaden sposób na działanie aparatu, tylko dodaje do niego nowe możliwości.

Jak to wygląda w praktyce, można obejrzeć na poniższym filmie:

Oprócz tego Nikon udostępnił pierwsze zdjęcia pochodzące z Coolpiksa S800c. Jak zwykle w takich wypadkach, zostały one wykonane w optymalnych warunkach, więc wyglądają lepiej, niż typowe zdjęcie wykonane w typowych warunkach. Mimo wszystko, po pobraniu zdjęć w pełnej rozdzielczości, na pierwszy rzut oka widać, że zdjęcia są lepsze niż z jakiegokolwiek telefonu, co nikogo nie powinno dziwić. Aby pobrać zdjęcia w pełnej rozdzielczości (niecałe 5 MB każde) należy udać się na tę stronę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

fotografiaMobileAndroidnikon