Kto jest największym przeciwnikiem Steama? Z pewnością nie jest to żaden z zapalonych graczy, którzy uwielbiają Valve za ich przeceny. Natomiast firmi...
Kto jest największym przeciwnikiem Steama? Z pewnością nie jest to żaden z zapalonych graczy, którzy uwielbiają Valve za ich przeceny. Natomiast firmie co rusz na odcisk następuje niemiecka federacja organizacji konsumenckich VZBV, która ostatnio po raz kolejny chce zaskarżyć Steama za uniemożliwienie odsprzedaży używanych gier. Ale zaraz, przecież Gabe Newell nie sprzedaje nam już gier!
Tak, od czasu wcześniejszego pozwu Steam musiał zmienić swój regulamin. I teraz zgodnie z nowy w sklepie kupujemy jedynie subskrypcję na korzystanie z danego tytułu, a nie prawa do jego posiadania. Zmiana ta podyktowana była decyzją Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który ogłosił, że w Europie nikt nie może blokować odsprzedawania oprogramowania, nawet jeśli dystrybuowane ono było drogą cyfrową.
Okazało się wtedy, że Valve ma naprawdę dobrych prawników, zdolnych do znalezienie furtki w na pozór przegranej sytuacji. O co, więc w dalszym ciągu chodzi Niemcom? Otóż mimo, że Steam sprzedaje obecnie usługi, a nie produkty, to wciąż wywodzą się one z jednej gałęzi wspólnej np. z grami planszowymi, a te przecież nie są przypisywane do tożsamości danego użytkownika i nikt nie zabrania nam ich odsprzedawania
Jak mówi Eva Hoffschulte z VZBV:
Niestety, choć data procesu nie jest ustalona, mamy nadzieję, że odbędzie się on jeszcze w tym roku. Do tego czasu nie jest wykluczone, że Valve zmieni swoją polityką. Tym niemniej nasze szanse na wygranie sprawy są bardzo duże i byłaby to duża poprawa z punktu widzenia konsumentów, którzy wówczas mogliby sprzedawać innym swoje gry.
Należy jeszcze podkreślić, że Steam w swoim regulaminie zabrania wnoszenia pozwów zbiorowych i szczerze dziwi mnie dlaczego Parlament Europejski nie zajął się jeszcze tą właśnie kwestią, która jawnie narusza przecież swobody europejskie. A kto, jak kto, ale władze europejskie słyną z poprawności politycznej. Dlatego też, aby pozew nabrał należytego rozgłosu może go złożyć tylko organizacja.
Zastanówmy się jednak jakie byłby konsekwencje gdyby stało się niemal niemożliwe i Steam musiałby się wycofać z obecnej polityki (jeśli Niemcy wygrają, to przynajmniej w Unii). Jednym z rozwiań typu „kruczek”, byłoby wprowadzenie przez firmę abonamentu na swoje usługi, co byłoby jeszcze dalszym brnięciem w chmurowe sprzedawanie subskrypcji.
Inną opcją byłaby totalna kapitulacja Steama, która choć na pierwszy rzut oka wydaje się kusząca, gdyż przyniosłaby drugie życie rynkowi wtórnemu. Te jednak należy pamiętać, że to właśnie dzięki temu, że gry z tej platformy przypisane są do konkretnego konta, to firma może stosować tak atrakcyjne przeceny, jak podczas niedawnej Summer Sale.
Nie ma więc w tej zagwozdce idealnego rozwiązania i wydaje mi się że zabrnęliśmy już zbyt daleko, aby powrócić do ery sprzed kilku lat, kiedy to mogliśmy dowolnie zarządzać zawartością własnego dysku. Obecnie gry komputerowe rozminęły się zupełnie z tytułowymi „planszówkami”, choć jeśli prawdą okażą się pogłoski o wprowadzeniu subskrypcji np. na korzystanie z samochodów, to ich drogi mogą się jeszcze połączyć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu