Kilka lat temu myślałem o tym, by wszczepić sobie w rękę czip, który pozwoli mi płacić zbliżeniowo. Wzrok ludzi obserwujących proces płacenia, który wygląda tak jakbym co najmniej potrafił obsługiwać sprzęty elektroniczne myślami... byłby bezcenny. W rzeczywistości żadnych supermocy bym nie miał, a za wszystko odpowiadałaby malutka pastylka pod skórą. Takie rzeczy dzieją się już teraz, a jeden z właścicieli Tesli, umieścił w swoim ciele zbliżeniowy gadżet... który pozwala mu otwierać auto.
Ale to nie jest jego jedyny czip. W ciele ma zainstalowane dwa takie urządzonka pozwalające mu na uzyskiwanie dostępu do różnych danych: nie tylko do obsługi karty medycznej, kryptowalut zamków w domu i jak wspomnieliśmy... również samochodu. 39-letni Brandon Dalaly w rozmowach z mediami przyznaje, że znieczulenie nie było koniecznie potrzebne do tego, aby umieścić czipy w jego ciele. Proces implementacji czipa był całkiem ciekawy - załadowano go do dużej strzykawki, wbito odpowiednią igłę w rękę i naciśnięto tłok. Po tym, czip był już umieszczony w ciele Brandona Dalaly.
Co ciekawe, Brandon jest częścią grupy beta około 100 osób, które testują rozwiązania firmy Vivokey. Jak podają media, czipy pokrywa się substancją, która nie wchodzi w reakcje z tkankami ciała: niemożliwe jest więc uczulenie lub doprowadzenie do stanu zapalnego. Taki gadżet byłby mało przydatny, gdyby jeden układ odpowiadał za tylko jedną funkcjonalność. Okazuje się, że Vivokey pozwala na instalację aplikacji do czipów. Jedną z nich była właśnie możliwość obsługi samochodu Tesla poprzez czip (otwieranie / zamykanie / uruchamianie zapłonu). Warto wspomnieć o tym, że Dalaly nie używa tego rozwiązania cały czas: jest to opcja zapasowa w razie, gdyby klucz Bluetooth nie działał lub zapomniał fizycznej karty.
Ile kosztuje taka zabawka? Cóż, tanio nie jest
Sam czip kosztuje 300 dolarów - więc to całkiem sporo. Następnie, czip jest umieszczany na swoim miejscu przez piercera, który pobiera za zabawę 100 dolarów. Mamy więc już aż 400 dolarów za implementację gadżetu w ręce. Brzmi to jak historia z Cyberpunk 2077, ale trzeba wiedzieć o tym, że dzieje się to tu i teraz. Czy jest możliwość zrobienia tego samego w Polsce? Tak, ale niestety nie dzięki Vivokey - ta firma na razie nie działa w Polsce, a poza tym wszystko odbywa się w ramach betatestów.
Implant Walletmor do wszczepienia pod skórę kosztuje około 200 euro. Jedna z placówek w Polsce wszczepiająca takie rzeczy, życzy sobie za "usługę" 500 złotych. Jest to więc całkiem droga zabawa. Można jednak znaleźć inne miejsca, które życzą sobie za to o nawet połowę mniej. Gomobi pisało o całym procesie wszczepienia takiego czipu - jest to całkiem bezbolesne i w sumie nawet przyjemne. Widząc to, jak bardzo prosty jest to proces - poważnie rozważam podobny zabieg. Bo... czemu nie? Najwyżej obetną mi rękę, jak będą chcieli ukraść mi pieniądze.
Implanty w ręce? To przyszłość
Producenci rozwiązań wearables eksplorują w tym momencie możliwości wynikające ze wszczepiania takich czipów. Chodzi tutaj o pastylki, które umieszczone pod skórą, będą mierzyć nasze funkcje życiowe - według niektórych firm, będą w stanie także sprawdzać poziom cukru u cukrzyków. To ciekawe, że właściwie tuż obok nas tego typu rzeczy są możliwe, a nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu