Gry

Czekasz na otwarty świat w GTA VI? Zagraj w te gry

Patryk Koncewicz
Czekasz na otwarty świat w GTA VI? Zagraj w te gry
2

Otwarty świat z mnóstwem znajdziek, pobocznych aktywności i wielogodzinnej eksploracji? Takie rzeczy nie tylko w GTA.

Za co uwielbiamy gry Rockstara? Oczywiście za wciągającą fabułę, zapadających w pamięć bohaterów, świetną grafikę i ponadczasowy gameplay, ale jest aspekt, który wysuwa się na prowadzeniu w tej liście superlatywów – to otwarty świat, dający niesamowitą swobodę rozgrywki. Na premierę GTA VI musimy poczekać jeszcze rok (a być może i dłużej), ale już dziś wiemy, że mapa gry ma być znacznie większa, niż ta w Red Dead Redemption 2 czy GTA V. Jednak nie tylko produkcje Rockstara mogą pochwalić się obszernym i immersyjnym światem gry – oto luźne zestawienie tytułów z otwartym światem, które wypełnią pustkę fanów eksploracji w oczekiwaniu na nowe GTA.

Red Dead Redemption 2

Zacznijmy z wysokiego C. Wspomniane już Red Dead Redemption to druga odsłona kultowego „GTA na dzikim zachodzie”. Aż trudno uwierzyć, że premiera dwójki miała miejsce prawie pięć lat temu, bo gra – jak to zwykle bywa w przypadku Rockstara – w zasadzie się nie starzeje.

Jak podaje serwis How big is the map, przejście pieszo z północnego zachodu na południowy wschód mapy zajmuje ponad półtorej godziny, oczywiście zakładając, że w trakcie „spaceru” nie rozproszy nas żadne zadanie poboczne (których w RDR 2 nie brakuje) ani nie zaatakuje nas banda bandziorów. Jeden z użytkowników Reddita wyliczył, że obszar gry ma 29 kilometrów kwadratowych – nie jest to rekord, ale tytuł Rockstara ma przewagę w postaci ogromnej szczegółowości, licznych detali oraz przepięknych krajobrazów, które do tej pory potrafią zawstydzić niejeden komputer i sprawiają, że mapa w drugiej odsłonie Red Dead Redemption 2 jest po prostu wyjątkowa.

Death Stranding

W zestawieniu openworldowych gier nie mogło zabraknąć „symulatora kuriera”. Death Stranding to pod względem rozgrywki zupełnie inna bajka niż GTA czy RDR, ale cyfrowi podróżnicy poczują się tutaj jak u siebie. Owszem, dzieło Hideo Kojimy jest specyficzne pod względem fabuły i mechaniki (nie chciałem używać słowa nużące), ale samo zwiedzanie mapy ma w sobie coś magicznego.

To 21 kilometrów kwadratowych postapokaliptycznej krainy, łączącej w sobie coś na wzór islandzkich równin z ośnieżonymi szczytami i pozostałościami po ludzkiej cywilizacji – zdarzało mi się wielokrotnie biegać bez celu i zwiedzać okolice, bo Death Stranding daje niebywale uspokajający vibe.

Chcecie się przekonać? Macie jeszcze kilka dni, by pobrać grę za darmo na platformie Epic Games. Promocja trwa do 25 maja.

Horizon Forbidden West

Forbidden West to bezpośrednia kontynuacja Horizon Zero Dawn. W grze ponownie wcielamy się w Aloy, rudowłosą protagonistkę walczącą ze zdziczałymi maszynami, które na pewnym etapie gry będzie nam dane „oswoić”. Dzięki temu przemierzenia mapy o wielkości 16 km² staje się szybsze i ciekawsze, bo korzystać możemy nie tylko z podróży naziemnej, ale także wskoczyć na grzbiet skrzydlatej bestii i eksplorować mapę z powietrza. Dolecenie z jednego końca mapy na drugi zajmuje około 15 minut, co obrazuje, z jak rozległą przestrzenią mamy do czynienia.

Podróż pieszo nie jest wcale gorszym pomysłem, bo w zakamarkach mapy znajdziemy masę znajdziek, przedmiotów fabularnych czy przydatnego wyposażenia, które może posłużyć do ulepszania ekwipunku. Warto też dla widoków, bo przez zróżnicowane biomy – od gęstej dżungli po zaśnieżone pasma górskie – Horizon Forbidden West prezentuje się po prostu przepięknie. To jedna z tych gier, które powinny powodować u posiadaczy Xboxów ukłucie zazdrości.

Days Gone

Co powiecie na samotne przemierzanie mapy na motocyklu w akompaniamencie odgłosów zombie? Po Days Gone nie powinniśmy oczekiwać aż tak dużego rozmachu jak po GTA, ale eksplorowanie świata gry jest równie przyjemne. Nie wiem, czy to kwestia pędzenia motocyklem w blasku zachodzącego słońca, czy klimat uwielbianego przeze mnie The Walking Dead, ale zwiedzanie mapy w Days Gone daje masę frajdy – zwłaszcza po ulepszeniu pojazdu.

Na powyższym filmie możecie zobaczyć podróż motocyklem z jednego końca mapy na drugi przez 18 minut. Na innym wideo (pod tym adresem) gracz truchtem podróżuje z północnego krańca mapy na południe przez ponad 40 minut. Trzeba jednak zaznaczyć, że to piesza wycieczka, która może się przedłużyć, bo w grze napotykamy losowo generowane aktywności. Jeśli dołożymy do tego długość wątku fabularnego, oscylującą w graniach 30-35 godzin, to otrzymamy tytułu, w którym możemy spędzić kilka tygodni. Mało? No to przenieśmy się do ponadczasowego klasyka, który od lat króluje w moim zestawieniu najlepszych gier z otwartym światem.

The Elder Scrolls V: Skyrim

Wiem, że to wielokrotnie odgrzewany kotlet. Wiem, że to gra na przestarzałym silniku, z której Bethesda wyciska ostatnie soki. Ale nie powiecie mi, że Skyrim nie wyznaczył pewnych standardów gatunku RPG z otwartym światem. Gdy gra debiutowała w 2011 roku trudno było znaleźć konkurenta, który pod kątem eksploracji świata stałby wyżej od Skyrima – no, może poza pierwszym Red Dead Redemption, wydanym rok wcześniej.

Dlaczego umieszczam tu takiego starocia? Bo Skyrim jest jak wino, a dzięki upartym wydawaniu go na platformy nowszych generacji zyskiwał nie tylko ulepszenia graficzne, ale także liczne dodatki fabularne, które wydłużają rozgrywkę i zachęcają do jeszcze intensywniejszej eksploracji. Skyrima przeszedłem cztery razy (czterema różnymi postaciami) i przy każdej próbie tonąłem w świecie gry na kilkanaście godzin, po prostu zwiedzający krypty, jaskinie, kryjówki bandytów czy legowiska smoków. Wielkość mapy szacuje się na około 37 km², a przejście z jedno końca na drugi zajmuje około 2 godzin – choć dałbym sobie rękę uciąć, że zajmowało mi to znacznie dłużej.

Fakt, fabuła w Skyrim to zaledwie dodatek, ale masa aktywności, system rozwijania postaci i niekończąca się eksploracja wynagradzają przeciętną opowieść sprawiając, że Skyrim – jakimś cudem – będzie grywalny jeszcze przez lata.

Hogwarts Legacy

Perełka, na którą od lat czekali sympatycy prozy J.K. Rowling. Hogwarts Legacy ma wszystko to, czego potrzebuje gra z otwartym światem – zróżnicowane rejony mapy, losowe misje poboczne i czyhające wszędzie bestie, które możemy okiełznać, a na dodatek fantastyczny środek lokomocji, jakim jest miotła.

Świat gry jest wręcz wypchany nawiązaniami do uniwersum Harrego Pottera, a odkrywanie go na miotle to po prostu czysta przyjemność. Kacper w swojej recenzji pokusił się wręcz o stwierdzenie, że Hogwarts Legacy jest jak spełnienie marzeń, zachwalając – oczywiście oprócz wspaniale odwzorowanego świata – satysfakcjonujący system walki, dbałość o detale i absurdalnie obszerną liczbę znajdziek dla fanów kolekcjonowania. W kategorii gier open world to absolutny must have.

Elden Ring

Na koniec pozycja nieco kontrowersyjna, bo eksploracja i zwiedzanie świata w Elden Ring nie należy do łatwych, a początkowo nawet do przyjemnych. Przede wszystkim dlatego, że to gra twórców Dark Souls, więc podczas podróży nie raz przyjdzie nam zginąć od znacznie silniejszych przeciwników. Drugi powód to początkowe trudności w odnalezieniu się na mapie, bo gra nie rozpieszcza graczy pomocniczymi znacznikami, ale paradoksalnie w tym tkwi jej siła.

To właśnie dzięki temu zabiegowi eksploracja jest tak intrygująca i satysfakcjonująca zarazem, bo niemalże w każdym zakamarku ogromnego (około 79 km²) świata, utrzymanego w stylu dark fantasy, czają się mniej lub bardziej niebezpieczne niespodzianki, które po prostu chce się odkrywać. Gra wymaga jednak sporej dozy cierpliwości – jeśli nie jesteście gotowi na setki zgonów, to lepiej wybierzcie którąś z powyższych pozycji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu