Technologie

Czego potrzebuje armia? Taniego sprzętu do czytania myśli

Maciej Sikorski
Czego potrzebuje armia? Taniego sprzętu do czytania myśli
Reklama

Czytanie w myślach, sterowanie sprzętem za pomocą myśli, przekazywanie informacji oparte o wymianę myśli – to wszystko brzmi póki co nierealnie i jest...

Czytanie w myślach, sterowanie sprzętem za pomocą myśli, przekazywanie informacji oparte o wymianę myśli – to wszystko brzmi póki co nierealnie i jest kojarzone raczej z filmami czy książkami z gatunku fantastyki (nie tylko naukowej). Nie brakuje jednak osób, które chcą urzeczywistnić wspomniane wytwory wyobraźni. Zajmują się tym duże i małe firmy, naukowcy, pasjonaci, a także… armie i kontrolujące je państwa. Czy kogoś zdziwi, gdy największy sukces w rozwoju przywołanych technologii odniosą ci ostatni?

Reklama

Raz na jakiś czas na AW pojawia się tekst poświęcony projektom, które przewidują np. sterowanie sprzętem za pomocą myśli. Sam pisałem o badaniach tego typu prowadzonych przez Samsunga, nie brakuje też mniejszych firm i firemek, które postanowiły zająć się tematem. Jedni chcą wykorzystać technologię do zabawy, drudzy w nauce, jeszcze inni w medycynie czy w sztuce. Pomysłów sporo, chętnych do pracy jeszcze więcej, ale… za każdym razem można usłyszeć komentarz, że wprowadzenie takich rozwiązań na masową salę i w formie, która zadowoli użytkowników nie nastąpi zbyt prędko. Najczęściej na przeszkodzie stają ograniczone fundusze, konieczność rozkładania prac na długie etapy czy słabe zaplecze infrastrukturalne. Jest jednak instytucja potrafiąca przyspieszać tworzenie nowych technologii na swoje potrzeby. Mowa o wojsku.

Zapewne wielu osobom nie jest obcy skrót DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency). Pozostałym wyjaśnię szybko, że jest to organ amerykańskiego Departamentu Obrony zajmujący się rozwojem nowych technologii na potrzeby armii. Agencja postanowiła zająć się oficjalnie stworzeniem systemu, który umożliwiałby czytanie w myślach. To oczywiście spore uproszczenie – mowa o produkcie umożliwiającym śledzenie aktywności ludzkiego mózgu z pomocą elektroencefalografii. Takie rozwiązania istnieją już dzisiaj, ale są drogie, trudne w użyciu, niedokładne. DARPA chce uzyskać mobilny sprzęt, łatwy do instalacji na głowie i tani. Na tym jednak nie koniec – urządzenie miałoby nie tylko zabrać informacje, ale też przekazać je bezprzewodowo na tablet czy smartfon, by tam dane mogły zostać poddane obróbce (potrzebna jest zatem odpowiednia aplikacja).

Zadanie wydaje się bardzo skomplikowane i tak zapewne jest w rzeczywistości. Jeżeli jednak pojawia się potężny "klient" zainteresowany konkretnym produktem, to prace mogą nabrać tempa. Wszak nie od dzisiaj wiadomo, że rozwój technologiczny od tysięcy lat napędzany jest w dużej mierze przez wojny i potrzeby armii. Skoro wojskowi chcą zdobyć sprzęt do odczytywania informacji z ludzkiego umysłu, to prędzej czy później ich wymagania zostaną spełnione. Niejako „przy okazji” skorzystać na tym może sektor cywilny. Przecież stosunkowo łatwo można sobie wyobrazić wykorzystanie tej technologii w medycynie (zwłaszcza w przypadku osób sparaliżowanych), szeroko pojętej rozrywce czy nauce. Możliwości pojawiłoby się pewnie całkiem sporo.

Wiele osób zada sobie oczywiście pytanie: czy w tym przypadku "plusy dodatnie" przeważają nad "plusami ujemnymi"? Wizja, w której poważnie chora osoba ma możliwość komunikowania się z bliskimi przy pomocy wspomnianej technologii jest kusząca i napawa optymizmem. Z drugiej jednak strony, znika ostatni bastion ludzkiej intymności – obecnie nie jesteśmy w stanie pogodzić się z tym, że złodziej szperał w naszych szafkach, a służby mają możliwość monitorowania skrzynki pocztowej czy konta na Facebooku. Co będzie, gdy pojawi się opcja zaglądania do ludzkiego umysłu?

Nie chciałbym oczywiście roztaczać jakichś apokaliptycznych wizji, ale produkt opisany w dokumentach DARPA stanowi idealne narzędzie do prowadzenia szpiegostwa gospodarczego czy militarnego. Efekty takiego eksperymentu trudno sobie nawet wyobrazić – zniknie ostatnia przestrzeń, do której nie można się włamać. Informacje z człowieka można oczywiście wyciągnąć na różne sposoby, ale, pomijając już aspekty humanitarne, nigdy nie można być pewnym, że są one prawdziwe. W tym przypadku ta niepewność znika lub ulega poważnemu ograniczeniu. A to trudno uznać za sukces...

Źródło informacji: ubergizmo.com
Źródło grafiki: cognitiveconsonance.wordpress.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama