Seriale

Jest opening aktorskiego Cowboya Bebopa. Teraz czas na hejt

Kamil Świtalski
Jest opening aktorskiego Cowboya Bebopa. Teraz czas na hejt
Reklama

Jeżeli do czegoś przyzwyczaiły mnie wszystkie zapowiedzi związane z aktorskim Cowboyem Bebopem, to niewątpliwie jest to niezadowolenie miłośników serii jakie wylewa się po każdej z nich. Kilkadziesiąt minut temu twórcy udostępnili zapowiadany opening - z kultową muzyką i w stylu, który znamy z wejściówki do anime.

„Cowboy Bebop” to wypełniony akcją kosmiczny western opowiadający historię trójki „kowbojów” — łowców nagród, którzy próbują uciec przed swoją historią. Spike Spiegel (John Cho), Jet Black (Mustafa Shakir) i Faye Valentine (Daniella Pineda) bardzo się od siebie różnią, ale łączy ich jedno — są śmiertelnie niebezpieczni. Razem tworzą nieco chaotyczną, ale barwną drużynę, która za odpowiednie wynagrodzenie gotowa jest pojmać najgroźniejszych przestępców całego Układu Słonecznego. Jednak zuchwałość i sarkazm nie pomogą im w konfrontacji z najgroźniejszym przeciwnikiem: własną przeszłością.

Reklama

Opening do Cowboya Bebopa już dostępny. Tak będziemy zaczynać odcinki live action

W tekście "Wystarczyło 8 obrazków by zmieszać z błotem serial Netfliksa. Serio?!" zebrałem pierwsze reakcje fanów po tym, jak pokazano kilka grafik z nadchodzącego serialu który jesienią obejrzymy na Netfliksie. Później widzieliśmy kolejne materiały, a wraz z nimi niechęć komentujących wydaje się być jeszcze większą. Dlatego po obejrzeniu wejściówki i czytania jakichkolwiek komentarzy w sieci wiem, że wyleje się kolejna fala pomyj. Dlaczego? Powody na pewno się znajdą - bo zabrakło w nim Edy (a raczej: Edward Wong Hau Pepelu Tivrusky IV), a w wersji animowanej była? Bo efekty specjalne nie są tak spektakularne, jak sobie to wymarzyli? Bo Kolory są nie takie? Bo aktorzy nie pasują? Coś się na pewno znajdzie, co do tego nie mam żadnych wątpliwości — sam... jestem coraz bardziej zaintrygowany. Nie brakuje tam motywów z anime, ale kilka dni temu dowiedzieliśmy się już, że część rzeczy zostanie zmienionych i mamy nie spodziewać się adaptacji 1:1. Sam... podobnie jak przy wszystkich wcześniejszych materiałach - wzruszam ramionami, jestem neutralny i z oceną poczekam do premiery.

Bez zmian jednak jest to, że wciąż uważam że po dziesiątkach fatalnych ekranizacji mang w wykonaniu Japończyków i Koreańczyków, ta i tak będzie lepsza. A poza tym - jej premiera nie wymazuje animacji, ta wciąż będzie dostępna :).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama