Mobile

Coś poszło nie tak: Pepsi nie może znaleźć chętnych na swój smartfon

Maciej Sikorski
Coś poszło nie tak: Pepsi nie może znaleźć chętnych na swój smartfon
Reklama

Miał być hit, a wiele wskazuje na to, że będzie klapa. I to głośna klapa - media zainteresują się wpadką wielkiej firmy. Tą ostatnią jest Pepsi, które...

Miał być hit, a wiele wskazuje na to, że będzie klapa. I to głośna klapa - media zainteresują się wpadką wielkiej firmy. Tą ostatnią jest Pepsi, które postanowiło umieścić swoje logo ma smartfonie. Sprzęt mocny, cena atrakcyjna, szum medialny naprawdę duży. Jednego zabrakło: klientów zainteresowanych towarem. Wielkich pieniędzy w tym nie utopią, ale z pewnością będzie można mówić o porażce. Wraca pytanie o to, czy sam brand może sprzedać produkt...

Reklama

Temat podejmowałem ponad tydzień temu: Pepsi postanowiło wypuścić na rynek swój smartfon. Sami nie zabrali się oczywiście za jego projektowanie i produkcję - tym zajął się chiński partner. Korporacja od słodkiego napoju kwestiami technicznymi pewnie się zbytnio nie interesowała, chcieli po prostu urządzenie, które nie będzie obelgą dla firmy, jednocześnie takie, za które klient nie będzie musiał zapłacić wielkich pieniędzy. Trudne zadanie dla partnera? Raczej nie - dzisiaj taki sprzęt produkowany jest na wielką skalę przez wiele firm. Przypomnę specyfikację produktu:

Smartfon otrzymał 5,5-calowy wyświetlacz w rozdzielczości 1920×1080 pikseli, ośmiordzeniowy procesor MediaTek MT6792 o taktowaniu 1,7 GHz, 2 GB pamięci operacyjnej oraz 16 GB pamięci wewnętrznej (można rozszerzać z pomocą karty microSD, ale wtedy rezygnuje się z opcji dualSIM). Do tego dwa aparaty (główny 13 Mpix i przedni 5 Mpix), akumulator o pojemności 3000 mAh. Warto wspomnieć o modułach Wi-Fi, Bluetooth, GPS i LTE. Komponenty zamknięto w metalowej obudowie o wymiarach 152,2х76,2х7,7 mm, całość waży 158 g. Smartfon ma być dostępny w kilku wersjach kolorystycznych. Jeśli trafi na rynek to z platformą Android w wersji 5.1 oraz firmową nakładką.


Za ten telefon chętni mieli zapłacić do 200 dolarów. Piszę "do", ponieważ smartfon sprzedawany był w kilku seriach. Cena początkowa była znacznie niższa. Przypominam, że w tym przypadku postawiono na crowdfunding. Ciekawa oferta, ale jednego nie przewidziano: zabrakło chętnych. Patrzę na licznik i widzę, że nie zebrano nawet połowy wymaganej sumy, ludzie jakoś nie garną się, by kupić ten telefon. Tymczasem poprzeczka nie została zawieszona bardzo wysoko. Do końca akcji zostało jeszcze kilka dni, lecz wątpię, by udało się zrealizować plan - skoro do tej pory brakowało chętnych, a media poświęciły kampanii sporo uwagi, to dlaczego teraz miałoby się coś zmienić?

Przyznam, że jestem trochę zaskoczony. Mogłoby się wydawać, że w tej układance nie brakowało elementów, że wszystko do siebie pasuje. Owszem, ograniczono się do jednego rynku, ale za to jakiego - przecież to Chiny, a tam można sprzedać wszystko w wielkich ilościach. Rynek smartfonów, elektroniki rósł w Państwie Środka bardzo dynamicznie i... I co teraz? Najwyraźniej trzeba zacząć zmieniać myślenie na temat Chin, popytu oraz możliwości. Na dobrą sprawę, już od kilku kwartałów mówi się głośno o przegrzaniu na chińskim rynku mobilnym. Zresztą, nie dotyczy to tylko sprzedaży smartfonów czy tabletów.


Pojawia się też pytanie o system, który opisywałem przy okazji smartfonu Pepsi: model, w którym znana firma spoza branży tech wypuszcza na rynek swój smartfon czy tablet. Oczywiście we współpracy z producentem elektroniki. Pisałem wówczas, że takich duetów może przybywać, a klienci mogą to kupować. Ostatecznie stanie na tym, że sprzęt będzie rozdawany w ramach gadżetów reklamowych. Co wypada napisać teraz, gdy akcja Pepsi nie idzie po myśli firmy? Ten system nie ma szans i nie wypali? Nie byłbym tego taki pewny.

Reklama

Trudno stwierdzić, jakim powodzeniem produkt cieszyłby się, gdyby sprzedaż (przedsprzedaż) miała zasięg globalny. Trudno też wymagać, by po taki sprzęt ruszyły miliony klientów - Pepsi nie szarżowało, zdawano sobie sprawę z tego, że to nie będzie hit (przy okazji próbowali uniknąć blamażu, ale z tym poszło już średnio). Nie przekreślałbym jeszcze samego pomysłu na sprzedawanie sprzętu z logo firm spoza tego biznesu. Tę koncepcję można rozwinąć i skonstruować ją tak, by klienci byli zainteresowani. Prawda jest taka, że większość odbiorców nie jest przywiązana mocno do konkretnej marki. Z tym problemem zderzyło sie mocno HTC, doświadczył tego także Samsung.


Reklama

Pepsi się nie udało, przynajmniej na razie, ale jednocześnie napiszę, że nie miałbym oporów, by nosić smartfon z ich logo w kieszeni - przecież nie różniłby się on zbytnio od telefonów z logo "poważnych" producentów. To niezła lekcja dla brandów, które chcą błysnąć także w tym biznesie, dla ich partnerów technologicznych. Ktoś z tej lekcji pewnie wyciągnie wnioski i będziemy świadkami kolejnej próby zaistnienia na rynku mobilnym firmy z sektora odzieżowego, spożywczego czy motoryzacyjnego. Ciekawe, komu się uda ta sztuka?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama