Z najnowszych badań wynika, że już nie chcemy się rozwijać. Teraz chcemy przede wszystkim więcej zarabiać.
Galopująca inflacja powoduje, że w pierwszej kolejności pracownicy idą do aktualnego pracodawcy z prośbą o podwyżkę. Gdy to się nie udaje, zaczynają się rozglądać za nowym zatrudnieniem.
Pieniądze i stabilność
Nastroje wśród pracowników zbadała firma ADP. Okazuje się, że blisko siedmiu na dziesięciu ankietowanych Polaków (68,37 proc.) twierdzi, że obecnie najważniejsza w jego pracy jest wysokość wynagrodzenia. Kolejne miejsca zajmują: bezpieczeństwo zatrudnienia (49,69 proc.) oraz możliwość elastycznego dostosowania godzin pracy (34,04 proc.). Druga wymieniona wartość coraz bardziej liczy się dla Polek (37,54 proc). W przypadku mężczyzn wskaźnik ten wynosi 30,61 proc. Możliwość rozwoju zawodowego znajduje się dopiero na piątym miejscu (21,57 proc.).
Anna Barbachowska, Dyrektorka HR w ADP Polska zwraca uwagę, że przy prośbie o wyższą pensję pracownicy bardzo często odbijają się od ściany.
– Nie każda firma może pozwolić sobie na podwyżki płac. Istnieją jednak sposoby na zmniejszenie obciążeń finansowych pracowników. Dobrą praktyką może okazać się umożliwienie pracy zdalnej, by mogli zaoszczędzić na kosztach dojazdu, zwrot kosztów za prąd czy internet, dopłacanie do ubezpieczenia dla członków rodziny lub dofinansowanie do szkoleń i korepetycji – twierdzi.
Czytaj dalej poniżej
Jeśli nie dostaniemy podwyżki…
Zmianę pracy rozważa w tej chwili co czwarta ankietowana osoba. A 12 proc. zmieniło ją już w trakcie pandemii. Łatwiej przychodzi to osobom pracującym zdalnie (16,88 proc.) niż stacjonarnie (10,09 proc.).
Jeszcze niedawno jedną z głównych motywacji do zmiany pracy było zdobywanie nowych kwalifikacji i rozwój kariery, co mogło, ale nie musiało się wiązać z wyższymi zarobkami. Wynikało tak np. z badania firmy rekrutacyjnej MichaelPage. Co ciekawe, 22 proc. ankietowanych przyznało, że żałowało decyzji o zmianie pracodawcy. Niemal połowa (47 proc.) twierdziła, że nowa firma nie spełniła ich oczekiwań. 19 proc. tęskniło za dawnymi współpracownikami.
A może pracować krócej?
Bardzo ciekawie wygląda w tym kontekście projekt ustawy przygotowany przez posłów Partii Razem, który właśnie jest procedowany w Sejmie. Zakłada on skrócenie czasu pracy z 40 do 35 godzin tygodniowo. To jednak nie mogłoby wpłynąć negatywnie na nasze wynagrodzenie. W uzasadnieniu projektu napisano o poprawie stanu zdrowia Polaków i zapobieganiu wypaleniu zawodowemu – aż dwie trzecie pracowników ma wykazywać takie objawy. Skrócenie czasu pracy ma również spowodować podniesienie jej wydajności.
Przeciwni takiemu rozwiązaniu są pracodawcy, którzy zwracają uwagę na niższą produktywność zatrudnionych przy konieczności płacenia przez nich takich samych wynagrodzeń.
Oczywiście przy obecnym układzie sił w Sejmie projekt nie ma żadnych szans. Ale o podobnym rozwiązaniu mówiła już Platforma Obywatelska, zapowiadając nawet przeprowadzenie pilotażu. A przedstawiciele rządu odnosząc się do propozycji Partii Razem mówili, że Polski po prostu na takie rozwiązanie nie stać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu