To Netflix ma gry? Tworzy je czy zamawia? A może odkupuje od innych? Gdzie można zagrać w gry od Netfliksa? Czy to płatne? Platforma VOD coraz chętniej oferuje użytkownikom przeróżne tytuły i choć do niedawna brakowało powodów, by się nimi na poważnie interesować, to sytuacja znacząco się zmienia.
Coraz częściej gram w gry od Netfliksa. Tak, dobrze przeczytaliście
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Mimo, że Netflix bardzo mocno stara się to zmienić, nazwa platformy wcale nie kojarzy się powszechnie z grami. Nie przeprowadzano jeszcze żadnego badania, ale jeśli mielibyśmy oszacować, to sądzę że nwet 90% lub więcej zapytanych losowo osób nie miało styczności z grami Netfliksa. Sytuacja jest jednocześnie prosta i skomplikowana - nie zagramy w gry wewnątrz aplikacji Netfliksa na żadnym systemie, ale dzięki subskrypcji możemy po nie sięgnąć. Znajdują się w Google Play na Androidzie i App Store na iPhonie oraz iPadzie. Ikony gier oznaczone są niedużym czerwonym "N", a pierwszy zdanie opisu informuje, że to gra dla klientów Netfliksa. Sprawa jest prosta - pobieracie taką grę, a dzięki posiadanej na urządzeniu aplikacji Netfliksa jesteście weryfikowani jako użytkownik z aktywną subskrypcją. I możecie grać. Za wszystkie dodawane gry do sklepów odpowiada Netflix.
Gry od Netfliksa? Dopiero teraz coś się zaczyna dziać
I to niedawna nie było tam raczej czego szukać. Mniejsze lub nieco większe tytuły bazowały też na znanych markach i choć mogły dawać graczom sporo frajdy, to na szerszą skalę nie było wiadomo, jaki jest cel Netfliksa. Chce zostać nowym dużym studio na tym rynku? Droga do tego jest bardzo trudna, co pokazały losy Google Stadia. Także jako wydawca nie będzie mieć łatwo. Tymczasem odpowiedzi pojawiają się dość szybko i są zaskakująco banalne. Netflix może i będzie wspierać twórców niezależnych gier oferując im szansę na wybicie się, ale dotarcie do mas mogą i raczej zapewnią mu duże tytuły (z innych platform). Kilka ostatnich premier pokazuje bowiem, że serwis złapał pewien rytm i nie zamierza rezygnować z tej taktyki.
Mobilne wersje dużych gier? Podziękujmy Netfliksowi
Najnowsze "Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge" lub wcześniejsze "Twelve Minutes" to przykłady tego, jak Netflix podbiera mocne produkcje z dużych platform, jak konsole i PC, by przenosić je na urządzenia mobilne. Takie praktyki są stosowane od lat i robili to ci sami twórcy/wydawcy, którzy pierwotnie odpowiadali za konkretny tytuł lub ktoś inny po zauważeniu szansy na zarobek. Dla Netfliksa to jednak nie sposób na dodatkowy przychód, lecz szansa na zwrócenie uwagi graczy, bo wśród nich nie brakuje osób sięgających tylko po mobilne tytuły. Poza tym, niektórzy nawet dysponując sprzętem często po prostu wolą położyć się na kanapie z tabletem czy smartfonem i przeżyć jakąś przygodę. Tak było ze mną.
Na maksymalne zaangażowanie się w "Twelve Minutes" nigdy nie miałem czau i/lub ochoty, ale po założeniu słuchawek i zanużeniu się w ten świat na tablecie bardzo szybko wsiąkłem w ten tytuł. Przeniesienie go z dużych platform na urządzenia mobilne sprawiło, że nareszcie po prostu gram. Dodatkowo, wszystko odbywa się w ramach posiadanego abonamentu. "Oxenfree"? Było już dostępne na iOS-a i Androida, ale nie decydowałem się na zakup, gdyż nie byłem pewien, kiedy zagram. Niedawno pobrałem grę, potwierdziłem aktywne konto i gram. "Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge"? Za pomocą ekranowych przycisków nie gra się tak dobrze (podłączcie lepiej kontroler), ale dzięki mobilnej wersji pokazałem tytuł niezdecydowanym i wśród znajomych zyskała wielu fanów, dzięki czemu można grać razem. Wydatek około 100 zł na dowolną inną wersję i obecność na PC, Xboksie, PS lub Switchu trochę ograniczały potencjalny zasięg gry.
Jest dobrze. Może być lepiej, ale Netfliksowi potrzeba dużo rozwagi
Można narzekać, że działając w ten sposób Netflix ogranicza dystrybucję niektórych gier, bo są osoby, które wolałyby kupić je dla siebie na zawsze zamiast płacić abonament i jest w tym trochę racji. Tym bardziej, że Apple dodając grę do oferty subskrypcji Arcade nie odbiera możliwości dokonania jednorazowej transakcji w celu zakupienia gry. Nie wiadomo, w jakim tempie Netflix będzie dodawać nowe gry i czy będą to równie dobre tytuły. Nie ma się też co oszukiwać - nie mówimy tu o totalnych nowościach, bo nawet Żółwie Ninja mają na karku ponad pół roku. Działania się jednak coraz bardziej skuteczne, bo nawet mnie (grającego od święta) udało się przekonać i wciągnąć. Tych najbardziej hardcore'owych graczy Netflix jeszcze nie przekonał i pewnie długo nie będzie próbować, ale któregoś dnia może się odważyć to zrobić. Najważniejsze, co zrobi na przestrzeni następnych kilku miesięcy, bo ambicji i determinacji firmie nie brakuje, a za ostatnie działania w tej kategorii można ich pochwalić. Czekam na więcej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu