Co najczęściej kupujecie w Sieci? Pewnie pojawią się odpowiedzi sprzęt elektroniczny, książki, ubrania. A co z żywnością? Podobno to najszybciej rozwi...
Co najczęściej kupujecie w Sieci? Pewnie pojawią się odpowiedzi sprzęt elektroniczny, książki, ubrania. A co z żywnością? Podobno to najszybciej rozwijający się sektor e-commerce w Polsce, a perspektywy na kolejne lata są całkiem niezłe. Przyznam, iż te doniesienia wcale mnie nie dziwią, bo sam w Internecie kupuję przede wszystkim produkty spożywcze. Kiedyś miałem opory, dzisiaj uważam to za naprawdę pomocne rozwiązanie.
Nie będę ukrywał, że nigdy nie byłem fanem zakupów i do sklepów trafiałem raczej z przymusu niż wiedziony chęcią przymierzenia/poklikania/zobaczenia czegoś nowego. Ów przymus najczęściej dotyczył oczywiście zakupów spożywczych, bo te najtrudniej zlekceważyć. Zwłaszcza, że jedzenie zawsze sprawiało mi przyjemność i tak już pewnie pozostanie. Konieczność zastąpienia światła w lodówce i pustej przestrzeni w szafkach żywnością to jedno – inną sprawą jest zebranie się w sobie i wyruszenie do supermarketu (większe zakupy w sklepach osiedlowych to oksymoron). To kilka godzin wyrwanych z życiorysu i wyzwanie, które męczy bardziej niż wizyta na siłowni (zwłaszcza, że pojawia się zmęczenie psychiczne).
Po jednym z takich wypadów do sklepu wielkopowierzchniowego, zapewne w piątkowy wieczór, postanowiłem skorzystać z zakupów online. Opory były spore, ponieważ obawiałem się np. jakości kupowanego mięsa, wędlin, serów czy warzyw. Produkt na ekranie komputera nie różni się przecież od produktu z gazetki, więc trzeba do niego podchodzić z dystansem.
Obawy okazały się jednak bezpodstawne – nie dostałem jeszcze produktów, które musiałbym reklamować. Owszem, zdarzają się towary o krótkim terminie ważności (w stacjonarnym sklepie pewnie bym tego nie kupił), ale zazwyczaj jest jeszcze kilka dni, więc da się przeżyć. Artykuły sensownie spakowane, dostarczone w całości i zazwyczaj na czas (raz pewien sklep zaliczył wtopę, ale ostatecznie przeprosili). Wszelkie wątpliwości występujące przed pierwszymi zakupami zostały rozwiane po kilku próbach i miałem pewność, że sklepy przykładają się do tej formy handlu. Jednocześnie potwierdziły się przypuszczenia dotyczące korzyści.
Przede wszystkim oszczędność czasu. To nie jest już kilkugodzinna wyprawa, ale kilkunastominutowe klikanie i to w przypadku większych zakupów. Nie przedzieram się z koszykiem między regałami, nikt nie uderza mnie wózkiem w łydkę, nie tarasuje przejścia i nie blokuje dostępu do makaronu zastanawiając się kwadrans nad wyborem jednej paczki. Oszczędzam zatem nie tylko czas, ale też nerwy, a co za tym idzie zdrowie. Wszystko to droższe od pieniądza. I tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii.
Zakupy w Sieci są tańsze. I nie mam tu na myśli zyskanego czasu czy promocji. Po prostu jest się w mniejszym stopniu narażonym na zabiegi stosowane przez supermarkety. A tych przecież nie brakuje. Po swoich zakupach online widzę wyraźnie, że przeważnie kupuję to, co planowałem – wcześniej różnie z tym bywało. Nie znika przy tym opcja eksperymentowania z nowymi produktami i zazwyczaj do koszyka trafia coś nieznanego czy rzadziej kupowanego. Jest to jednak decyzja przemyślana.
Biorąc pod uwagę wspomniane argumenty, nie dziwię się, że Polacy coraz chętniej decydują się na spożywczy e-commerce. Jeśli ktoś raz spróbuje, to potem ma mniejszą ochotę na wizytę w sklepie. Zwłaszcza, gdy mieszka na czwartym piętrze i nie ma windy – ten ostatni motyw potrafi skłonić do poklikania na stronie sklepu…
Źródło grafiki: liveretail.ru
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu