Pod wczorajszym tekstem na temat premiery najszybszego smartfonu świata pojawił się komentarz, w którym jego Autor narzekał na nadmiar wpisów poświęco...
Pod wczorajszym tekstem na temat premiery najszybszego smartfonu świata pojawił się komentarz, w którym jego Autor narzekał na nadmiar wpisów poświęconych smartfonowi SGS IV. Tych ostatnich przybywa oczywiście z każdą godziną i sytuacja raczej nie zmieni się w ciągu najbliższych dwóch dni (plotek może być jedynie więcej). Czy po 14 marca w branży zrobi się spokojniej? Nie – przed nami kolejne premiery. Część z nich faktycznie może mieć miejsce, inne są wyimaginowane. Obie grupy przyciągają jednak uwagę i pompowanie balonów będzie trwało nadal.
Marzec z pewnością będzie należał do Samsunga – do połowy miesiąca dziennikarze, blogerzy, analitycy i wszelkiej maści specjaliści budują napięcie wokół produktu, a potem czekają nas podsumowania, prognozy, porównania itp. Stosunkowo szybko branża przerzuci się jednak na kolejny model (kolejne modele) i pojawią się pytania w stylu: "jak na SGS IV odpowie Apple oraz Nokia"? Myślałem, że wymienię tu większą liczbę producentów, ale po dłuższym zastanowieniu reszta (z różnych względów) odpada. Od końca marca/początków kwietnia należy się zatem spodziewać festiwalu domysłów w kwestii następców iPhone’a 5 oraz Lumii 920.
Choć często sam mam dość zalewu pogłosek na temat premier nowego sprzętu (zwłaszcza, gdy już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie mało wiarygodnych), to nie przekreślałbym całego procesu plotkarsko-informacyjnego. Bez tego w sektorze szybko mogłoby się zrobić nudno, nie pojawiłaby się spora część tekstów, które można uznać za bardzo wartościowe (przecież premiery często są punktem wyjścia do trafnych posumowań i nielichych spekulacji), a w dalszej perspektywie można nawet mówić o wzroście bezrobocia (i nie mam tu na myśli jedynie swojej pracy;)).
Bardzo ciekawym zagadnieniem w temacie premier sprzętu są smartfony wyimaginowane, o których wspomniałem w pierwszym akapicie. Za pewniak można uznać to, że Apple czy Nokia pokażą w tym roku nowe smartfony, na których skupi się uwaga rynku i które dadzą impuls do większej dyskusji (jeżeli nie pokażą, to dyskusja jeszcze bardziej przybierze na sile). Smartfony wyimaginowane to produkty takich firm, jak Facebook, Amazon, Microsoft - mówi się o nich od dawna, ale nie ma żadnych dowodów na to, że trwają prace nad ich stworzeniem. W tym przypadku (a właściwie w tych przypadkach) stosowana jest następująca zasada: to, iż czegoś nie widać, nie oznacza, że tego nie ma.
Do tematu smartfonów wielkich korporacji, które raczej nie są kojarzone z tym biznesem, nie wracam przypadkowo – na przestrzeni kilku ostatnich dni trafiłem na doniesienia dotyczące inteligentnych telefonów trzech wspomnianych wyżej firm. Pisze i mówi się się o nich już od kilku kwartałów, ale niewiele z tego wynika. Terminy premier wymieniane w branżowych mediach są przekładane z różnych powodów (problemy podwykonawcy, opór ze strony sojuszników, niezdecydowanie w kierownictwie danej korporacji – wyjaśnień nie brakuje). Rzadziej w całym natłoku informacyjnym pojawia się inna kwestia – czy wspomnianym gigantom faktycznie są potrzebne ich własne smartfony?
Mark Zuckerberg już od jakiegoś czasu powtarza, że jego firma nie tworzy własnego smartfonu i nie zamierza tego robić. Jednak im częściej CEO FB podkreśla, iż nie widzi sensu w takim ruchu, tym więcej pojawia się osób przekonanych, że szefostwo sieci społecznościowej coś knuje. Oczywiście jestem w stanie wyobrazić sobie smartfon w kolorze niebieskim z napisem Facebook i przyciskiem szybkiego dostępu. Nawet mogę przyjąć, że pojawiłyby się modele z różnych półek cenowych, a co za tym idzie z określonymi komponentami na pokładzie. Ale co miałoby wyróżnić ten sprzęt i skłonić ludzi do zainwestowania w niego swoich pieniędzy?
Dostęp do Facebooka i określony pakiet aplikacji może zapewnić cała masa innych smartfonów. Jeżeli klient będzie miał do wyboru słuchawki Samsunga, HTC i Facebooka, to raczej nie wybierze tego ostatniego produktu z prostego powodu – kojarzy markę, ale z zupełnie innym typem działalności. Lepiej nie ryzykować i zdać się na sprawdzoną firmę. Zwłaszcza, że gwarantuje praktycznie to samo. Ktoś powie, że mogliby zaszaleć z ceną i zaproponować atrakcyjny produkt za bardzo rozsądne pieniądze. Ale jaki mieliby w tym cel? Przywoływanie przykładu Amazona nie jest najlepszym pomysłem, ponieważ amerykański sklep ma całkiem spore szanse na to, że dołożenie do tabletu/smartfonu faktycznie w przyszłości mu się zwróci. W przypadku FB sprawa nie wygląda już tak kolorowo.
Skoro już o Amazonie mowa, to zostańmy przy tej korporacji. Z grupy smartfonów wyimaginowanych, to chyba właśnie ich produkt ma największe szanse na realizację. O takim sprzęcie mówi się od dnia premiery tabletu Kindle Fire. Urządzenie okazało się hitem sprzedaży i zachęciło inne firmy do zmagań na rynku mniejszych tabletów. Na dzień dzisiejszy rodzina urządzeń Kindle Fire prezentuje się całkiem nieźle i pewnie będzie poszerzana o kolejne gadżety do konsumpcji treści. Tylko czy smartfon wpisuje się w tę strategię? Mogłoby się okazać, że ludzie chętnie kupują tablety, by potem korzystać na nich z multimedialnych zasobów amerykańskiego sklepu, ale telefonem są już mniej zainteresowani. Zwłaszcza, że w tym wypadku korporacja musiałaby podtrzymać tradycję niskiej ceny.
Chęć zbudowania własnego ekosystemu może oczywiście przeważyć – Amazon zechce być firmą kompletną, która rozpocznie ekspansję na rynku. Poważny konkurent tej korporacji, czyli Google cały czas podkręca tempo w wyścigu, więc Amazon musi dotrzymać kroku internetowemu gigantowi, jeśli nie chce stracić szans na dobry wynik. Trochę innymi pobudkami kieruje się Microsoft, który w opinii części komentatorów w końcu zaskoczy nas swoim smartfonem. Największy na świecie producent oprogramowania nie chce zamykać ekosystemu i odwracać się od innych producentów – takie rozwiązanie zaszkodziłoby samemu MS i to w stosunkowo krótkim czasie.
Smartfon MS pełniłby raczej takie same role, co tablety Surface: kija, marchewki i reklamy. Promowałby rozwiązania firmy (w tym przypadku przede wszystkim mobilny system operacyjny Windows Phone) i przypominał pod tym względem słuchawki z linii Nexus. Jednocześnie sprzęt stanowiłby element motywacji lub po prostu pełnił rolę straszaka – tu wiele zależałoby od podejścia partnerów biznesowych MS. Korporacja zapewne jeszcze trochę poczeka z realizacją takiego scenariusza i będzie próbowała zająć jak największą część rynku platform mobilnych np. przez poszerzenie oferty budżetowych smartofnów z WP. Jeśli jednak przez dłuższy czas nie będzie to przynosiło efektów…
Jest jeszcze jeden produkt wart uwagi i wpisujący się w ten temat. Plasuje się pomiędzy smartfonami wyimaginowanymi, a słuchawkami, które wydają się być pewniakami. Mowa o Google X Phone, czyli "urządzeniu przez duże U" tworzonym przez Google i Motorolę. Fakt, iż producent sprzętu mobilnego, stanowiący dzisiaj część firmy działającą w sferze mobilnej, dostarczy na rynek smartfon klasy premium nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak z drugiej strony będzie to dość ryzykowna zagrywka i Google z pewnością nie może przewidzieć jej skutków.
Jak widać, materiału do spekulacji nie brakuje i w kolejnych miesiącach/kwartałach będziemy pewnie poznawali kolejne szczegóły na temat wspomnionych urządzeń. Nawet jeżeli wszystkie wymienione modele trafią w końcu na rynek, to w branży nie zrobi się nagle cicho – bohaterem podobnych spekulacji może być przecież Twitter, Nintendo albo Mozilla. Ludzie uwielbiają plotki oraz spekulacje i nie należy się spodziewać, że któregoś dnia zniknie na nie popyt. A skoro będzie popyt…
Źródła grafik: hard.compulenta.ru, techradar.com, telegraph.co.uk
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu