Powercreep to zjawisko, które z pozoru tchnie nowe życie w gry wideo, w rzeczywistości jednak niszczy ich równowagę i różnorodność. Choć daje deweloperom szybki zysk i napędza sprzedaż nowych postaci czy przedmiotów, prowadzi do marginalizacji starszych treści i frustracji graczy.

W teorii rozwój gry powinien oznaczać nowe wyzwania, więcej treści i świeżość, która przyciąga graczy na dłużej. W praktyce jednak zbyt często oznacza to coś innego: powercreep – powolne, lecz nieuchronne wynoszenie nowego sprzętu, postaci i umiejętności ponad wszystko, co było wcześniej. Efekt? Równowaga rozgrywki zostaje pogrzebana pod lawiną statystyk, „stary kontent” traci sens, a gracz staje się zakładnikiem niekończącej się spirali aktualizacji.
Czym jest powercreep?
Powercreep to zjawisko w grach (szczególnie w MMO, gier karcianych i gacha), w którym każda kolejna aktualizacja wprowadza treści silniejsze od poprzednich. Broń zadaje więcej obrażeń, postać ma lepsze skalowanie, karta oferuje więcej możliwości za tę samą cenę. W efekcie wszystko, co było wcześniej, staje się bezużyteczne lub „dla sentymentalnych”.
Brzmi znajomo? W Genshin Impact kiedyś marzeniem był Diluc, jednak potem pałeczkę przejęła Hu Tao, a następnie Neuvillette, który nie wymagał od gracza niczego innego, jak przytrzymania jednego przycisku, by wyczyścić nawet najtrudniejsze poziomy. To nie przypadek – to mechanizm zaprogramowany przez deweloperów, który ma jeden ważny cel.
Odpowiedź jest prosta i brutalnie uczciwa: dla pieniędzy. Powercreep to strategia monetyzacji. Nowy bohater w gierce mobilnej nie może być tylko ładny – musi być lepszy. Inaczej po co go kupować za walutę premium? Gracze muszą czuć, że zostają w tyle, jeśli nie sięgną po portfel. Owszem, czasem możemy „zdobyć postać za darmo”... jeśli poświęcimy 200 godzin na grind. Ale kto dziś ma na to czas? Większość woli zapłacić i mieć „meta build”. I to właśnie o to chodzi.
Powercreep łączy się też z poprzedni tematem, który poruszałem. Chodzi tu mianowicie o FOMO, czyli strach przed tym, że coś nas ominie. Ze względu na powercreep musimy grać, jeżeli chcemy utrzymywać się "na powierzchni". Trudniej zrobić sobie przerwę od gry, jeżeli wiemy, że po powrocie za pół roku, czy rok, nasze postaci nie będą już wystarczająco silne.
Powercreep nie jest tylko irytujący – jest destrukcyjny dla długoterminowej jakości gry.
Degradacja starszych treści – nie opłaca się wracać do wcześniejszych lokacji, bossów czy ekwipunku. Wszystko poza „nowym” jest martwe.
ReklamaBrak różnorodności – po co eksperymentować, skoro wszyscy i tak grają tym samym, co właśnie wyszło? Gra może mieć setki postaci, ale i tak każdy używa trzech.
Pęknięcie społeczności – część graczy odchodzi z frustracją, inni bronią „nowej mety” jako czegoś naturalnego. Powstaje podział między „boomerami” a „fanami nowinek”.
Reklama
Najsmutniejsze jest to, że zjawisko to zabija kreatywność twórców. Zamiast tworzyć coś nowego, co uzupełni rozgrywkę, deweloperzy po prostu powielają te same schematy, tylko z większymi cyferkami.
Powercreep da się powstrzymać, ale nikt nie chce tego robić
Powercreep teoretycznie da się powstrzymać i wystarczy do tego odrobina dobrej woli, lecz mało kto decyduje się na taki krok. Wystarczy:
Rebalans starych treści – podniesienie statystyk, odświeżenie mechanik, uczynienie ich znów użytecznymi.
Ograniczenia w trybach rankingowych – wyłączenie najnowszych postaci lub kart z turniejów na jakiś czas.
Projektowanie oparte na różnorodności – zamiast zwiększać siłę, można wprowadzać nowe style gry, unikalne kombinacje czy alternatywne mechaniki.
Reklama
Ale to wszystko wymaga rezygnacji z natychmiastowego zysku na rzecz zadowolenia graczy. A to, niestety, nie zawsze jest opcją, gdy nad głową producenta świeci czerwony wskaźnik KPI.
Warto uczciwie przyznać: powercreep może być ekscytujący. Nowe postacie, nowe strategie, nowe szczyty do zdobycia i większe cyferki. Dla niektórych graczy to właśnie te zmiany nadają grze życie. I tak, czasem – w ograniczonym, przemyślanym zakresie – działa.
Ale zbyt często prowadzi do wypaczenia całej struktury gry. Bo jeśli wszystko musi być „lepsze niż poprzednio”, to w końcu nic nie będzie miało znaczenia. Każda inwestycja – czasu, pieniędzy, emocji – stanie się chwilowa i bezwartościowa przy następnym patchu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu