Afera z Chromebookami trwa. Google próbuje gasić pożar i udaje się to tylko częściowo.
Stare Chromebooki trafią na śmietnik, ale później. Google ugięło się pod ogniem krytyki
Chroomebooki są obecnie w swego rodzaju szarej strefie, jeżeli chodzi o popularność. ChromeOS dalej szoruje brzuchem po piachu, jeżeli chodzi o udział w rynku, mając niecałe 4 proc. udziału w globalnym rynku systemów operacyjnych, a jednocześnie - są miejsca, które na Chromebookach bardzo polegają. Tutaj szczególnie należy wymienić szkoły, czyli rynek, w który Chromebooki celują najmocniej.
Jednak ofensywa tego typu laptopów w szkołach jest wstrzymywana przez... samo Google. Pisałem o tym tutaj: Polityka Google sprawia, że działające Chromebooki zamieniają się w elektrośmieci. Problemy z Chromebookami w szkołach są dwa. Po pierwsze, są to często najtańsze sprzęty, wyprodukowane na granicy opłacalności. To oznacza marną jakość wykonania, co w rękach dzieci oznacza, że urządzenia psują się na potęgę. Jednak niska cena w połączeniu z brakiem części zamiennych oznacza, że tych komputerów zwyczajnie nie opłaca się naprawiać.
Jednak druga kwestia była równie istotna. Chroomebooki mają bowiem ograniczony czas życia, liczony w długości wsparcia przez Google. Jest to 8 lat, przez które Google certyfikuje dany model, a po upływie czasu nie będziemy mogli np. wejść na zabezpieczone strony internetowe, co dla takiego urządzenia oznacza śmierć. Co jednak ważne, 8 lat liczone jest od daty wypuszczenia modelu na rynek, dlatego przy zakupie np. urządzenia sprzed 2 lat, czas ten jest jeszcze krótszy.
Google ugina się pod presją. Chromebooki będą żyły dłużej
Jak wynika z doniesień ArsTechnika, Google ugięło się pod presją krytyki, którą otrzymało, i zmienia swoje własne zasady. Od teraz każdy Chromebook otrzyma 10 lat wsparcia, jednak dotyczy to tylko modeli wyprodukowanych po 2021 roku. W przypadku Chromebooków sprzeda przed 2021 rokiem i już używanych użytkownicy i administratorzy IT będą mieli możliwość przedłużenia automatycznych aktualizacji do 10 lat od premiery platformy, kiedy otrzymają ostatnią automatyczną aktualizację.
Czy rozwiązuje to problem? Cóż - i tak, i nie. Z jednej strony, jest to po prostu przesuwanie tej samej kwestii w czasie. Chromebooki dalej będą do wyrzucenia, ale trochę później. Natomiast, trzeba też kierować się logiką. Zmiana ta nie sprawiła, że komputery te nagle zaczęły być lepiej zbudowane, a stwierdzenie że przeciętny Chromebook po pierwsze - przeżyje 10 lat, a po drugie - po takim czasie będzie się nadawał do czegokolwiek przez małą moc obliczeniową, jest optymistycznym stwierdzeniem nawet jak na mnie.
To jednak nie rozwiązuje innego fundamentalnego problemu, a więc faktu możliwości kupienia Chromebooka który wyprodukowany został kilka lat wstecz. Rozwiązaniem tego byłaby zmiana daty liczenia wsparcia z daty pierwszej produkcji na datę pierwszej aktywacji sprzętu przez użytkownika. Ponieważ Google bazuje na dacie produkcji, widać że problemem nie jest możliwość wspierania każdego urządzenia osobno czy ograniczenie komponentów, jak w przypadku Windowsa.
A tak - użytkownicy wciąż pozostają z tym samym problemem, tylko nieco mniejszym.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu